Partner: Logo KobietaXL.pl

Magdalena ma 32 lata i na każdym zdjęciu, które pokazuje, uśmiecha się od ucha do ucha. Niewiele osób może pochwalić się fotkami, na których wygląda na tak szczęśliwe jak ona.

– Bo niewiele osób ma takie szczęście, jakie miałam ja. Czytam wasz portal, historie dziewczyn i kobiet, które po latach podejmują jakieś kosmiczne decyzje, odchodzą od partnerów, szukają siebie, zaczynają nowe życie… Rozumiem je, ale tylko teoretycznie: ja nigdy nie odeszłabym od Michała, bo najszczęśliwsze chwile zawdzięczam jemu – zapewnia Magda.

Tylko że teraz, patrząc na nią, trudno uwierzyć, że zdjęcia przedstawiają tę samą osobę, która siedzi obok. Ma podkrążone oczy, zmęczoną cerę. Słychać, jak co chwila drży jej głos i widać, jak drżą ręce. Nie widać natomiast jej znaku rozpoznawczego, czyli szerokiego uśmiechu z iskrami w oczach. Po tym, jak dowiedziała się o zdradzie męża, oczy niemal nie przestają być mokre.

 

Historia jak z filmu

Magda mówi, że gdyby ktoś opowiedział jej taką historię poznania drugiej połówki, nigdy by w nią nie uwierzyła. Razem z przyjaciółką pojechała na tydzień do Rzymu. To był ich pierwszy wyjazd i prawie od razu się spięły. Sprzeczały się o wszystko i miały się nawzajem dość do tego stopnia, że spędzały czas oddzielnie, próbując jak najrzadziej wchodzić sobie w drogę. I właśnie kiedy już kolejny dzień zakochiwała się w Rzymie, jego klimacie i rosnących na ulicach pomarańczach, spotkała Michała. Siedział przy stoliku jednej z pobliskich kawiarni, patrzył prosto na nią i się uśmiechał.

– To było jak grom z jasnego nieba i dla niego, i dla mnie. Podeszłam do niego, postawił mi kawę, zaczęliśmy rozmawiać i przestaliśmy, dopiero kiedy obsługa kawiarni nas wyprosiła. Ale Rzym nigdy nie śpi, więc i my tej nocy nie zmrużyliśmy oczu. Włóczyliśmy się po ulicach i chłonęliśmy siebie. Czuliśmy się, jakbyśmy się znali od zawsze – wspomina.

Resztę rzymskich wakacji spędzili razem. Michał już od roku mieszkał we Włoszech, więc był przewodnikiem spacerów. Zakochali się w sobie bez pamięci, jeszcze zanim Magda wyjechała, a i tak dwa razy zmieniała termin wylotu. Cieszyli się każdą wspólną chwilą. Kiedy wróciła do Polski, szybko okazało się, że nie mogą bez siebie żyć, więc po kilku miesiącach związku na odległość przeprowadziła się do Włoch.

Nigdy tego nie planowała, ale od zawsze wiedziała, że najlepiej jest iść w życiu za głosem serca. A ono prowadziło za Michałem.

– Nigdy tego nie żałowałam. To jest w ogóle strasznie denerwujące: podważać czyjąś decyzję tylko dlatego, że była podjęta szybko albo dość spontanicznie. Najwyraźniej należę do osób, które doskonale wiedzą, czego chcą, a przeprowadzka poza pieniędzmi na lot nic mnie nie kosztowała. Nie czułam, że coś poświęcam: nigdy nie przepadałam za Polską, pracowałam zdalnie, dużo podróżowałam, więc miałam przyjaciół i przyjaciółki z różnych krajów. Przeprowadzka była szybką, ale bardzo rozsądną decyzją – zapewnia.

 

Para jak z obrazka

Wspólne życia Magdaleny i Michała układało się świetnie. Bardzo szybko się zgrali, okazało się, że tak samo nie lubią oliwek, brudnych naczyń w zlewie i głośnego słuchania muzyki, za to lubią drzemki w dzień, kąpiele przy winie i świecach, rozmowy do rana i taniec przy zwykłych czynnościach. Podobnie patrzyli na świat i podobne rzeczy były dla nich ważne, ale zawsze cieszyli się, kiedy odkrywali między sobą ogromne różnice, bo zdarzało się to rzadko, a było okazją do burzliwych dyskusji. Oboje lubili i burze, i dyskusje.

– Wiem, że to nierealne, ale naprawdę byliśmy parą jak z obrazka. Często nawet obcy ludzie nas zaczepiali i mówili, jak pięknie razem wyglądamy, a znajomi z kolei nie mogli się nadziwić, że ciągle jest między nami chemia tak, jakbyśmy dopiero się poznali. A w lipcu będzie już siedem lat – mówi Magda.

W tym czasie dorobili się też dwóch córek. Jedna ma cztery lata, druga półtora roku. Po pierwszej ciąży i porodzie nadal wiedli szczęśliwe życie zakochanej pary, choć nabrało ono też zmęczenia typowego dla młodych rodziców. Mimo że Blanka okazała się bardzo energicznym dzieckiem, przez co niewiele spali, nie przestawali szukać okazji do bliskości, bo obojgu była bardzo potrzebna.

– Jak mieliśmy pierwszy kryzys spania, to ja zaczęłam awanturę. Nie spałam od dwóch nocy, czułam się wycieńczona i nie wytrzymałam: zaczęłam wyładowywać się na Michale. Ale on nie dał się w to wciągnąć, tylko powiedział: „a Rzym nigdy nie śpi” i zaczęliśmy się śmiać. Od tamtej pory w krytycznych sytuacjach, których przy Blance niestety nie brakowało, zawsze któreś z nas używało tego zdania do rozbrajania awantur – wspomina Magda.

Po dwóch latach z Blanką, uznali, że dobrze sobie radzą z rodzicielstwem i zaczęli starać się o drugie dziecko. I kiedy na świat przyszła Nastia, między nimi zaczęło się psuć. Po porodzie Magda odepchnęła Michała. Kiedy się przytulał, wystawiała kolce. Mówiła, że nie teraz, że jest zmęczona, że może jutro. A jutro było to samo.

– Wiem, że Michał się starał. Nie tylko o seks, przede wszystkim raczej o zrozumienie. Nie wiedział, co się dzieje, zawsze o wszystkim rozmawialiśmy, a po urodzeniu Nastii coś się zepsuło. Od kiedy się dowiedziałam, że mnie zdradził, nie przestają do mnie wracać migawki: sam przygotowywał mi kąpiele i spędzał z dziewczynkami tyle czasu, ile potrzebowałam, choć ustaliliśmy, że to ja zrezygnuję z pracy. Włączał moją ulubioną muzykę, kiedy sprzątaliśmy, kombinował opiekę dla dziewczyn, żebyśmy mogli spędzić czas we dwoje, dużo przytulał, całował tam, gdzie lubię, robił mi kawę i zawsze się starał zjeść z nami śniadanie i kolację. Cały czas oczywiście próbował wyciągnąć ze mnie, o co chodzi, jak się czuję, sugerował pójście na terapię – wylicza Magda. Po ostatnim zdaniu już nie może zdusić płaczu, więc robimy przerwę.

 

Kto zbłądził

Magda nie musiała robić żadnego dochodzenia, nigdy zresztą nie podejrzewała Michała o romans. Sam powiedział jej o zdradzie i to była najtrudniejsza z ich rozmów. Na początku nie rozumiała, po co się przyznał. Uznała, że zadał jej niepotrzebny ból i wolałaby nie wiedzieć. Ból poczuła od razu, kiedy usłyszała, co miał jej do powiedzenia, ale dziś wie, że to było jakieś mgnienie bólu.

– Siedzieliśmy wtedy przy stole, piliśmy kawę. Powiedział, co się stało, przeprosił, płakał. A ja nic, siedziałam z rękami na wystygniętym kubku i pokiwałam głową. Poczułam, jakbym znalazła się za jakąś ścianą, jakby wszystkie moje uczucia były ode mnie oddzielone. Chyba też nie do końca rozumiałam, co się stało, że właśnie zawalił mi się świat. Przeszłam nad tym do porządku dziennego – opowiada Magda.

Podczas tamtej rozmowy Michał przyznał, że to był jednorazowy błąd. Że poniosło go na wyjeździe służbowym. Że to była obca dziewczyna, był pijany i kiedy uprawiał z nią seks, myślał tylko o Magdzie. Wiedział, że nic go nie usprawiedliwia, ale wiedział też, że nadal chce być z Magdą, popełnił błąd i nie chce, żeby to przekreśliło jego dotychczasowe życie.

Do Magdy wszystko zaczęło docierać z opóźnieniem. Stopniowo opuszczał ją chłód, puściła blokada w głowie i przyszła odwilż uczuć. Złościła się i płakała, wykańczało ją to. Zaliczyła też etap, który ją zdziwił: radość i ulga, że Michał nie odszedł, że pomylił się raz i nadal chce z nią być. To był przełom, który… zaczął zadawać ból od nowa. Bo nagle zaczęła sobie uświadamiać, że chyba nie potrafi wybaczyć zdrady. Każde wspólne śniadanie, spojrzenie, jego uśmiech to rozdrapywanie rany i przypominanie, co jej zrobił.

– To jest katorga, bo z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jestem rozsądną osobą: wiem, że każdy może się pomylić, nawet jeśli dopuści się czegoś strasznego. Chcę, żeby minął kryzys i żeby znowu było jak dawniej, przecież nadal się kochamy. Z drugiej strony po prostu nie potrafię zapomnieć. Myślałam, że jestem dla niego wszystkim... Teraz już nie ufam mu tak jak kiedyś i nie wiem, czy będę umiała. Zastanawiam się też, czy może coś ze mną jest nie tak, skoro posunął się do zdrady? Ten kołowrotek się nie kończy, jedna myśl pociąga za sobą drugą – mówi Magda.

Ta historia nie ma happy endu, bo nie ma jakiegokolwiek endu – nadal się dzieje. Magda mówi, że dąży do szczęśliwych zakończeń i nie będzie się szybko poddawać, chociaż jest jej cholernie trudno.

– Ale Rzym nigdy nie śpi. Może to głupie, ale naprawdę daje mi nadzieję – kończy.


Katarzyna Mak

Tagi:

zdrada ,  romans ,  związek ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót