Partner: Logo KobietaXL.pl

Swoją decyzję oznajmił mi zaraz po przejściu na emeryturę. Powiedział, że wyprowadza się do ojca. Teść mieszka 80 km od nas, ale mimo wieku, nie wymaga opieki, bo to bym zrozumiała. Mąż powiedział mi, że dłużej zwyczajnie nie zdzierży. Mojego patrzenia, jak robi sobie kanapkę i wycierania zaraz po nim okruchów. Mojego ustawiania rzeczy dokładnie na swoje miejsce, pilnowania, żeby zawsze ściągał buty. „Robi mi się niedobrze na to wszystko” – tak mi powiedział. Tyle tylko, że ja to usłyszałam pierwszy raz w moim życiu. Przez te wszystkie lata nosił wyprane i wyprasowane przeze mnie koszule, jadł ugotowane przeze mnie obiady, mył się w czystej łazience. Tak byłam wychowana, że kobieta zajmuje się domem, a w domu ma być porządek. Mamy dwóch dorosłych synów, o nich też dbałam, mieli podane jedzenie, czyste rzeczy w szafach. Są na swoim, zostaliśmy sami z mężem, ja już jestem emerytką. I nagle dowiedziałam się, że robiłam wszystko źle. Że niepotrzebnie ścierałam te okruchy, zanosiłam szklankę do zlewu i zaraz ja myłam. Że czuł się osaczony moja przesadną pedanterią, że w domu nie mógł oddychać swobodnie, że nie potrzebuje lśniącej podłogi i wykrochmalonych obrusów. Zapytałam go, dlaczego więc nigdy mi o tym nie powiedział, dlaczego przez tyle lat utrzymywał mnie w przekonaniu, że jestem dobrą żona, która dba o dom? Dlaczego korzystał z mojej pracy, nigdy nie kwapił się do pomocy, choć wiedział, że przed świętami siedzę do późna w kuchni, żeby miał na stole ulubione potrawy? Nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie. A ja sądzę, że było mu tak zwyczajnie wygodniej. Że nawet jeśli złościło go to, co robię, miał z tego określone korzyści. Interesowała go tylko jego praca i nic więcej. Teraz dowiedziałam się, że nie byłby w stanie wytrzymać ze mną na emeryturze w domu. Że te moje nawyki, to obsesyjne pilnowanie porządku, ględzenie, jak to określił, żeby po sobie składać i sprzątać, doprowadza go do szału. Że kiedy pracował, mógł to jakoś znieść, bo był krótko w domu. Teraz już nie może i nie chce. Spytałam, co ja mam ze sobą zrobić? Odpowiedział, że to mój problem.

 

Zdecydowałam się napisać, bo przeczytałam artykuł o pani, która po 40 latach zostawiła męża. Jest z tego dumna, że zmieniła swoje życie. Chciałabym wiedzieć, czemu jest taka zadowolona? Czy pomyślała o tym drugim człowieku? Jak on się czuje? Czy mówiła mu wcześniej, żeby może się zmienił?

 

Tu przeczytacie historię Joanny:

https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/zostawilam-go-po-40-latach-dluzej-nie-moglam-wytrzymac/sk7xn29,30bc1058

 

Myślę, że gdyby mąż zostawił mnie dla innej kobiety, łatwiej byłoby mi to zrozumieć. Może nawet się z tym pogodzić, jakoś to wszystko przetrawić. Na razie nie mogę, nie umiem. Czuję się, jak zbędny przedmiot, zepsuty, nie nadający się do naprawy, którego pozbywamy się, bo już nam nie jest do niczego potrzebny. Jestem kompletnie sama, synowie mieszkają daleko, ja całe życie poświęciłam rodzinie, zajmowałam się domem. Nie wiem, co mam ze sobą teraz zrobić.

 

Krystyna

 

Chcesz opowiedzieć nam swoją historię? Napisz do nas – redakcja@kobietaxl.pl

 

Tagi:

rozstanie ,  małżeństwo ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót