Partner: Logo KobietaXL.pl

Wszystko przez zapalenie okostnej

Dzidka prowadziła gabinet stomatologiczny, dobrze znany w miasteczku, w którym mieszkała. Kalendarz przyjęć miała wypełniony na kilka miesięcy naprzód. Ryśka poznała na swoim fotelu dentystycznym. Któregoś dnia przyjęła go poza kolejnością, z powodu zapalenia okostnej, jaka mu się przytrafiła. Z opuchlizną wyglądał jak Miś Uszatek. Był nieśmiały, wystraszony i bardzo cierpiał.

- Miałam wtedy trzydzieści lat i byłam wolna. Na następnej wizycie Rysiek zaproponował mi kawę. Powiedział, że byłam tak delikatna przy leczeniu jego zęba, że nawet przez moment nie poczuł żadnego bólu. Byłby wielce zaszczycony, gdyby mógł ze mną wypić kawę. Zgodziłam się. Umówiliśmy się na niedzielę w pobliskiej kawiarni. Przyszedł ubrany w elegancki garnitur z bukietem czerwonych róż. Sprawiał wrażenie trochę zagubionego, ale był miły i bardzo uprzejmy. Prowadził mały zakład naprawy samochodów i na dowód tego wręczył mi wizytówkę - opowiada Dzidka

Dzidka nie przypuszczała, że po ich pierwszym spotkaniu, pierwsza zadzwoni do Ryśka. Zaczęło coś stukać w przednim zawieszeniu samochodu Dzidki. Nie mogła odpuścić umówionych pacjentów, więc Rysiek przyjechał do niej. Odbył jazdę próbną i stwierdził, że musi samochód postawić na kanał. W zamian zostawił Dzidce swoje auto. Od tamtej pory Dzidka i Rysiek zaczęli się spotykać regularnie.

 

Dług

Po roku wzięli ślub, a po dwóch latach Dzidka urodziła bliźniaki. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy małżeńskie Dzidki i Ryśka, dopóki nie okazało się, że Rysiek ma długi. Sam nie mógł ich spłacić, więc Dzidka postanowiła mu pomóc. Sama zadzwoniła do firmy windykacyjnej i uregulowała dług w imieniu Ryśka.

- Nie podziękował mi za to. Zrobił mi awanturę, że mieszam się w jego sprawy i robię z niego nieudacznika. Jak miałam mu nie pomóc, przecież był moim mężem? Mieliśmy dwóch synów. Jego warsztat praktycznie nie przynosił dochodów. Jeżeli Rysiek coś zarobił, to praktycznie wystarczało to na pokrycie kosztów, a z czasem jego działalność zaczęła przynosić straty - mówi Dzidka

Po jakimś czasie, okazało się, że Ryśka dług, który spłaciła Dzidka, nie był jedynym długiem. Rysiek zabronił Dzidce mieszać się w jego sprawy. Mówił, że sam sobie ze wszystkim poradzi. Zaczął również obwiniać żonę o swoje kłopoty. Chciał Dzidce pokazać, że i bez jej dochodów z gabinetu dentystycznego, byłby w stanie zapewnić rodzinie życie, na całkiem dobrym poziomie. Dlatego się zadłużył

 

Dentystka z prowincji

Ryśkowi wszystko zaczęło przeszkadzać i coraz częściej awanturował się pod byle pretekstem. Twierdził, że obiad był niedobry, albo koszula źle uprasowana. Czasem nawet miał pretensje do Dzidki, że liści nie uprzątnęła z trawnika. Któregoś dnia Dzidka nie wytrzymała i powiedziała Ryśkowi, że na ten stan w jakim on się znajduje są lekarstwa i powinien się leczyć. Rysiek dostał szału. Nigdy w życiu, Dzidka nie usłyszała tylu obelg co wtedy. Została śmierdzącą starą babą, której on zrobił łaskę i przyjął pod swój dach, prowincjonalną dentystką, która gdyby nie on, zostałaby starą panną. Usłyszała też, że jest „zerem”, „nikim” i te słowa Rysiek powtarzał najczęściej.

- Dopóki dzieci były małe, wiele inwektyw puszczałam mimo uszu. Faktem jest, że Rysiek na mnie nigdy ręki nie podniósł. Widocznie doszedł do wniosku, że siniaków psychicznych nie widać. Z początku do jego obelg dochodziło w czterech ścianach. Niestety później zaczął je wynosić na zewnątrz. Większość Ryśka znajomych mnie znała i mu nie uwierzyła. Zdarzyli się jednak tacy, którzy zaraz je podchwycili i zaczęli roznosić dalej. Dziś sama się zastanawiam, po co ja tyle lat to wszystko znosiłam? Przecież mogłam być niezależna - opowiada Dzidka

 

Nie szukaj mnie

Kiedy synowie Dzidki stali się samodzielni, uznała, że wystarczy. Sprzedała swoje mieszkanie, które wychodząc za Ryśka wynajęła, sprzedała gabinet. Przeszła na emeryturę, spłaciła te długi Ryśka o których wiedziała, spakowała do samochodu najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechała, zostawiając na stole kartkę - „Nie szukaj mnie. Wyjechałam na inna prowincję. Nie informuj mnie kiedy umrzesz i tak na pogrzeb nie przyjadę – Dzidka”.

- Wyjechałam na drugi koniec Polski, nad morze. Wynajęłam małą kawalerkę i już nie muszę wysłuchiwać inwektyw na swój temat. Emeryturę mam wystarczającą na wynajem mieszkania i na przeżycie. Ze sprzedaży mieszkania i gabinetu została mi jeszcze niezła sumka. Teraz sobie myślę, że przecież po to, żeby mieć dzieci, wcale nie musiałam mieć Ryśka. Tylu przystojnych pacjentów chciało się ze mną umówić na kawę a ja uległam Ryśkowi. No cóż drogo za to drogo zapłaciłam, ale nadszedł czas, by przestać się męczyć. Niepotrzebnie tyle zwlekałam - mówi Dzidka.

Od synów wie, że mąż blaga, żeby wróciła. Dzidka jednak jest nieugięta. Poznała smak świętego spokoju, nie musi też wysłuchiwać, że jest nic nie warta.

Tagi:

toksyczny związek ,  małżeństwo ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót