Partner: Logo KobietaXL.pl

Zdecydowałaś się urodzić swoje pierwsze dziecko w Gwatemali u Majów. To dość nietypowy wybór. Skąd taki pomysł?

Chcieliśmy z mężem aby nasze dziecko urodziło się w domu więc interesowała nas tematyka porodów naturalnych, w tym lotosowych. Jednocześnie zachwycaliśmy się kulturą Majów, którą poznawaliśmy podczas podróży oraz spotkań z jej rdzennymi przedstawicielami, a mój mąż zajmował się poznawaniem kalendarza sakralnego Majów (Tzolkin, Cholq’ij). Dowiedzieliśmy się, że wśród Majów żyjących w Gwatemali tradycja porodów domowych jest wciąż żywa i praktykowana. Zgodnie z tradycją majańską dzieci rodzą się w przyjaznym otoczeniu i ze wsparciem comadron – tamtejszych położnych. Posiadają one dużą wiedzę na temat porodów naturalnych oraz doświadczenie, są specjalnie do tej roli wybierane, zgodnie ze swoją energią urodzeniową. Znają się na ziołolecznictwie, są często przewodniczkami duchowymi. Można im spokojnie zaufać i czuć się bezpiecznie. Mieliśmy w planach podróż do Gwatemali, więc dalej wszystko potoczyło się swoim torem.

 

Nie bałaś się komplikacji w trakcie porodu?

Ciąża w Polsce była prowadzona pod opieką lekarza, przebiegała wzorowo i nie było żadnych przeciwwskazań do odbycia lotu samolotem. Comadrony, które poznaliśmy, zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie, zaimponowały nam swoją wiedzą i doświadczeniem. Termin porodu się zbliżał, zdecydowaliśmy się im zaufać. Jednocześnie dzięki ich pomocy mieliśmy również rozeznanie w przypadku udzielenia ewentualnej pomocy lekarskiej. Mieliśmy zaszczyt zamieszkać u Majów, byłam naprawdę pod świetną opieką, dbano mnie, czułam się tam bezpiecznie.

 

I wszystko się udało. Opowiesz nam, jak to wygląda?

Chociaż każdy poród jest inny i zawsze jest wielką niewiadomą jak przebiegnie, to przez cały czas udało nam się uniknąć większego stresu. Czułam się zaopiekowana, dostawałam dużo życzliwości i wsparcia. Było to dla mnie przeżycie głębokie, ale jednocześnie udało mi się zachować spokój. Złożyło się na to wiele czynników, na pewno są to piękna energia tego miejsca (bliskość jeziora Atitlan), Comadron oraz Ich kilkudziesięcioletnie doświadczenie w przyjmowaniu porodów naturalnych, a także wsparcie całej majańskiej (i nie tylko) rodziny wraz z muzyką, modlitwami, pracą ze świętymi roślinami, jak tytoń, czy kopal. Przede wszystkim tam przyjście dziecka na świat jest ważnym wydarzeniem w całej społeczności.

Jezioro Atitlan

 

Rodziłam w intymnej atmosferze, w towarzystwie dwóch położnych i męża, przy zastosowaniu odpowiednich technik oddechowych, aby uniknąć „krzyków” i zbędnej straty energii. Kilka godzin przed porodem miałam przeprowadzony specjalnie dla mnie szałas potów (Tuuj czyli majański Temazcal) wraz z leczniczą kąpielą w ziołach i masażem, który pomógł mojemu ciału rozluźnić się i przygotować do tego wielkiego wydarzenia.

 

Przed wejściem do szałasu potów.

 

Mój poród przebiegał naturalnie, w swoim tempie, bezpiecznie, bez podawania żadnych farmaceutyków. Położne wspierały mnie cały czas fizycznie i duchowo, dodawały siły, dawały wiele pozytywnej energii.

Interesował nas również poród lotosowy, aby nasze dziecko mogło uzyskać maksymalne wsparcie przychodząc na świat. Na szczęście spotkaliśmy się z szacunkiem Comadron dla naszej decyzji i nasze dziecko było połączone z łożyskiem przez kilka dni. To jedyne "odstępstwo" od Ich tradycji, o które prosiliśmy.

Dzięki fachowej i bezcennej opiece położnych, mocnym wsparciu męża oraz przyjaznej atmosferze stworzonej przez całą rodzinę, udało mi się przeżyć dość długi poród z godnością, bez uszczerbku na zdrowiu i traumy.

 

 

A opieka nad dzieckiem, jak wyglądała? Taki standard jak u nas?

Pierwszy tydzień po porodzie jest czasem szczególnym dla matki i dziecka. Matka leży wówczas z dzieckiem i odpoczywa. Praktycznie nie wstaje. Jeśli czuje się na siłach przyjmuje wizyty, bo wszyscy chcą przywitać się z nowym członkiem społeczności. To jest wspaniały objaw życia we wspólnocie, my przecież często nie wiemy nawet, jak nasz sąsiad się nazywa. Pierwsza kąpiel dziecka ma miejsce po tygodniu. Do kąpieli używa się ziół o właściwościach ochronnych oraz płatków róż. Przy wyborze imienia Majowie często kierują się energią urodzeniową dziecka związaną z dniem jego urodzenia według kalendarza Tzolkin.

 

Dziecko po tygodniu kąpane jest w płatkach róży i ziołach.

 

Teraz jesteś już w Polsce. Propagujesz zdrowy styl życia, wegetarianizm. Uważasz, że można propagować majański styl życia w naszych warunkach?

Nie jestem oderwana od rzeczywistości, mam świadomość, że z wielu zdobyczy cywilizacji nie zrezygnujemy. Ale możemy jeść mniej mięsa, albo nie jeść go wcale, możemy jeść zdrowo. Zbilansowana dieta wegetariańska jest zdrowym i bezpiecznym sposobem żywienia włączając kobiety w ciąży, karmiące piersią i małe dzieci. Kobiety, jeśli nie ma ku temu przeciwwskazań, mogą rodzić w domach. Pandemia pokazała, że coraz więcej kobiet decyduje się na taki krok. Jestem propagatorką porodów domowych w tym lotosowych, bezstresowych, spokojnych, w bezpiecznym środowisku znanym kobiecie. Jestem za tym, by wracać do życia we wspólnotach, gdzie jedni drugim pomagają, gdzie ma się prawdziwe wsparcie. Jest wiele rzeczy, z których możemy skorzystać, bez potrzeby rezygnacji z wygód, z którymi nie chcielibyśmy się rozstać.

Możemy korzystać z darów kultury Majów jak np. kalendarz Tzolkin, który pomaga żyć w harmonii z cyklami kosmosu i natury oraz poznać swoje predyspozycje wynikające z energii urodzenia. Możemy korzystać również z roślin, które stosują Majowie np. z kakao ceremonialnego (otrzymywanego z pełnego ziarna kakaowca). Kakao ceremonialne ma szereg właściwości dobroczynnych dla ciała oraz otwiera nasze serca wspierając rozwój duchowy.

 

Ilona po porodzie.

 

Mówiłaś, że ten poród wśród Majów zmienił twoje życie. Co takiego się wydarzyło?

Stałam się kompletnie innym człowiekiem, wyciszyłam się, rozwinęłam duchowo. Urodziło się przecież nie tylko moje dziecko, urodziłam się też ja jako matka. Świadomość, że zdecydowałam się na ten krok, sprawiła, że nie ma już dla mnie rzeczy niemożliwych. To piękne przeżycie zmieniło mnie już na zawsze. Więcej widzę i więcej czuję. Zapamiętam to wydarzenie jako piękne, spokojne i świadome przeżycie w otoczeniu rodziny i przyjaciół.

 

Rozmawiała Magdalena Gorostiza

 

 

Tagi:

poród ,  dziecko ,  podróże ,  Gwatemala , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz