Partner: Logo KobietaXL.pl

- Tylko nasza córka mi mówiła, że to co robię, jest kompletnie bez sensu – wzdycha Ewa. - Ale ja uważałam, że ona zwyczajnie trzyma stronę ojca. Okazało się jednak, że miała rację. Lepiej było niczego nie ruszać. Bo miałam poczucie bezpieczeństwa i nie byłam taka samotna.

 

Ewa poznała Marka jeszcze na uczelni. Razem studiowali ekonomię. Nawet trochę ją dziwiło, że facet taki jak on, przystojny, dusza towarzystwa, zwrócił na nią uwagę. Ale zakochała się bez pamięci.

 

- Chyba nawet z wzajemnością. Marek mówił, że ceni moją rozwagę, moje dorosłe podejście do życia – opowiada Ewa. - Bo ja nigdy nie byłam rozchichotaną trzpiotką.

 

On, dla odmiany, zawsze uwielbiał życie na luzie. Zawsze spadał, jak kot, na cztery łapy. Wychodził z rożnych opresji, lubił ryzyko. Ewa poszła do pracy w budżetówce, Marek wziął się za biznesy.

 

- I zawsze miał szczęście. Poza tym skończył świetne liceum. Miał dużo kolegów na rożnych stanowiskach, bardziej z nimi utrzymywał kontakty niż z osobami ze studiów – mówi Ewa. - Obracał się, w tak zwanych, wyższych sferach. A potem, jak żeśmy się pobrali, mnie też w to towarzystwo wciągnął.

 

Ewa może nie pasowała do tych ludzi do końca, ale z czasem przywykła. Do drogich wyjazdów, do zakupów w dobrych sklepach, do tego, by nie musieć się specjalnie o nic martwić.

 

- Marek był zawsze zaradny. Kiedy urodziła się nasza córka, oszalał na jej punkcie – opowiada Ewa. - Miałyśmy z nim naprawdę dobre życie. Dbał o nas i o dom. Byłby idealnym mężem, gdyby nie jego słabość do płci przeciwnej.

 

Bo Marek kochał kobiety. Szczególnie kobiety piękne. Ewa dobrze wiedziała, że miewał przelotne romanse. Starał się jednak być dyskretny, nigdy nie zaniedbywał rodzinnego życia. Więc ona patrzyła na te historie przez palce. Bo tak naprawdę nie bardzo wiedziała, co ma zrobić.

 

- Próbowałam z nim parę razy rozmawiać, ale on zawsze śmiał się i mówił, że i tak tylko mnie kocha – opowiada Ewa. - Obracał to wszystko w żart. Zmieniał te kobiety jak rękawiczki. Może dlatego nie czułam się zagrożona.

 

Ale kiedy zaczęli się zbliżać do pięćdziesiątki, Marek poznał Edytę. Sporo młodsza, piękna, zadbana, niezależna.

 

- Chyba się w niej zakochał, bo ten romans był inny. Jeździł często do niej, wydzwaniał, choć w domu udawał, że nadal wszystko jest w porządku – opowiada Ewa. - Dalej jeździliśmy razem na urlop, spędzaliśmy wspólnie święta. Ale on był inny, bardziej nieobecny, roztargniony.

 

Wśród znajomych zaczęło huczeć od plotek, bo to nie była już przelotna historia. Ewa dowiadywała się, gdzie Marek był widziany z Edytą, ile wydał u zaprzyjaźnionego jubilera, co kupił ukochanej pod choinkę.

 

- Te opowieści były okraszane komentarzami, że teraz mój mąż przegiął, że nie powinnam się tak dawać upokarzać. Że powinnam mu postawić ultimatum, bo Marek przekroczył granice – mówi Ewa. - I to mówili jego znajomi, dając mi do zrozumienia, że są po mojej stronie. Że wszystko wszystkim, ale Marek tym razem przegiął.

 

Ewie nie było miło tego słuchać, zdanie o romansie męża miała zresztą podobne. O ile poprzednie kobiety pojawiały się i znikały, tym razem Edyta zdawała się być już etatową kochanką.

 

- Czy mi to tak bardzo przeszkadzało, czy bardziej wpływ na mnie miały komentarze znajomych? Myślę, że to one sprawiły, że czułam się upokorzona, że muszę tego wszystkiego wysłuchiwać, że Marek postawił mnie w takiej sytuacji – mówi Ewa. - Zaczęłam przymierzać się do poważnej rozmowy z nim na ten temat, bo nie chciałam mieć opinii zdradzanej żony, bez honoru i bez ambicji.

 

Rozmawiała o tym z dorosłą już córką. Ale córka nie poparła sposobu myślenia matki. Tłumaczyła Ewie, że ojciec jest, jaki jest i matka o tym wiedziała od lat. A zostawanie na starość samej jest głupim pomysłem. Przecież ojciec nigdy nie chciał od Ewy odejść, nigdy sam rozwodu nie proponował. To po co matce takie emocje.

 

- Żyj, jak chcesz, rób, co lubisz, wyjeżdżaj, korzystaj życia – tłumaczyła córka. - Co ciebie ludzie obchodzą. Niech gadają. Najważniejsze, żebyś czuła się bezpiecznie.

 

Ewa słuchać jednak nie chciała.

 

- Miałam poczucie podwójnej zdrady, że córka trzyma stronę Marka. Nie wierzyłam, że jej chodzi o moje dobro – wzdycha Ewa. - Byłam głupia, dałam się znajomym podpuścić.

 

W końcu zebrała się w sobie i pogadała z mężem. Postawiła ultimatum, albo Marek zrywa z Edytą, albo rozwód.

 

- On się zapytał, czy wiem, co mówię, czy serio tego chce, czy przemyślałam wszystko? - mówi Ewa. - Powiedziałam, że tak, że mam dosyć bycia zdradzaną żoną, że źle się z tym czuję. Myślałam, że wybierze mnie. On jednak powiedział, że w takiej sytuacji nie ma wyjścia, musimy się rozstać.

 

Rozwód był szybki, z orzekaniem o winie. Marek zgodził się na wszystko. Dom sprzedali, podzieli się pieniędzmi, kupili sobie mieszkania. Marek mieszka z Edytą. Ewa została sama, córka wyjechała na zagraniczne studia.

 

- I nagle ci sami znajomi, którzy tak zagrzewali mnie do walki, przestali mnie gdziekolwiek zapraszać – mówi Ewa. - Nikomu nie jest w towarzystwie potrzebna samotna kobieta. No i Marek jest kimś, ma pieniądze, układy. Wolą z nim trzymać sztamę, bo zawsze może się taka znajomość przydać. Ja, według ich standardów, jestem przecież nikim.

 

Nie została na lodzie, ma mieszkanie, pieniądze. Ale czuje się fatalnie. Nikt do niej nie dzwoni, nie ma zagranicznych wojaży, nie ma sobotnich wypadów do knajpy.

 

- On teraz bywa wszędzie z Edytą. A przecież to ja z nim chodziłam, nawet wtedy, gdy miał kochankę – mówi Ewa. - Na razie nie mogę się pozbierać, muszę na nowo poukładać sobie wszystko. Ale tak się zastanawiam, czy dobrze zrobiłam? Czy nie lepsze było moje stare życie?

 

Magdalena Gorostiza

 

Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.

 

 

Tagi:

zdrada ,  romans ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót