Partner: Logo KobietaXL.pl

Panie profesorze, w grudniu rozmawialiśmy o okolicznościach narodzin Jezusa, w Wielkim Tygodniu jest dobra pora, by porozmawiać o śmierci Jezusa. Z jakiego powodu umarł Jezus?

W wyniku ujawnienia, że jest Synem Boga. Ale w optyce Nowego Testamentu Jezus jest Synem Boga nie tylko jako Bóg, ale przede wszystkim jest Synem Boga jako Człowiek. Jan w Prologu mówi o nim jako Człowieku: „z Boga został zrodzony” (1,13). Lecz ta prawda jakoś umyka nam z pola widzenia wskutek neoplatońskiego gorsetu światopoglądowego duszącego teologię i mentalność chrześcijańską. Motywem życia i działania Jezusa było zatem wypełnienie woli Boga jako Ojca, do ostatniego tchnienia na krzyżu, gdzie nastąpiło pełne objawienie Jego podwójnego synostwa Boga.

 

Czyli Jezus został zgładzony za to, że pełnił wolę Boga? Dobrze rozumiem?

Tak stoi w przekazie wszystkich ewangelii. W Ewangelii Jana pierwszy raz oponenci Jezusa ujawniają zamiar Jego zabicia w następstwie wyznania: „Ojciec mój działa aż do tej pory i ja działam” (5,17). To jest oficjalny komentarz Jezusa dla czynu uleczenia chromego w szabat przy sadzawce Bethesdzie. Zamiar zabicia Jezusa jest istotnie powiązany z ujawnieniem Jego samoświadomości synostwa Boga, co oponenci oczywiście traktują jako przestępczą uzurpację. Gdyby oponenci dopatrzyli się w tej wypowiedzi jedynie uzurpacji mesjaństwa, pewnie dążyliby do ukarania Go przez wybatożenie 40 uderzeniami bez jednego.

 

Co zatem wspólnego mają Rzymianie ze śmiercią Jezusa?

Ogólnie ujmując, bez akceptacji Rzymian nie można było pozbawić życia Żyda na terenie Judei, nad którą w owym czasie dzierżyli bezpośredni nadzór przez prefektów.

 

Prefekura Piłata nie obejmowała wtedy Galilei. Jezus był Galilejczykiem.

W rzeczy samej był Judejczykiem, bo urodził się w Betlejem. Galilejczykiem został nazwany z racji zamieszkania w Nazaret po powrocie z Egiptu. I z tego względu był poddanym władzy króla Galilejskiego – Heroda Antypasa. Natomiast został pojmany na terenie Judei w Jerozolimie przez straż judejską przy wsparciu kohorty rzymskiej (J 18,12). Ostatecznie przekazano Go Rzymianom pod pretekstem organizowania spisku przeciw cesarzowi.

 

Piłat jednak nie kwapił się z wydaniem zgody na wykonanie wyroku śmierci.

W pewnym momencie usiłował uchylić się od decyzji i odesłał Jezusa do króla galilejskiego, Heroda Antypasa, który bawił w Jerozolimie z okazji święta Paschy (Łk 23,7).

 

Dlaczego Jezus zginął na krzyżu? Dlaczego nie został np. ukamienowany?

To ma związek też z galilejskim środowiskiem Jezusa. Gdy Jezus udawał się na święta do Jerozolimy, z Galilei wychodził jako człowiek wolny, ale poddany króla żydowskiego, gdy przekraczał granicę Judei – wchodził na teren okupowany przez Rzymian. Dla Żydów zwłaszcza galilejskich była to sytuacja nie do zniesienia. I przy okazji świąt pielgrzymkowych dawali temu wyraz w Jerozolimie na wiele sposobów.

 

Z tego powodu Galilejczycy mogli być postrzegani w Judei jako rewolucjoniści.

Jako grupa podwyższonego ryzyka. Z powodu napływu rzesz pątników na święta pielgrzymkowe do Jerozolimy zwiększano załogę rzymskiego garnizonu. Rzymianie dobrze pamiętali bunt z początku wieku wszczęty przez zelotów, stronnictwo narodowo-wyzwoleńcze o cechach rewolucyjnych. Zeloci stawiali sobie za cel walkę z Rzymianami oraz Żydami, którzy kolaborowali z okupantem. By uchwycić w całej rozciągłości okoliczności śmierci Jezusa, należy przeczytać z uwagą dzieła Józefa Flawiusza, historyka żydowskiego: „O wojnie żydowskiej” i „Dzieje Izraela”.

 

Co to był za bunt?

Kwiryniusz, legat cesarski, zarządził w 6. r. dla prowincji Syrii spis majątków, by oszacować wysokość podatku. Jako szczególne upokorzenie odebrała ten spis Judea, gdyż został ogłoszony wkrótce po zesłaniu na wygnanie Heroda Archelaosa, króla Judei. Bunt wszczęli na terenie Judei przybysze z zewnątrz: uczony mąż Juda o przydomku Galilejczyk wraz z faryzeuszem Sadokiem (Wojna 2,118; Dzieje 18,1-8.23; 20,102). Juda uchodzi za założyciela stronnictwa zelockiego a wręcz dynastii zelotów. W miarę upływu czasu, gdy wzrastało napięcie między Żydami a Rzymianami, to wraz z nim rosła popularność zelotów w społeczeństwie. W dziełach Józefa Flawiusza spotykamy zelotów wywodzących się z kręgu faryzeuszy, kapłanów a nawet esseńczyków. Zresztą Józef Flawiusz będąc kapłanem, przystąpił do drugiego zelockiego powstania, które przerodziło się w tragiczną wojnę przeciw Rzymianom (66-73).

 

Czy Jezus był zelotą?

Był gorliwcem (zelotą) w najgłębszym religijnym wymiarze – do którego stronnictwo zelotów również się odwoływało. Na przykład z powodu gorliwości wypędził handlarzy i bankierów z dziedzińca świątyni (J 2,13-22). Żeby tej ekstremalnej gorliwości Jezusa nie interpretować w kategoriach zelocko‑rewolucyjnych, oświetlono ją cytatem z Ps 69,10: „gorliwość o dom Twój pożera mnie”. W istocie Jezus tym czynem zainaugurował erę mesjańską, gdyż według mesjanologii, Mesjasz miał rozpocząć nowe porządki od świątyni w Jerozolimie. A według Targumu do Izajasza (53,5) – Mesjasz miał wznieść świątynię na nowo.

 

Stąd świadkowie zdarzenia pytają Jezusa o znak?

O znak uwierzytelniający jako Mesjasza. A jak Jezus zareagował? Powiedział: „Zburzcie ten przybytek a w trzech dniach podniosę go”. Ewangelista Jan nadmienił, że sens tego wyrażenia uczniowie zrozumieli dopiero po zmartwychwstaniu. Wypowiedź Jezusa miała charakter proroczy i dotyczyła sytuacji, w której z jednej strony bunt zelocki doprowadzi do wojny z Rzymianami (66-73) w trakcie której spalono świątynię, z drugiej strony Jezus po zmartwychwstaniu zbuduje nową świątynię w Ciele Zmartwychwstałego. Kult oddawany Bogu w tej świątyni nie podlegać będzie niebezpieczeństwu profanacji i degeneracji.

 

Po tym „ekscesie” przyszedł do Jezusa nocą Nikodem.

Członek Sanhedrynu, i kordialnie Go ostrzegł: ‘daj sobie spokój z tymi mesjańskimi uzurpacjami, bo według naszych ustaleń jesteś doktorem honoris causa Tory i nikim więcej’. Czyli ani Mesjaszem, ani nawet prorokiem. Jezus na to dictum odpowiedział mu mową o nowych narodzinach – w erze mesjańskiej, którą właśnie inauguruje…

 

Czy wśród apostołów byli zeloci?

Jeden z nich Szymon – określony został przez Łukasza przydomkiem greckim zelotes (1,13). Pozostali dwaj synoptycy (Mt i Mk) stosują inny termin grecki – kananaios. Wielu uczonych błędnie go identyfikuje z Kanaanem, a nie jak powinno być z transkrypcją semickiego słowa: qana’i (gorliwiec). Inni apostołowie, bracia Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, zamierzali według Łukasza posłużyć się podpaleniem, by w odwecie zemścić się na mieszkańcach pewnego samarytańskiego miasteczka za odmówienie im gościny (9,54). Piotr podczas pojmania Jezusa ucieka się do przemocy z mieczem ręku. Jezus natychmiast odciął się od zelockiej strategii obronnej Piotra (Mt 26). Wielu uczniów Jezusa jeśli w swojej biografii nie miało zelockiej przeszłości, to zapewne egzystowało w kręgu popularnych idei zelockich i w tych kategoriach postrzegało swojego Mistrza. Dlatego pewni z nich po śmieci Jezusa w drodze do Emaus mówili z rozgoryczeniem: „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24,21).

 

Żeby więc rękami Rzymian pozbyć się Jezusa, najlepiej było wykreować go na zelotę.

Dokładnie tak. Zwierzchnicy judejscy doskonale zdawali sobie z tego sprawę i od pewnego momentu zastawiali na Jezusa tzw. pułapki zelockie. Np. faryzeusze i herodianie, którzy z reguły byli w konflikcie, postawili mu podchwytliwe pytanie: „wolno płacić podatek cezarowi, czy nie wolno?” (Mt 22,15-21). Każda z tych dwóch sugerowanych odpowiedzi była niebezpieczna dla Jezusa. Jezus powie tak – skompromituje się w oczach wszystkich pobożnych i patriotycznych Żydów, powie: nie – herodianie zadenuncjują Go Rzymianom.

 

Wtedy Jezus poprosił o denar. Dlaczego o tę monetę?

Z dwóch powodów. Denar był jednoroczną monetą podatkową, po drugie, na awersie znajdowało się popiersie cesarza, a na rewersie bluźnierczy dla Żydów zapis. Z tych i innych przyczyn, denar był rzeczą znienawidzoną przez pobożnego Żyda, który go nie brał do rąk. Ktoś z mniej pobożnych miał go jednak przy sobie... Operacja, którą Jezus dokonał z tą monetą jest objawem geniuszu. Wszedł w misterny dialog z intrygantami: „Czyj jest ten obraz i napis? Odpowiedzieli: Cezara. Wówczas rzekł do nich: oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,20). Jest to jedno z tych miejsc w Nowym Testamencie, które fatalnie się objaśnia w katechezie i na ambonie.

 

Jako akt lojalności Jezusa wobec władzy świeckiej…

Właśnie. Decydujące w wypowiedzi Jezusa jest wyrażenie: eikon (obraz) i epigrafe (napis), które wywołać miało następujące skojarzenie: co należy do Boga i gdzie znajduje się napis Boga? Co zatem należy do Boga? To, na czym wycisnął on swoją pieczęć. Kto jest pieczęcią Boga? Człowiek jest obrazem Boga. Na jego sercu, umyśle, wolności, godności wycisnął Bóg swoją pieczęć. Gdzie znajduje się napis Boga? Tora jest epigrafe Boga. W niej został zawarty autentyczny komentarz do idei obrazu, komentarz skierowany na przyszłość mesjańską.

 

Jesteśmy w samym sercu argumentacji religijnej judaizmu.

Naturalnie. I żadnej władzy legalnej, tak świeckiej jak i religijnej, reprezentowanej tu przed Herodian i faryzeuszy, nie wolno zawłaszczać własności Boga. Jezus wcale nie domaga się uległości wobec władzy nielegalnej, okupacyjnej. Co więcej, na oczach respondentów relatywizuje aspirację każdej legalnej władzy do monopolizmu i despotyzmu. Każda legalna władza ma obowiązek oddać człowieka Bogu; władza polityczna – na płaszczyźnie politycznej, władza religijna – na płaszczyźnie religijnej.

 

Dlaczego w takim razie oskarżono Jezusa przed Piłatem, że „zabraniał płacić podatek Cezarowi”?

Bo do niepłacenia podatku wzywali zeloci. W istocie intryganci dobrze rozpoznali intencję wypowiedzi Jezusa, że był przeciwny płaceniu tego podatku. Ale nie akceptując płacenia pogłównego, nie wzywał Żydów do rebelii z tego powodu. Wzywał władze żydowskie, religijne i świeckie, do oddania człowieka-obrazu – Bogu we wszystkich sektorach życia. Gdzie bowiem Bóg jest realnie na pierwszym miejscu, wszystko inne znajdzie się na właściwym miejscu.

 

Przed Piłatem zwierzchnicy judejscy wytoczyli Jezusowi trzy zarzuty: „podburza naród, odwodzi od płacenia podatków cezarowi i siebie uważa za Mesjasza‑Króla”.

Są one wyjęte z ‘antyzelockiego kodeksu karnego’. Te trzy zarzuty przywołane zostały w celu wywarcia presji na Piłacie, by zgodził się na wprowadzenie w czyn podjętej przez „arcykapłanów i starszych ludu uchwały”, żeby zgładzić Jezusa (Mt 27,1). Treść tej uchwały przytacza Jan: „według Tory powinien on umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Boga” (19,7).

Ale zanim podjęto tę uchwałę, arcykapłan Annasz, emerytowany ale wpływowy, podczas nieoficjalnego przesłuchania insynuował Jezusowi działalność spiskowca. „Arcykapłan zapytał Jezusa o Jego uczniów i Jego nauczanie. Odpowiedział mu Jezus: Ja otwarcie mówiłem przed światem. Nauczałem w synagodze i w świątyni, gdzie gromadzą się wszyscy Żydzi, a w ukryciu nie powiedziałem niczego. Dlaczego mnie pytasz? Zapytaj słuchaczy, co powiedziałem im” (J 18,19-20). Pytanie arcykapłana suponuje, że Jezus był zelotą i jako taki musiał uprawiać konspiracyjne nauczanie. W odpowiedzi Jezus natychmiast przeciwdziała tej insynuacji twierdząc, że Swoją doktrynę prezentował w synagogach i w najbardziej publicznym miejscu Judei, w świątyni.

 

Zanim zapadła ta uchwała, Sanhedryn na niejawnym posiedzeniu postanowił Go zabić po wskrzeszeniu Łazarza (J 11,45-53).

I arcykapłani z faryzeuszami wydali na tę okoliczność polecenie o konieczności doniesienia o Jego miejscu pobytu celem pojmania Go (11,57). Usiłowano egzekucję przeprowadzić przed świętem Paschy. Wtedy Jezus ukrył się, aby dotrwać do święta Paschy!

 

Kiedy, pańskim zdaniem, Jezus zorientował się, że zostanie zamordowany?

W Ewangelii Jana – po reakcji na pierwsze objawienie swojego synostwa Boga (5,17-19). Powtarzam, że za upieranie się przy mesjaństwie czekało Go tylko 40 batów bez jednego.

 

A że będzie to egzekucja na krzyżu?

Gdyby Judea była krajem samorządnym, pewnie by Jezusa ukamienowano za bluźnierstwo. Rzymianie zastrzegając sobie zgodę na karę śmieci, de facto ograniczyli ją do śmierci krzyżowej za udział w spisku, mającego na celu przewrót polityczny w drodze walki zbrojnej. Ukrzyżowanie było karą niemal zarezerwowaną dla zelotów. Jezus od razu zorientował się, że pozostaje mu tylko jeden scenariusz egzekucji. I cień tego krzyża towarzyszył Mu przez cały czas publicznej działalności. Zaanonsował ten rodzaj śmierci w trakcie dyskusji z apostołami Filipem i Andrzejem w Jerozolimie: „A gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do Siebie” (J 13,32).

 

Stąd w zapowiedziach męki, śmierci i zmartwychwstania pojawił się krzyż?

Tak. Z tym że w tych zapowiedziach Jezus wymienia krzyż naśladowców, który istotnie różni się od krzyża Jezusa. Jeszcze to należy wziąć po uwagę, że wyrażenie „ponieść krzyż” zostało zapożyczone ze słownika zelockiego. Zeloci świadomi słuszności swojej sprawy z bohaterstwem przyjmowali rozliczne katusze i naigrawali się ze swoich oprawców, a nawet świadków egzekucji. W pewnym momencie Jezus w przypowieści o pasterzu i bramie (J 10,1-18), nawiązuje do tej zelockiej gotowości do poświęcenia i od niej się odcina: „Nikt Mi nie zabiera ode mnie go (życia – B.G.), ale Ja od siebie je oddaję”. Jego gotowość do męczeństwa jest dyspozycją innego rzędu, niż zelocka.

 

Jaka była różnica?

Jeśli gorliwość zelotów była gorliwością na rzecz pewnej idei, powiedzmy radykalnej czci imienia Boga za wszelką cenę, nawet fizycznej eliminacji wrogów i oponentów, to gorliwość Jezusa była gorliwością miłosierdzia Boga, opartą na bezpośrednim i zbawczym Jego działaniu.

 

Czy można w Ewangeliach określić taki moment, w którym Jezus w sposób zdeterminowany kroczy w kierunku śmierci krzyżowej?

On tę śmierć na wiele sposobów antycypował. Na mnie największe wrażenie robi scena w Betanii w Ewangelii Jana, kiedy Maria namaściła Jego stopy olejkiem nardowym i otarła swoimi włosami. Jezus wyszedł wtedy z „ukrycia” w miejscu pustynnym i postanowił udać się do Jerozolimy na Paschę. Odwiedził dom wskrzeszonego Łazarza. Jezus ten czyn Marii, siostry Łazarza, potraktował jako namaszczenie na swój pogrzeb. Dopiero właściwe odczytanie w Misznie zapisów halachicznych na okoliczność rytualnego pochówku Żyda, odsłania sens wypowiedzi Jezusa i wagę tego epizodu. Zgodnie z tymi przepisami ktoś, kto przelał swoją krew w procesie umierania, po śmierci nie był obmywany i namaszczany olejkami. Ciało zawijano w czyste płótno z wonnościami. Natomiast olejami pomazywano ściany komory grobowej. Jezus w Betanii wie, że jego ciało nie zostanie namaszczone z powodu przelania krwi i dlatego namaszczenie Marii traktuje jako rytualne namaszczenie ciała idącego na śmierć.

 

Niesamowite. A czy ściany Jego grobowca pomazano olejami?

Nie zdążono. Wprawdzie nie była to ceremonia istotna a integralna, to jednak nie zamierzano jej omijać. W trakcie wielkiej bieganiny pomiędzy godziną 15 (śmierć) i 18 w piątek (po 18 – zachód słońca), nie zawracano sobie głowy kupnem olejków na ściany. Trzeba było najpierw przejąć ciało Jezusa, żeby nie zostało wrzucone do wspólnej mogiły z przestępcami, zorganizować tymczasową komorę grobową i skombinować płótna oraz wonności. Pod presją zbliżającej się wigilii szabatu nie zdążono z zaopatrzeniem się w oleje, celem pomazania ścian komory grobowej. Jednak Jan raportuje, że pochówek nastąpił „stosownie do żydowskiego sposobu grzebania” (19,40). Łukasz precyzyjnie zaś dopowiada, że po złożeniu Jezusa w komorze grobowej, niewiasty dokładnie obejrzały miejsce i położenie Jego ciała. W drodze do domu zorganizowały olejki, ale nie mogły ich użyć ze względu na spoczynek szabatowy.

 

Teraz jest dla mnie jasnym, dlaczego niewiasty pobiegły rankiem w niedzielę do grobowca.

Przed wschodem słońca, gdy jeszcze było ciemno. Żeby uprzedzić innych. Gdy dotrą pierwsi żałobnicy, rytuał pogrzebu zostanie już dopełniony i nie będzie draki. Tymczasem Jezusa nie zastały w grobowcu. W domu Łazarza, Jezus wiedząc, że powstanie z martwych przed dopełnieniem tego rytuału, namaszczenie nóg przez Marię potraktował jako namaszczenie własnego ciała na pogrzeb.

 

Przy okazji tego namaszczenia w Betanii odezwał się Judasz powodowany rzekomą troską o biednych.

Jedyny Judejczyk wśród apostołów. Był skarbnikiem i został przy tej okazji zdemaskowany przez autora Ewangelii Jana jako złodziej, bowiem okradał apostołów z darowanych funduszy.

 

Dlaczego zdradził?

Ewangeliści nie artykułują wewnętrznych motywów tej zdrady (np. rozczarowania formą publicznej misji Jezusa). Niedawno miałem okazję opiniować do nagrody Premiera RP rozprawę doktorską pt. „Obraz Judasza i jego relacji z Jezusem we współczesnej literaturze hebrajskiej” autorstwa dr Anny Piątek z Uniwersytetu Warszawskiego. Solidna i oryginalna praca ukazuje, że w literaturze hebrajskiej występuje wielokształtny portret Judasza, w odróżnieniu od chrześcijańskiego, monotematycznego.

 

Czy chciwość pieniądza nie odgrywała u Judasza głównej roli?

Według ewangelistów generalnie chciwość popchnęła go do propozycji denuncjacji Mistrza. Z drugiej strony, w jego tragicznej biografii jest intrygujący element, przeoczany przez hermeneutów, chociaż znakomicie uwydatniony przez Mateusza: „Wtedy Judasz, który wydał Go, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym, mówiąc: Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną. Lecz oni odparli: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa. Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się i odszedłszy, powiesił się” (27,3-5).

 

Jaka jest wymowa tego zachowania?

Mateusz pokazuje tu Judasza jako człowieka, który nie zdawał sobie do końca sprawy z konsekwencji swojego czynu i nie zamierzał go. Gdy się okazało, że Jezus został skazany na śmierć, natychmiast obudziło się w nim sumienie uformowane na piątej normie dekalogu: „nie zamordujesz”. Poprawnie oceniając swój czyn jako współuczestnictwo w mordzie, Judasz usiłował zapobiec jego konsekwencjom, dramatycznie wołając, że Zdradzony nie jest winien kary śmierci. Gdy ta rozpaczliwa próba ocalenia Jezusa nie powiodła się, oddaje pieniądze i sam na sobie wykonuje wyrok śmierci przez powieszenie się za pogwałcenie piątej dyspozycji dekalogu. Wyrażenie: „przelać niewinną krew” w tradycji biblijnej jest autentyczną wykładnią przykazania: „nie zamordujesz”!

 

To fascynujące, ile można wyczytać z ewangelii. Wróćmy jednak na via dolorosa. Czy Piłatowi rzeczywiście zależało na uwolnieniu Jezusa?

Ewangeliści wskazują na kilka zachowań Piłata, które dają podstawę do twierdzenia, że Piłatowi nie zależało na skazaniu Jezusa. Wiedział przecież, że zwierzchnicy judejscy przez zawiść wydali Go w jego ręce (Mt 27,18). Jego gest umycia rąk świadczy o tym, że zabrakło mu determinacji. Najlepszą ocenę stopnia jego winy podaje sam Jezus w Ewangelii Jana: „Większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie” (19,11). Większy grzech zakłada mniejszy – Piłata.

 

Czy Piłat łamał zasady prawa rzymskiego?

Na ten temat powstało trochę publikacji. Bezzasadnie kazał wybatożyć Jezusa, nie udowadniając Mu żadnej winy. Następnie doprowadził do sławnego ‘konkursu amnestii’ pomiędzy ubiczowanym Jezusem a Barabaszem, itd.

 

Kim według pana był Barabasz?

Według mnie był eksponowanym zelotą, członkiem sił specjalnych, tzw. sykariuszy od krótkiego noża sica. Sykariusze nosili go w fałdach ubrania i używali do podstępnej egzekucji wrogów. Mateusz nazywa go znacznym więźniem (27,16). Marek stwierdza, że został uwięziony wspólnie z rebeliantami, którzy podczas zamieszek dopuścili zabójstwa dokonanego z premedytacją na człowieku niewinnym, bowiem ich czyn określono słowem mord (15,7). U Łukasza tym, który zadał morderczy cios był właśnie Barabasz, a stało się to podczas zamieszek w Jerozolimie (23,19; w w. 23,25 Łukasz przypisze Barabaszowi spowodowanie rebelii i morderstwo).

 

Jezus przegrał ‘konkurs amnestii’ z zelotą!

Stanęli naprzeciw siebie nietuzinkowy zelota, wyselekcjonowany przez Piłata z grupy rebeliantów oraz zakrwawiony Jezus z premedytacją wykreowany na niebezpiecznego zelotę przez swoich przeciwników. Nie tylko w tym wyczerpuje się paradoks tej sceny. Imię Barabasz jest pochodzenia aramejskiego i znaczy dosłownie syn ojca. Pewna grupa kodeksów Ewangelii Mateusza opatruje Barabasza imieniem... – Jezus. Jak wiadomo imię Jezus jest teoforyczne i znaczy: „Bóg jest zbawieniem”. Stanęli więc naprzeciw siebie dwaj Jezusowie jako synowie ojca… Z tak ustawionego ‘konkursu’ Jezus nie mógł wyjść zwycięsko.

 

Co chciał uzyskać Piłat?

Prowadząc grę prowokacji i arogancji ze zwierzchnikami judejskimi, Piłat mniej interesował się losem jakichś prowincjonalnych Żydów, którzy nie posiadali obywatelstwa rzymskiego. W końcu spełniając żądania podburzonego tłumu wydał Jezusa na ukrzyżowanie, uginając się również pod presją wyrafinowanego szantażu („Jeśli go uwolnisz nie jesteś przyjacielem cezara”: J 19,12). Natomiast potem dołożył wszelkich starań, by przyczyna śmierci przybita nad głową Skazańca była umotywowana interesem cesarskim: „Jezus Nazarejczyk, król żydowski”. Napis informował, że Jezus rościł sobie prawo do tytułu króla Żydów, oczywiście bez aprobaty władzy okupacyjnej. Postać Piłata negatywnie sportretował też historyk żydowski Józef Flawiusz.

Ostatni akt dramatu rozegrał się na Golgocie. Kim był tzw. dobry łotr?

Z reguły krzyżowano zelotów, a ci drwili sobie ze śmierci i ubliżali innym w trakcie egzekucji. Według relacji Łukasza jeden skazaniec urągał Jezusowi za co drugi go skarcił: „My bowiem sprawiedliwą odbieramy karę, odpowiednią do czynów, których się dopuściliśmy. Ten jednak niczego niegodziwego nie uczynił” (Łk 23,39). Nie wykluczone, że ten drugi zelota w obliczu śmieci ‘przebudził się’. I wstawiając swoje czyny w kontekst miłosiernej sprawiedliwości Boga, uznał ich naganność. Jezus przyobiecał mu wtedy natychmiastowe miejsce w raju.

 

Czy to prawda, że Jezus zwątpił na krzyżu, czego dowodem ma być zawołanie: „Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił”?

Znam tę zakorzenioną, ale wadliwą interpretację. Tymi słowy rozpoczyna się Psalm 22. Jest to modlitwa, którą pobożny Żyd odmawiał przed udaniem się na spoczynek. Modląc się tym psalmem, Jezus niejako zmienił definicję swojej śmierci na sen. Po drugie, jest to mesjański psalm jakże adekwatnie oddający życie Jezusa wraz z jego ostatnimi tchnieniami. Proponuję dokładne zapoznanie się z jego treścią. Kończy się on nadzieją zmartwychwstania i obietnicą wielkiego potomstwa. Z relacji ewangelicznych wynika, że Jezus odmówił go w całości. Co jest jeszcze godne podkreślenia, odmawiał psalm po aramejsku: „Eloi, Eloi, lema sabachtani…” (po hebrajsku byłoby: „Eli, Eli, lama ‘azawtani…”).

 

Czytałam niedawno, że śmierć na krzyżu następowała w wyniku uduszenia.

Skonsultowałem okoliczności medyczne śmierci z medykami. Według nich śmierć na krzyżu trwała od kilku do kilkudziesięciu godzin (a nawet dni) w zależności od  kondycji skazańca – i następowała wskutek uduszenia. Technika krzyżowania sprawiała, że skazaniec miał trudności z oddychaniem; gdy zwisał nie mógł wykonać pełnego wydechu. Żeby zrobić wydech, musiał się unieść, prostując kolana – ale za cenę strasznego bólu nerwów w dłoniach i stopach drażnionych przez gwoździe. Wskutek uduszenia człowiek gaśnie jak świeca przykryta kloszem – tracąc powoli przytomność. Nic z tych objawów nie zauważamy w relacjach o agonii Jezusa. Przeciwnie, Jezus zachował pełną świadomość do momentu śmierci.

 

Jeśli nie uduszenie, to co, zdaniem Pana, było bezpośrednią przyczyną śmierci Jezusa?

Znajomi medycy sugerują szczelinowe pęknięcie serca w następstwie ostrego zawału. Następuje wtedy wpompowanie krwi do worka osierdziowego, który może nawet pomieścić 2 litry krwi. Jeśli ciało po śmierci wisiało na krzyżu do dwóch godzin (Jezus umarł o 15-tej a pod wieczór Józef z Arymatei otrzymał od Piłata zgodę na zdjęcie ciała z krzyża), to do tego czasu mógł wystąpić tzw. odczyn Biernackiego, opisany przez tego polskiego lekarza. Krwinki czerwone opadają na dno, a u góry tworzy się surowica jasnego koloru.

 

Jan Ewangelista spostrzegł, że z boku Jezusa wypłynęła krew i woda.

Otóż to. „Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19,33-34). Żołnierz rzymski wyspecjalizowany w zabójstwie, tak uderzył, by włócznia dosięgła okolic serca. Z dołu przebitego worka osierdziowego wypłynęły najpierw czerwone krwinki, a później surowica z górnej warstwy.

 

W trakcie umierania Jezusa wystąpiły anomalie pogodowe. Czy opis tych anomalii nie jest mitycznym?

Przeżyłem w Izraelu dwa hamsiny, jesienny i wiosenny (hebrajski odpowiednik dla tej popularnej arabskiej nazwy hamsin to szaraw). To jest bardzo uciążliwe zjawisko pogodowe spowodowane wiatrem południowo‑wschodnim, zarzucającym całą atmosferę drobnym i gorącym piaskiem, który ogranicza widoczność słońca na bezchmurnym niebie. Wiosenny hamsin ledwie przetrwałem. Odczuwałem ogólne rozbicie i jakby stan przedzawałowy. Człowiek porusza się wtedy jak przysłowiowa mucha w smole. Koniecznie należy spowolnić tempo życia. Wygląda na to, że agonia Jezusa nałożyła się na szczyt hamsinu wiosennego. Ewentualny ostry zawał serca Jezusa miałby i w tym dodatkowe uzasadnienie.

 

Przed skonaniem Jezus zawołał: „pragnę”.

Jan to tak opisuje: „Jezus widząc, że już wszystko się dokonało (tetelestai), i żeby się wypełniła Tora (teleiothe), zawołał: pragnę” (J 19,28). W paradoksalny sposób Jezus inicjuje ostatni akt z prorockiego scenariusza umierania Mesjasza. W miejsce napoju otrzymuje gąbkę nasączoną octem, co jeszcze bardziej wzmagało pragnienie (J 19,29 por. Ps 69,22). Wtedy zawołał: „dokonało się (tetelestai), skłonił głowę i przekazał swoją duszę Bogu” (J 19,30). Użyty został tu trzy razy grecki czasownik techniczno-religijny. Stosowany był w starożytności na określenie domknięcia rytuałów misteryjnych. W ustach Jezusa jest w czasie przeszłym, tzw. perfectum, oraz w stronie bierniej. Perfectum sygnalizuje nam, że wprawdzie Jego fakt śmierci zaistniał w przeszłości, lecz jej skutki trwają do teraz. Strona bierna zaś informuje nas o tym, że za faktem tego rodzaju pobożnej śmierci na krzyżu stoi Bóg (jest to tzw. passivum divinum – ‘boska strona bierna’).

 

Tajemnicza sprawa.

Owszem. Śmierć Jezusa na krzyżu jest ukoronowaniem misteriów wtajemniczenia Boga. Medium w tym procesie wtajemniczenia jest Jezus Człowiek jako główny Mistagog. Misteria te trwają nadal według scenariusza, który ‘rozpisał’ Jezus w trakcie publicznej działalności. Ale to jest temat na nową rozmowę.

 

Rozmawiała Magdalena Gorostiza

 

Profesor dr hab. Bogusław Górka jest historykiem a przede wszystkim religioznawcą. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej. Pracuje na Uniwersytecie Gdańskim.

 

 

Tagi:

Jezus ,  ukrzyżowanie ,  Wielkanoc , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót