Partner: Logo KobietaXL.pl

Oto jej historia:

Mój przypadek to klasyka

Staż w małżeństwie kilkanaście lat, odchowane dziecko, kredyt, oboje ciężko pracujemy. Po wielkiej miłości nie ma już śladu, zabiło ją codzienne życie i przyziemne problemy. Mąż Leszek, roztył się, przestał o mnie zabiegać, zamiast wspólnych spacerów czy kolacji, wybierał kumpli, mecze i piwo. Ja też nie wyglądam już jak super laska, trochę przybyło w pasie, zmęczenie widać na twarzy. Pojawiły się pierwsze siwe włosy. Oprócz domu i pracy, moją rozrywką są spotkania z kumpelkami. One też mają podobne problemy w związkach. Spowszedniały swoim mężom jak i ja.

Kiedy powiedziałam mężowi, że nic ze sobą nie robi tylko pije piwo z kolegami, zamawia pizzę, nie ćwiczy - powiedział w nerwach, że wiecznie się tylko czepiam, a on się dusi w naszym domu. Poczułam się dotknięta do żywego. To ja się staram, tyram i nawet nie mogę mu zwrócić uwagi? Przecież doprowadzi się do udaru albo zawału. Ja też się duszę w tym małżeństwie.

Chciałam zmian, tylko nie wiedziałam co mam zrobić i czego tak naprawdę chcę. Zwierzyłam się koleżankom, wtedy jedna z nich wpadła na genialny pomysł, że powinnam iść do jej kumpeli, wróżki M. Ponoć jest rewelacyjna i już niejednej dziewczynie przepowiedziała przyszłość i wszystko się spełniło.

Poszłam do wróżki

Za bardzo w magię nie wierzę, ale się zgodziłam. Koleżanka zamówiła mi seans, miał być stawiany tarot. Przyszłam do gabinetu M. trochę poddenerwowana, nie wiedziałam czego się spodziewać. M. okazała się bardzo atrakcyjną kobietą, wysoka, szczupła brunetka, długie włosy, mocny makijaż i drapieżne, czerwone paznokcie. W salonie pachniało kadzidłem, skórzana kanapa i fotele, karty leżały w czarnym jedwabiu na stole. Nastrojowe światło, ciężkie story zasłaniały okno. W tle leciała cichutko jakaś orientalna muzyka. Wróżka przyjęła mnie w czarnym kimonie. To było jak na filmie, czułam się nieswojo. M. była bardzo miła. Rozpoczęła rozmowę o moim problemie i delikatnie wypytała o moją sytuację życiową. Wszystko jej opowiedziałam o mężu, o naszych problemach w małżeństwie, o naszym domu, pracy, nawet o sytuacji finansowej. M. długo tasowała karty. Poprosiła bym przełożyła, a potem rozłożyła krzyż celtycki. Nie znam znaczenia kart tarota, a te wszystkie makabryczne rysunki śmierci, diabła czy odwróconych kielichów, trochę mnie przerażają. M. zamknęła oczy, długo się zastanawiała a potem stwierdziła, że ten mój etap życia dobiega końca. Jestem na rozstaju, coś się wydarzy, a ja muszę być silna i walczyć o siebie. I było tych rad jeszcze kilka, ale tarot wyraźnie nakazał abym nie rezygnowała z siebie, tylko odnalazła nową drogę.

Nie wiedziałam co to ma być, lecz postanowiłam o siebie zawalczyć. Po seansie M. dała mi różne broszury reklamujące rozwój duchowy i zaproponowała, abym przekonała też męża do zajęć na siłowni niedaleko naszego domu. Dała mi nawet dużą zniżkę na pierwszy karnet. Pomyślałam, że to dobry pomysł, ja wykupie sobie jogę a mąż niech trochę poćwiczy. Zrobiłam mu prezent.

Będzie nowe życie

Wracałam do domu bardzo zadowolona. Mąż nie zapałał wielką radością na widok prezentu. W końcu zgodził się pójść, chyba mu było szkoda wydanych pieniędzy za miesiąc zajęć. Zadzwoniłam do M., okazało się, że dorabia w tej siłowni, stąd ta zniżka. Umówiłam go na pierwszy trening, miał otrzymać prowadzącego, który ustali jaki ma mieć najlepszy program ćwiczeń. Ja poświęciłam się jodze. Miesiąc minął, byłam odprężona, mąż zaczął z chęcią ćwiczyć, zabrał się za dietę! Przestaliśmy na siebie warczeć. Byłam bardzo zadowolona, zachwalałam koleżankom skuteczność wróżki. Faktycznie, jak mówiła, stanęłam na nowej drodze. Moje życie ulegało zmianie, mąż wyprzystojniał, zaczął z własnej woli jeździć na rowerze, chodził nawet grać w siatkówkę z kolegami, wracał wieczorami zmęczony treningiem. Wszystko się układało, tylko w naszej sypialni nic się nie zmieniało. Żyliśmy obok.

Znowu umówiłam się na seans u M., chciałam wiedzieć co z mężem, co zrobić, aby znowu było nam razem dobrze. Gdy mnie przyjęła, podziękowałam jej za poprzedniego tarota, który przewidział mój nowy etap. Zwierzyłam się z kłopotów z mężem, zapytałam co będzie między nami.

Przecież wróżba się spełniła

Gdy wróżka rozłożyła karty pokazała mi odwróconych kochanków i jakąś wieżę, z której spadali ludzie. Zrozumiałam, że to nic dobrego. M. nie ukrywała, że między nami jest źle. Karty zwiastowały koniec naszego związku. Powiedziała że powinnam szukać innego mężczyzny. Wróciłam do domu załamana. Popłakałam się, potem przyszło mi do głowy, że to tylko karty. Bajki i tyle. Postanowiłam z tym skończyć. Ale jakiś diabełek tkwił w moim sercu i kazał sprawdzić mojego męża. Zachowywał się niby normalnie, lecz jakoś się czaił. Coś mi nie pasowało. Po tym jego treningu siatkówki, poszłam do łazienki i obwąchałam jego koszulkę. Pachniała kadzidłem, tym z salonu M.

Wpadłam do sypialni z koszulką w ręku i z awanturą na ustach. Mąż nawet się nie tłumaczył, przyznał że mają romans, sama go do niej wysłałam, do siłowni. Między nami od dawna koniec, bo on mnie nie kocha. Kocha M.

W rozpaczy poszłam do M., od razu wykrzyczałam jej jaką jest oszustką i porywaczką cudzych mężów. A ona mi powiedziała z uśmiechem, że przecież sama przyszłam do niej po wróżbę i ta wróżba się spełniła. Więc czego mogę chcieć? A ja czuję się jak idiotka.

 

Tagi:

zdrada ,  romans ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót