Partner: Logo KobietaXL.pl
Klątwa matki jest najgorsza
 
Tak naprawdę dla dziecka najgorsza jest klątwa matki, czasami rzucona zupełnie bezmyślnie.
 
- Ludzie nie mają pojęcia o tym, jakie słowa mają moc – wyjaśnia Kora. - Może być tak, że matka w gniewie czy zmęczeniu mówi dziecku, że życzy mu takich samych „uciążliwych dzieci”. A potem okazuje się, że wnuk rodzi się z ADHD albo jest nadreaktywny.
 
Ale obcy ludzie też mogą dziecko skrzywdzić. Nawet zupełnie niechcący. Kora mówi, że wystarczy, że kierowca „zeklnie” matkę, która z wózkiem prawie weszła mu pod koła. Jego zła energia dopadnie przede wszystkim dziecko, bo dzisiejsze matki nie potrafią odpowiednio chronić swoich dzieci przed takimi atakami.
 
- Bo same nie są energetycznie chronione. Aby tak było musiałyby być odpowiednio zaopiekowane – wyjaśnia Kora. - Kobieta powinna mieć wsparcie w ojcu, mężu, matce i teściowej i innych kobietach ze wspólnoty. Dziś macierzyństwo jest samotne, a młode matki często unikają wsparcia własnych matek czy teściowych, bo denerwują je przekazy płynące od starszych kobiet. A to jest bardzo dużym błędem.
 
 
Młode kobiety lekceważą wiedzę tych starszych.
 
Do tego dochodzi często brak wiary w uroki czy klątwy. W stronach Kory ta wiara nadal jest. Ciotka Kory opowiadała jej, jak sadząc truskawki, znalazły z babcią Kory na polu zgniłe jajka. To był znak, że ktoś rzucił urok, żeby kobiety z ich rodziny uczynić bezpłodnymi. I faktycznie, choć było dużo dorosłych dzieci, w domu nie było żadnych wnuków.
 
- Takiego jajka nie wolno ruszać – mówi Kora. - Babcia się przeżegnała, zamówiła w cerkwi modlitwę. Od tej pory, a było to kilka lat temu, już się pojawiły na świecie wnuki.
 
 
 
Ktoś rzucił na synka klątwę
 
- W zeszłe wakacje pojechałam z dwuletnim synkiem Adasiem na wieś do babci. Mój syn to zdrowy, spokojny maluch. Do czasu bo w niedzielę razem z babcią wybraliśmy się na spacer po wsi. Babcia z dumą pokazywała swojego prawnuka wszystkim napotkanym znajomym. Gdy wróciliśmy do domu, w Adasia jakby diabeł wstąpił, zaczął płakać, nie chciał spać ani jeść, patrzył w jeden punkt na ścianie. Wtedy babcia orzekła, że ktoś rzucił urok! - opowiada Julia. - Nie chciałam uwierzyć w takie rzeczy, ale dziecko nie miało gorączki, z kolki już dawno wyrosło. Płakał inaczej niż przy bolącym brzuszku. Przychodnia była w mieście, do tego nieczynna, nie było powodu by wzywać pogotowie do płaczącego malucha. Nie wiedziałam co robić.
 
Wtedy babcia Julii wzięła sprawy w swoje ręce. Mieszka na wsi w województwie świętokrzyskim, zna bardzo wiele zwyczajów oraz tradycji z dawnych czasów. Była pewna, że Adaś jest klasyczną ofiarą uroku.
- Babcia mnie przekonywała, że ktoś spojrzał złym okiem bo pozazdrościł tak ładnego i zdrowego dziecka – mówi Julia - To mogła być sąsiadka, która od lat nie może zajść w ciążę, albo pewna starsza kobieta, która zbyt długo wpatrywała się w mojego synka. Sama ma niepełnosprawnego syna.
Ponoć zły urok nie zawsze rzucany jest celowo, może go spowodować człowiek zdenerwowany i zmęczony, który przypadkowo skupi się na dziecku.
- Według babci, złe zauroczenie objawia się gdy dziecko bez powodu staje się płaczliwe, niespokojne, bardzo się wierci, nie może sobie znaleźć miejsca, nie chce przebywać w pokoju, w którym do tej pory było spokojne, patrzy gdzieś nie wiadomo na co? Nie chce usnąć. Objawem uroku mogą być wymioty – mówi Julia.
 
Babcia Julii najpierw wyszukała w szufladach czerwoną nitkę, którą zawiązała na rączce malca. Według wielu starszych ludzi taki amulet zapobiega złemu oku. Jego moc ochronna działa również, gdy jest przyczepiony do wózka, czy też łóżeczka dziecka.
 
Można nitkę wszyć w śpioszki.
 
Kolor czerwony ma odganiać uroki, ponieważ jest esencją życiowej energii. Mało kto wie, że ta tradycja wywodzi się mistycznych nauk judaizmu - Kabały. Innym sposobem zdejmowania złych czarów, jest lanie wosku nad głową dziecka. Aby odczynianie uroku przebiegło sprawnie i bez ryzyka dla malca, trzeba dwójki ludzi. Jeden człowiek trzyma nad głową pojemnik ze święconą wodą a druga osoba wlewa do tej wody rozpuszczony wosk. Następnie należy obejrzeć kształt, który powstał z wosku, on ma podpowiedzieć gdzie lezy przyczyna płaczu i strachu dziecka. Odmianą tej metody jest uplecenie wianka z gałązki brzozy, przez, który leje się wosk do wody święconej. Według dawanych, słowiańskich wierzeń brzoza ma moc ochronną, odgania złe moce, pioruny, burze i grad.
 
- O dziwo po tym zabiegu Adaś się uspokoił i zasnął – opowiada Julia – Nie wiem czy się zmęczył czy rzeczywiście jakaś zła moc odeszła. Na wszelki wypadek babcia przelała jajko. Wzięła dwie szklanki, do jednej wbiła jajko a w drugiej miała wodę. Delikatnie przelała jajko do szklanki z wodą Szklankę z wodą i jajkiem postawiła na noc pod łóżeczkiem Adasia. Rano syn był zdrów jak rybka. Babcia tylko się uśmiechnęła, wylała zawartość do sedesu a szklankę dokładnie umyła wodą z solą.
 
 
 
Odczynianie ma sens
 
Kora potwierdza, że odczynianie, aby zdjąć zły urok ma sens i tam, gdzie mieszka, jest nadal popularne.
- Czerwona nitka pomaga, można też wszyć ją w śpioszki – mówi. - Dobrym sposobem jest też zapięcie agrafki na ubranku dziecka. 
 
 
Modlitwa jest zawsze istotna.
 
W jej okolicach wosk na odczynianie leje się nad głowa dziecka przez zrobiony z gałęzi krzyż. wazna jest modlitwa. Też odczynia się jajkiem. Dobrym sposobem na ochronę dziecka są lalki – motanki.
 
- Można taką zrobić ze zwykłej pieluszki. W jednym rogu związujemy duży węzeł – to jest głowa. Dwa mniejsze węzły w sąsiadujących z głową rogach to rączki, wystarczy przykryć dziecko taką pieluszką, aby miało świetny sen.
 
 Motanka
 
 
Złe oko paraliżuje
 
 - Chodziłam do szkoły podstawowej, wracałam do domu po lekcjach, po drodze napotkałam starszą panią, która tak dziwnie na mnie spojrzała – wspomina Lidia – Od tego momentu zaczęłam się coraz gorzej czuć. Gdy dotarłam do furtki, prawie nie mogłam oddychać. W domu czekała babcia, gdy powiedziałam co się stało tylko pokiwała głowa i stwierdziła, że to było „złe oko”. Kazała mi się położyć na kanapie i rozpoczęła jakieś obrzędy.
“Złe spojrzenie” jest nawet dzisiaj bardzo popularne w Turcji. Antidotum na takie złe czary stanowi amulet - ”oko proroka”. Ta tradycja ma jeszcze starsze korzenie, pochodzi ze starożytnego Egiptu. Egipcjan prześladowało „oko Horusa”. W świecie arabskim tarczą na ten urok to otwarta dłoń – zwana Hamsą.
Babcia Lidii najpierw zmówiła po cichu jakąś modlitwę, a potem zaczęła zażegnywać klątwę jednym z końców małej poduszki.
- Byłam tak sparaliżowana bólem, że nie mogłam nawet mówić, nawet mruganie powieką było bolesne! - wspomina Lidia – Babcia szeptała jakieś zaklęcie i tym rąbkiem poduszki dotykała mojego ciała. Po jakimś kwadransie ból zaczął odpływać a ja mogłam się poruszać. Nie wiem co to było? Żałuję, że nie spisałam mądrości babci, byłam zbyt młoda i nie rozumiałam, że gdy babcia umrze to zabierze tę wiedzę ze sobą.
 
Do dziś przetrwały różne ludowe sposoby na radzenie sobie z urokami, można pocierać złotem czoło chorego lub niespokojnego malca. Ulgę ma przynieść dotykanie rąbkiem spódnicy chorego miejsca, tylko ma to być lewa strona tkaniny.
 
 
Metody są bardzo różne
 
W dawnych czasach nasi przodkowie sięgali po ostrożeń warzywny inaczej nazywany czarcie żebro. Jest podobny do ostu, tylko nie ma kolczastych łodyg. Roślina pochodzi z Azji, według wierzeń ma pomóc odgonić złe duchy – wypędzać czarta z ciała. By odczynić urok należy przygotować kąpiel z wywarem czarciego żebra. Jeśli dziecko było pod wpływem uroku to na powierzchni wody zbiorą się nieczystości a woda będzie mętna. Zabrudzenia są też dowodem na zdjęcie uroku. Taką brudną ciecz trzeba rozlać na rozstaju dróg. Niech czart idzie w cztery strony świata. Warunek – rytuał nie może mieć świadków. Rytuał trzeba codziennie powtarzać aż woda po kąpieli będzie czysta. W tej tradycji jest wiele prawdy ludowej, ziele ostrożenia ma działanie silnie odtruwające, moczopędne, wytrąca toksyny, przyspiesza trawienia, obkurcza naczynia krwionośne, zapobiega występowaniu wewnętrznych krwawień i wysięków.
 
- Ta metoda też bywa stosowana w moich stronach – potwierdza Kora. - Ale tak naprawdę za najskuteczniejsze uważa się przeciąganie czy przewlekanie, również stosowane do dziś.
 
 Odczynianie jajkiem jest na Podlasiu znane od wieków.
 
Kora wyjaśnia, że istnieje zasada, że dziecko powinno być leczone tym, czym zostało urodzone. Przeciąga się więc je pod spódnicą matki, która powinna być pod spodem goła. Można zastosować wycieranie bielizną, taką która była najbliżej matczynego łona. To może być halka, koszula nocna albo nawet majtki.
 
- Niektóre kobiety stosują wylizywanie problemów z dziecka – dodaje Kora. - Tak jak wysysa się ranę po ugryzieniu pająka czy pszczoły, tak matki w ten sposób wysysają zła energię z dziecka. W ciągu ostatnich 5 lat spotkałam kilka młodych matek, które tę metodę stosują.
 
 
 
Problem z dzieckiem? Trzeba zacząć od matki
 
Kora podkreśla, że złorzeczenia biorą się z zawiści, agresji, zawiści. I choć, jak mówiła, mało kto potrafi świadomie rzucić klątwę, takie nieświadome też potrafią działać.
- Ale moim zdaniem, kiedy dzieje się coś złego z dzieckiem, to znaczy, że najpierw trzeba zrobić porządek z matką, bo jak mówiłam nie potrafi dziecka chronić – dodaje Kora. - I nie jest to jej wina, a czasów w których żyjemy. Za daleko odeszliśmy od tradycji przodków.
 
Kobietom potrzebna jest wspólnota i mądrość starszyzny
 
 
Wiele matek jest dziś niestabilnych, rozedrganych, same mają problemy emocjonalne. To wynik braku odpowiedniego wsparcia, zarówno od męskiej części rodziny, ale przede wszystkim od kobiecej starszyzny, która przez młode kobiety jest dziś często negowana.
 
- Nieuznawane są teściowe, a te powinny być prawdziwymi matkami dla synowych, nie ma wspólnych spotkań, nie ma poczucia bezpieczeństwa – mówi Kora. - Choć często kobiety są też same sobie winne, bo chcą być w rodzicielstwie samodzielne i niezależne. Tracą wiele na takiej postawie.
 
Bo kiedyś młode matki szły szukać wsparcia u swoich matek czy teściowych, korzystano ze sposobów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Kiedy to nie pomagało, szło się po pomoc do szeptuchy. Dziś wiedza starszych jest negowana, często wyśmiewana.
 
- Szczególnie w dużych aglomeracjach – mówi Kora. - Na szczęście, tu gdzie mieszkam, wiele osób nadal kultywuje tradycje przodków. I lepiej nam się z tym żyje.
 
Magdalena Gorostiza
 
 
 Kim jest szeptucha? Tu znajdziecie wywiad z Korą Brylińską o dawnych tradycjach, które przetrwały do dziś:
 
 
 

Tagi:

klątwa ,  szeptucha ,  magia ,  Kora Brylińska , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót