Choć w Indiach wymaganie posagu od panny młodej jest zakazane od 1961 roku, zwyczaj ten nadal jest kultywowany, szczególnie na prowincji. Dlatego urodzenie dziewczynki to dla wielu rodzin poważny kłopot i często przyczyna rozczarowanie, a nie radości.
Shyam Sunder Paliwal, głowa wioski Piplantiri, znajdującej się w Radżastanie w Indiach, znalazł sposób, jak rozwiązać ten problem. Ilekroć na świat przychodzi dziewczynka, sadzi się 111 drzew. Jej rodzina ma dbać o drzewa, a one będą posagiem w dniu ślubu.
Shyam postanowił w ten sposób uczcić śmierć swojej 16 letniej córki Karim, która zmarła w 2006 roku. Posadził wówczas drzewo kwiatowe, które symbolizuje wieczną miłość. Zrozpaczony po stracie córki, nie potrafił też zrozumieć, jak można życzyć śmierci dziewczynkom, które przychodziły w wiosce na świat, bo wiele rodzin twierdziło, że wolałyby nie mieć dziecka wcale, niż mieć dziecko płci żeńskiej.
Shyam postanowił, że już nigdy więcej nie będzie lamentów z powodu urodzenia córki we wsi.
Czas sadzenia nadchodzi, gdy nadciąga monsun. Matki biorą swoje dzieci do kosza i idą do miejsca, gdzie zostaną posadzone sadzonki. Ma to symbolizować radość z powodu narodzin córki i szacunek dla ziemi, na której żyli i umierali przodkowie.
Dzięki temu na tereny przyległe do wioski, martwe z powodu wydobycia marmuru, teraz powraca dzika, leśna przyroda. Zbudowano nawet system nawodnienia, aby drzewa dobrze rosły.
Shyam zorganizował też zbiórki na posag – wioska składa się na każdą urodzoną dziewczynkę, aby zapewnić jej rodzinie bezstresową przyszłość i bezpieczeństwo finansowe. W zamian rodzice zobowiązują się posyłać dziewczynki do szkół, dbać o swoje drzewa i nie wydawać córek za mąż przed ukończeniem 18 roku życia.
W udzielonych wywiadach Shyam podkreśla – Dla mnie wszystko jest jednością, dziewczynka, ziemia, ptaki, zwierzęta, drzewa. Przez te drzewa szukam nieśmiertelności.
https://es.theepochtimes.com/nacimiento-nina-aldea-siembra-111-arboles_550446.html