Partner: Logo KobietaXL.pl

Amerykański sen na polskiej prowincji

Robert podchodzi z małej miejscowości pod Warszawą. Jego dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Ojciec bowiem nadużywał alkoholu i nierzadko podnosił rękę na niego oraz jego młodszego brata. Mama była gospodynią domową i miała niewiele do powiedzenia. Już wtedy chłopak zdawał sobie sprawę, że jest zdany tylko na siebie.

– Od najmłodszych lat uciekałem w sport. To był sposób na radzenie sobie ze stresem – mówi Robert, który już w wieku 13 lat miał 180 cm wzrostu.

– Mam to szczęście, że dość szybko urosłem. Umożliwiło mi to grę w siatkówkę w szkolnej drużynie, a przede wszystkim postawienie się ojcu i bronienie mamy oraz brata – dodaje.

Jako 16-latek mierzył już 192 cm. Wysoki wzrost, atletyczna sylwetka, śniada cera i ciemne kręcone włosy zwróciły uwagę właścicielki agencji modeli, która była obecna na meczu.

– Graliśmy wtedy jakiś międzyszkolny mecz w Warszawie i po nim podeszła do mnie kobieta. Wręczyła mi wizytówkę i spytała, czy nie chciałbym spróbować sił w modelingu – wspomina chłopak.

Młodzieniec postanowił zaryzykować i kolejna wizyta w Warszawie zakończyła się pierwszą sesją zdjęciową.

– Dla mnie chłopaka z prowincji to była szansa na lepsze życie. Oczywiście nie obyło się bez pomocy mamy, której podpis na umowie zdobyłem. Tylko ona wiedziała, że zostałem modelem i koledzy z drużyny. Ojcu mówiłem, że jeżdżę do stolicy na zawody – mówi Robert.

Nasz bohater ostatecznie zdecydował się porzucić sport na rzecz modelingu. Coraz większa liczba zleceń sprawiła, że zaczął gorzej radzić sobie z nauką. Wówczas to podjął decyzję o przeniesieniu się do Warszawy i dokończeniu tam liceum wieczorowo.

– Kiedy ojciec dowiedział się, czym się zajmuję, wyrzucił mnie z domu. Postanowiłem wówczas, że zrobię wszystko, aby ustawić się w Warszawie i zabrać tam kiedyś mamę oraz brata – opowiada model.

Robert zamieszkał u swojej agentki i zaczął uczyć się w wieczorówce. Nie ukrywa, że uroda bardzo pomogła mu w życiu.

– Jeśli ktoś mówi, że wygląd nie ma znaczenia, to chce mi się śmiać! Mnie np. bardzo pomógł. Nie oznacza to jednak, że popieram taki porządek świata. Poza tym sama gęba i ciało nie zdziałają wiele, jeśli nie masz głowy na karku – szczerze tłumaczy mężczyzna.

Nie robi z siebie świętego. Dzięki urodzie i sprytowi załatwiał sobie, co tylko mógł.

– Dziś nie jestem z tego dumny, ale wykorzystywałem urok osobisty, by nie płacić za mieszkanie. Miałem romans z moją agentką, dzięki czemu oprócz darmowej chaty miałem też o wiele więcej zleceń niż moi koledzy – mówi Robert.

Po skończeniu liceum wieczorowego ani myślał o studiach. Miał bowiem w perspektywie high life!

– Wyobraź sobie, że prawie co tydzień latasz w malownicze miejsca, masz sesje zdjęciowe, wikt i opierunek. Oczywiście dużo w tym wszystkim roboty, ale przy ciężkiej pracy ludzi w zakładach metalowych, to nic – opowiada mężczyzna.

Król życia szuka prawdziwego szczęścia

Młody, przystojny, nieźle zarabia, ma powodzenie u kobiet, a na dodatek to ostatnie kompletnie nie przeszkadza jego partnerce.

– Przymykała oko na moje podboje, ba, nawet sama wpychała mnie w ramiona kilku modelek. Aranżowaliśmy związki, które pokazywaliśmy na Instagramie. Wraz z moimi partnerkami chodziliśmy również na te wszystkie ustawiane bankiety. Tak wygląda show-biznes. A Monice, czyli mojej agentce miało się po prostu wszystko opłacać – tłumaczy gorzko nasz bohater.

Robert miał świadomość, że jest tylko pionkiem w grze. Nie przeszkadzało mu to jednak do momentu, aż spotkał Kaję.

– Kręciliśmy jakiś paradokument i zajmowała się make-upem na planie. Kiedy malowała mnie, tak znikąd rzuciła – jesteś szczęśliwy? Poczułem się dziwnie, bo jeszcze nikt mnie o to w życiu nie pytał, nawet matka – tłumaczy model.

Ta niby prozaiczna sytuacja zawróciła Robertowi w głowie z jeszcze jednego powodu.

– Miałem wrażenie, że czyta mi w duszy. Tak, jakby chciała powiedzieć – wiem, że coś cię trapi, ale nie będę naciskać. Zwróciłem też uwagę na jej mądre oczy schowane za okularami. Miały taką orzechową barwę. I ten uśmiech nienachlany, włosy do ramion – dziwi się swojej reakcji Robert, który szczerze przyznaje, że nie ma natury romantyka.

– Ona naprawdę mnie zauroczyła. Spotykałem się z najlepszymi laskami w stolicy, ale brakowało im tego czegoś. Były ładne, zgrabne i seksowne, ale co z tego, skoro nie miały tego blasku w oku – wyjaśnia.

Pomimo prób podrywu, Kaja pozostawała obojętna na zaloty modela.

– Wpierw dziwiłem się, że nie reaguje na moje komplementy lub mnie zbywa. Potem uświadomiłem sobie, że codziennie maluje wielu facetów podobnych do mnie. Niczym więc się nie wyróżniałem – konstatuje nasz bohater.

Mężczyzna zrozumiał, że to spotkanie miało o wiele większą wartość, niż mógł się spodziewać. Miał być podryw, a skończyło się na refleksji nad życiem.

– Przemyślałem sobie dotychczasową drogę i doszedłem do wniosku, że utknąłem w syfie próżności. Tak, nie przesłyszałeś się, syfie, bo taka egzystencja na dłuższą metę to brud dla duszy. Nigdy nie byłem typem osoby uduchowionej, ale zacząłem zastanawiać się nad tym, czy wszystko, co nas spotyka, jest tylko dziełem przypadku, czy może pewne rzeczy muszą się wydarzyć, abyśmy zrozumieli, że szczęścia należy szukać gdzieś indziej? – zastanawiał się Robert.

Powiedział o tym Kai podczas kolejnego spotkania. Jej reakcja pozytywnie zaskoczyła mężczyznę.

– Myślałem, że zacznie filozofować i mądrzyć się, tymczasem ona się uśmiechnęła i zrobiła nam kawę, po czym powiedziała – opowiedz mi o tym – wspomina Robert.

– Opowiedziałem jej, że jestem nieszczęśliwy. Że jestem dzieckiem alkoholika, że chciałem pomóc mamie i bratu, że chciałem zasmakować życia w luksusie i że jestem byłym sportowcem. Rozpłakałem się jak dziecko, bo poczułem, jak bardzo to wszystko ze mnie wypełza. Ona przytuliła mnie i ciepłym głosem rzekła – już ok – wyznaje.

Kiedy zapytała Roberta, czym chciałby się zajmować, po kilku minutach wyznał, że marzy o byciu trenerem fitness oraz dietetykiem.

– Bardzo mocno mnie wsparła, zachęcając do studiów oraz kursów. Ja sam nie wierzyłem w siebie, uważałem, że to bez sensu. Ona jednak upierała się przy swoim – mówi model.

W końcu posłuchał rad nowej koleżanki i postawił na edukację. Nie porzucił modelingu, zmienił tylko agentkę.

– Rozstałem się z Moniką prywatnie i zawodowo. Znalazłem nową agencję i zacząłem studia na wydziale dietetyki oraz wychowania fizycznego. Dalej pracowałem jako model, statystowałem bądź grywałem większe role w paradokumentach, ale przestałem umawiać się z modelkami, a moje uczestnictwo w bankietach ograniczyłem wyłącznie do ich prowadzenia – opowiada.

Współczesność

Robert ukończył studia na wyżej wymienionych kierunkach. Nadal mieszka w Warszawie. Dziś pracuje jako trener na jednej z tamtejszych siłowni i układa diety swoim klientom. Dzięki pieniądzom, które zarobił, udało się wyremontować rodzinny dom.

– Planowałem pierwotnie zabrać mamę oraz brata do Warszawy, ale mówiąc szczerze, mocno się przeliczyłem. Postanowiłem więc pomóc im na miejscu, dzięki czemu zacząłem się częściej z nimi widywać, a nie tylko telefony, SMS-y. To nigdy nie zastąpi kontaktu face to face – opowiada Robert.

Podczas jednego z takich spotkań pojednał się również z ojcem.

– Odstawił alkohol. Podupadł na zdrowiu, więc musiał to zrobić. Wszystko zbiegło się jednak w czasie i tu znowu potwierdza się moja teoria o tym, że przypadki nie istnieją. Abstrahując od tego – wyrzuciliśmy z siebie żale i pretensje, po czym mocno się uściskaliśmy – wspomina moment pogodzenia się z tatą.

Co zatem z Kają?

– Za wcześnie, by mówić o czymś więcej. Na razie jesteśmy przyjaciółmi, ale kto wie, co pokaże przyszłość – kończy swoją opowieść nasz bohater.


Elvis Strzelecki

Tagi:

mężczyzna ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót