Partner: Logo KobietaXL.pl

Panie profesorze, pana droga naukowa ma bezpośredni związek z odkryciami dotyczącymi języka biblijnego. Zacznijmy więc od początku.

Istotnie, każdy stopień naukowy, który uzyskałem przy Instytucie Religioznawstwa na Wydziale Filozoficznym UJ, wiązał się z jakimś odkryciem w zakresie języka Biblii. Na podstawie rozprawy o Dłuższym Zakończeniu Ewangelii Marka obroniłem doktorat w 1999 r. Wykazałem w Dłuższym Zakończeniu (Mk 16,15-18) odniesienie do instytucji wtajemniczenia na granicy epoki Nowego Testamentu. Można powiedzieć, że dotarłem wtedy do pierwszego poziomu sensów języka wtajemniczenia NT.

 

Następnie była habilitacja w 2005 r. Rozprawa habilitacyjna jest o Ewangelii Jana. To intrygująca Ewangelia.

Bynajmniej nie ezoteryczna czy mistyczna, ale właśnie mistagogiczna (inicjacyjna). Autor w tej Ewangelii pomysłowo splata inicjację tzw. przedwielkanocną z powielkanocną i okrywa ją licznymi metaforami. Opracowałem metodę do łamania kodów języka tej inicjacji, którą określiłem: podejście inicjacyjne. Żeby opracować tę metodę, musiałem dotrzeć do drugiego poziomu sensów Janowej Ewangelii.

 

Na jakiej drodze to się dokonało?

Podczas reanimacji na OIOM-ie w czasie lektury Janowego Prologu w języku greckim. Nad tym Prologiem trudziłem się od pół roku. 13 czerwca 2004 r. w niedzielę około południa natarczywie zaczął powracać werset 1,14 w kontekście 1,13. Zatrzymałem się w tym miejscu. W pewnym momencie doświadczyłem iluminacji. Odsłonił mi się Janowy Prolog (1,1-18) na drugim poziomie sensów. I natychmiast się skrył za mało przezroczystą zasłoną. Odsłoniła mi się w Prologu struktura inicjacji, która jest zawoalowana metaforami. Jednocześnie poczułem, że organizm odzyskał fundamentalną sprawność.

 

Nieprawdopodobne.

Po dwóch dniach od tego doświadczenia znalazłem się na zwykłym oddziale. Wziąłem do ręki długopis i zapisałem kluczowe punkty z tej iluminacji. Po powrocie do domu przystąpiłem do redakcji rozprawy habilitacyjnej już z pozycji odkrytego drugiego poziomu sensów. Musiałem tę iluminację zweryfikować, wkładając w kontekst wiedzy specjalistycznej. W niecały rok opublikowałem książkę i otworzyłem przewód habilitacyjny na UJ.

 

Potem była profesura.

Otworzyłem przewód profesorski na podstawie serii pięciu monografii napisanych pomiędzy 2007‑2013. Inicjuję nimi nową subdyscyplinę nauki – hermeneutykę inicjacji.

 

Czy na tym zakończyły się intensywne odkrycia?

Intensywne. Albowiem w trakcie prac nad tymi książkami odsłoniło mi się do końca usprawiedliwienie mesjańskie w kontekście wtajemniczenia, które dotąd mi się wymykało, a potem trzeci poziom sensów języka Nowego Testamentu. Już w mniej dramatycznych okolicznościach.

 

Czytaj także:

https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/gdyby-nie-aniol-jozef-nie-uznalby-jezusa-za-syna/tn6tcx3,30bc1058

 

Proszę powiedzieć coś o trzecim poziomie języka inicjacyjnego.

Na tym poziomie następuje wysublimowana manipulacja czytelnikiem nieuprawnionym. Nawet tym, który dociera do drugiego poziomu sensów. Odczułem to na sobie podczas studiowania kompozycji o „siejącym ziarno” (przypowieść, łącznik, alegoria) w prezentacji Ewangelii Mateusza (13,3-23). Przez dwadzieścia lat znajdowałem się na pozycji intruza odnośnie do trzeciego poziomu sensów tej perykopy. Jak to spostrzegłem, to się śmiałem z siebie i „wyobraźni” Pana Boga. Tak jak Sara po urodzinach Izaaka, którego poczęła po przekwitaniu. Icchak oznacza niepohamowany śmiech.

 

Co ukrywają te metafory na tym trzecim poziomie języka?

Serca tajemnic odsłanianych stopniowo w procesie inicjacji. Te stopnie, a jest ich osiem (siedem plus domykający) otoczone są ścisłym sekretem wtajemniczenia. Serca tajemnic w zwyczajnym trybie odsłania mistagog (wtajemniczający) tylko adeptom w procedurze wtajemniczenia. Poza inicjacją obowiązuje sekret.

 

Jakie znaczenie mają te odkrycia dla chrześcijaństwa?

Nowy Testament został napisany w instytucji wtajemniczenia i dla wtajemniczonych. Chrześcijaństwo bez instytucji wtajemniczenia, którą wyrzucono „na bruk” we wczesnym średniowieczu, znajduje się w odniesieniu do przesłania nowotestamentowego na pozycji intruza.

 

Jak dobrze rozumiem, chrześcijaństwo znajduje się teraz w bardzo trudnym położeniu.

Poniekąd. Ale charyzmat inicjacji żarzy się nadal pod warstwą popiołów. O obecności charyzmatu inicjacji np. w katolicyzmie świadczą święci czy ruchy, te, które usiłują rozniecić ten żar w skali mikrosocjologicznej. Paradoksalnie aktualny kryzys pomaga nam zdmuchnąć ten popiół.

 

Zmaterializujmy te dotychczasowe rozważania na konkretnym przykładzie z Biblii. Proponuję rozmowę Jezusa z Nikodemem u Jana 3,1-21, którą przeczytałam oraz pana elaborat o niej.

To był trzeci tekst, nad którym się trudziłem badawczo. Po przestudiowaniu podstawowej literatury przedmiotu powstałej na przestrzeni ostatnich 100 lat, przystąpiłem do analizy.

 

W nim znajduje się sławna wypowiedź Jezusa: „Jeśli ktoś nie odrodzi się z wody i Ducha Świętego, nie może wejść do Królestwa Boga” (3,5). W powszechnej interpretacji odnosi się to do chrztu chrześcijańskiego. Czy słusznie?

Niesłusznie. To jest tzw. logion wejścia do Królestwa Boga, kompatybilny z podobnymi logionami w innych Ewangeliach. Podczas analizy tej rozmowy utknąłem na tej wypowiedzi Jezusa. Po pierwsze, wierne tłumaczenie z języka greckiego ma taką postać: „Jeśli ktoś nie narodzi się z wody i ducha, nie może wejść do Królestwa Boga”.

 

Znacząca różnica.

Tradycja chrześcijańska a potem katolicka po zaniku instytucji wtajemniczenia zmieniła słowo narodzić się (nascor / natus) na odrodzić się (renascor / renatus) i dodała do ducha przymiotnik święty (sanctus). Ten stan rzeczy zadekretowała w katolicyzmie Wulgata Syksto‑Klementyńska. Ten zabieg nazywam przestępstwem tekstowym, bo zamyka drzwi do poznania sensu tej wypowiedzi Jezusa.

 

Z kontekstu rozmowy wynika, że Jezus rozmawia z doktorem Tory.

Otóż to i reprezentantem Sanhedrynu. Poza tym rozmowa toczy się na gruncie Tory Mojżesza. O tzw. chrzcie chrześcijańskim nie mogło więc być mowy, bo Nikodem niczego by nie zrozumiał. On w tym miejscu bynajmniej nie występuje jako „słup perswazyjny” dla Jezusa.

 

To o czym rozmawiają?

Rozmowa toczy się po wyrzuceniu przez Jezusa handlarzy z obrębu świątyni. Jezus w ten sposób inauguruje misję jako Mesjasz. W tradycji judaizmu Mesjasz ma rozpocząć porządki od świątyni. Momentalnie Sanhedryn bierze to radykalne zachowanie Jezusa pod lupę, bo i do tego był powołany. Wstępnie ustalono, że Jezus uzurpuje sobie prerogatywę Mesjasza. Co najwyżej jest doktorem honoris causa Tory.

 

Czyli to mu przyszedł Nikodem zakomunikować?

Dokładnie tak. Nieoficjalnie i wieczorową porą (parafrazując): „my Sanhedryn wiemy, że jesteś doktorem honoris causa Tory i nikim więcej; czyli ani prorokiem, ani Mesjaszem”. Nie wchodząc w te dywagacje, Jezus rozpoczyna dyskurs z pozycji Mesjasza na bazie Tory o konieczności narodzin w epoce mesjańskiej. Ponieważ Nikodem nie uznaje go za Mesjasza, dlatego popada w niezrozumienie.

 

I usiłuje sprowadzać wypowiedź Jezusa do absurdu: czy trzeba wejść do łona matki, by się ponownie narodzić?

Jezus mu na to (parafrazując): „trzeba stamtąd wyjść a ja jako Mesjasz jestem akuszerem”.

 

Enigmatyczna jest tutaj ta woda i ten duch.

Pisany z małej litery. Nad znaczeniem słowa duch (gr. pneuma) głowiłem się długo. Ale współczesna nauka teoretycznie większy problem ma z wodą; traktuje wodę jako późniejszą wstawkę, która miała na celu uwierzytelnienie praktykowanego chrztu z wody i Ducha Św. Rzekomo Jezus mówił jedynie o narodzinach z ducha. Biblistykę ogarnęła maniera, że Jezus mógł powiedzieć tylko to, na co się zgodzą przede wszystkim egzegeci niemieccy jako „potomkowie” Rudolfa Bultmanna, ojca współczesnych biblistów‑gnostyków.

 

Czy manuskrypty Ewangelii Jana dają podstawę do takich dywagacji?

Absolutnie nie. Wszystkie zachowane manuskrypty z tą wypowiedzią zawierają wodę i ducha. Eliminacja wody jest kontynuacją procederu starożytnych gnostyków; co im się nie zgadzało z interpretacją gnostycką, wycinali fizycznie nożycami z Nowego Testamentu. Współcześni gnostycy posługują się „nożycami interpolacji”.

 

Jaki jest zatem sens wyrażenia: narodzić się z wody i ducha?

Mówimy o pierwszym poziomie sensów. Niektóre badania zasugerowały interesującą propozycję, że woda przywołuje nam naturalne narodziny a duch wskazuje na duchowe narodziny. Innymi słowy trzeba się narodzić podwójnie, żeby wejść do Królestwa Boga. Ale tę propozycję niweczy istniejący podmiot: „jeśli ktoś…”.

 

To by znaczyło, że ktoś już istniejący musi się narodzić pierwszy raz, fizycznie, a potem drugi raz, duchowo.

Co jest nonsensem. Znalazłem się w martwym punkcie. Wiedziałem, że klucz do sensu wyrażenia tkwi w akcji porodowej i w duchu (pneuma).

 

Jak pan wpadł na trafne znaczenie pneumy?

Moja żona wtedy urodziła kolejne dziecko. Poprosiłem ją o reminiscencje z akcji porodowej. Zamknąłem oczy i słuchałem, gdy mówiła: „Jak zaczęły mi odpływać wody płodowe, wtedy pospiesznie organizowałeś transport do szpitala. Poród musiał nastąpić bez zbędnej zwłoki, bo bez wód płodowych dziecko się zadusi w macicy. Akcja porodowa zakończyła się oddechem noworodka”. Wtedy pojawia się olśnienie: pneuma to metafora nawiązująca do oddechu noworodka. Jezus czyni tu wyraźną aluzję do naturalnych narodzin, dwuetapowych.

 

Pierwszy poziom sensów to jest więc metaforyka porodowa.

Tak. Wtedy ta pneuma uporządkowała mi całą nabytą wiedzę historyczno- i kulturowo-religijną jak magnes opiłki żelaza. Okazuje się, że greka poprzez pneuma tłumaczy tu wieloznaczne słowo hebrajskie ruach (wiatr, atmosfera, aura, duch). W przekonaniach ludów pierwotnych wiatr był uznawany za oddech bogów. Potem greka rozróżniła anemos (wiatr) i pneuma (duch), ale język hebrajski pozostał przy wieloznacznym słowie ruach. Jednak w rozmowie wprowadzono z rozmysłem odpowiednik grecki pneuma (duch) dla ruach, a nie anemos (wiatr).

 

To dlaczego w postępie dialogu Jezus mówi: „wiatr wieje kędy chce…”?

To tłumaczenie jest przestępstwem przekładowym, bo w grece stoi: pneuma pnei, co dosłownie znaczy: pneuma pneumuje, albo: duch duchuje…

 

Czyli użycie tego rzeczownika i czasownika ma nas powstrzymywać przed powierzchownymi skojarzeniami a nakierować na głębszy sens?

Naturalnie. Jezus tę metaforykę narodzeniową, natalną, przy okazji rozciąga na całą historię zbawienia; poród przecież zakłada o wiele dłuższy prenatalny okres czasu. „Poczęcie” w tej historii nastąpiło z chwilą wyzwolenia ludu z Egiptu. Narodziny tego „poczętego dziecka” teologia judaizmu wiązała z przyjściem Mesjasza, akuszerem. O czym powinien wiedzieć Nikodem jako doktor Tory. Dlatego Jezus wytyka mu: „Ty jesteś tym doktorem (instytucjonalnym) i tego nie wiesz?”

 

Po narodzinach z wody i ducha „noworodek” przedostaje się do Królestwa Boga? Czego metaforą jest Królestwo Boga?

Królestwa Mesjańskiego. Narodzonego z wody i ducha przejmuje Jezus jako Mesjasz pod swoją kuratelę. Pamiętać należy, że w całym procesie inicjacji Jezus jako Człowiek pełni funkcję medium. Mistagodzy (wtajemniczający) są Jego asystentami. W wyjątkowych przypadkach Jezus wtajemnicza bez pomocy asystentów.

 

Bardzo enigmatyczny jest w tym kontekście wiersz 3,12: „jeśli mówiłem wam o ‘rzeczach ziemskich’ i nie wierzycie, to jak uwierzycie o ‘rzeczach niebiańskich’”.

To jest klucz do całej rozmowy z Nikodemem. Pamiętać trzeba, że w tle „rzeczy ziemskich” (epigeia) znajduje się wieloznaczne słowo hebrajskie ziemia, tak jak niebo w tle „rzeczy niebiańskich” (epourania). Do „rzeczy ziemskich” przynależy doktryna o narodzinach z wody i ducha, o „rzeczach niebiańskich” powie zaraz Jezus w monologu (od 3,13).

 

Do metaforyki porodowej Jezus dokłada metaforykę kosmiczną?

Oczywiście. Inicjacja w życie wieczne to jest niejako cały kosmos (świat kompletny) złożony z dwóch dynamizmów: „rzeczy ziemskie” (epigeia) i „rzeczy niebiańskie” (epourania). Po przebyciu tej drogi wtajemniczenia następował chrzest z wody w imię Syna Boga. Tu jest miejsce na chrzest chrześcijański, a nie w 3,5!

 

Czy w tej perspektywie trzeba interpretować wypowiedź św. Pawła o człowieku ziemskim i niebiańskim?

Naturalnie jeśli mamy na uwadze jego wypowiedź w 1 Kor 15,45-49. Paweł nawiązuje do pewnego momentu w starożytnych kultach misteryjnych. Np. w sanktuarium na Samotrace znajdowały się posągi dwóch nagich mężczyzn z rękami wzniesionymi ku niebu: jeden symbolizował człowieka wchodzącego do zasadniczej inicjacji, drugi – człowieka odrodzonego w tej inicjacji. Misteria na Samotrace były wymodelowane na pramisteriach w Eleuzis (V w. p.n.e.). Dla św. Pawła człowiek pierwszy, ziemski (protos), to człowiek narodzony z wody i ducha, a człowiek drugi (eschatos), to niebiański.

 

Pierwszy człowiek to grzesznik?

Niezupełnie. W misteriach starożytnych wchodzący w zasadniczy etap inicjacji był już rytualnie oraz moralnie oczyszczony. Nieoceniona jest tu książka „Metamorfozy” autorstwa Apulejusza. Relacjonuje w sposób zawoalowany inicjacje, w tym inicjację w kucie Izydy, którą przebył. Przed przystąpieniem do niej sportretował siebie jako osła. Chce przez to powiedzieć, że człowiek bez przejścia inicjacji wiedzie egzystencję jakby osła w stosunku do swojego życia i rzeczywistości go otaczającej. W trakcie przygotowań do zasadniczych faz inicjacji Apulejusz odzyskał postać ludzką. Stał się wtedy człowiekiem pierwszym (protos).

 

Jeśli w centrum „rzeczy ziemskich” znajduje się prawda o narodzinach człowieka ziemskiego z wody i ducha, to w centrum „rzeczy niebiańskich” powinna się znaleźć prawda o powstawaniu człowieka niebiańskiego.

Już mogę panią mianować asystentem ds. inicjacji… W tle „rzeczy niebiańskich” w rozmowie z Nikodemem znajduje się reminiscencja aktu uznania noworodka za syna przez ojca – w akcie podwyższenia. Ten akt podwyższenia Jezus oświetla opowieścią o wężach na pustyni. Przez to kreuje jakby „teologalny hak”, na którym „zawiesza” prawdę o Mesjaszu, który jako człowiek objawia się w pełni na krzyżu Synem Boga. I Bóg Ojciec uznaje go na krzyżu za swojego prawdziwego Syna!

 

Szokująca prawda.

Ta prawda jest ukazana w funkcji inicjowanego na tym etapie – na etapie przechodzenia do statusu człowieka niebiańskiego.

 

Podsumowując: inicjacja w życie wieczne w rozmowie składa się z dwóch etapów: „rzeczy ziemskie” i „rzeczy niebiańskie”. Metaforykę kosmiczną oplata się metaforyką narodzeniową. Co dalej?

Pod „rzeczami ziemskimi” skrywany jest biblijny judaizm, pod „niebiańskimi” – mesjanizm. W pewnym miejscu św. Paweł powiedział: celem Tory jest Mesjasz. Użył tu z rozmysłem terminu technicznego z języka misteriów starożytnych: telos – to cel wtajemniczenia. Innymi słowy celem wtajemniczenia Tory (synonim biblijnego judaizmu) jest Mesjasz. Dlatego w chrześcijaństwie taką pozycją cieszy się Stary Testament, który mieli w pogardzie niektórzy starożytni gnostycy.

 

Odsłonił Pan pierwszy poziom sensów w wyrażeniu narodzić się z wody i ducha. Czy możemy przejść do drugiego poziomu?

Na drugim poziomie woda jest metaforą Tory, religijności Tory, duch (pneuma) – metaforą religijności Proroków. Z epoki prenatalnej judaizmu biblijnego przez te dwie fazy rodzenia przechodzi się pod kuratelę Jezusa jako Mesjasza. Św. Paweł powiedział w Liście do Galatów (3,24): „Tora (synonim biblijnego judaizmu) jest naszym pedagogiem prowadzącym do Mesjasza, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary” (mowa o usprawiedliwieniu mesjańskim). Pedagogiem z reguły bywał niewolnik, który prowadził dziecko z domu do szkoły i z powrotem.

 

To wszystko jest nadal niejasne.

Potwierdza pani to, o czym powiedział Bazyli Wielki, Ojciec Kościoła 4 wieku, w traktacie o Duchu Świętym. Według niego tradycja spisana dotyczy prawd wiary (dogmata), a tradycja ustna, niespisana, dotyczy treści wtajemniczenia (kerygmata). Jedna i druga tradycja jest otoczona tajemnicą. Tradycja niespisana (kerygmata) została otoczona tajemnicą milczenia, tradycja spisana (dogmata) – okryta jest tajemnicą niejasności. Piętra sensów progów inicjacyjnych okryte są w NT niejasnymi metaforami.

 

Przecież przez tę niejasność język biblijny nami manipuluje, a niby ma nas pouczać.

Manipuluje czytelnikiem nieuprawnionym do poznania tajemnic. Łagodnie i subtelnie ochrania przed nim poziomy tajemnic przez niejasne wyrażenia. Ta niejasność generuje w nim poznawczą wieloznaczność. Podczas gdy woda i duch dla adepta są jednoznacznymi metaforami w tym miejscu (na każdym z trzech poziomów).

 

Tak jest zawsze?

Nowy Testament powstał w instytucji wtajemniczenia i przeznaczony jest dla wtajemniczanych. Ponieważ tekst napisany zawsze może się dostać w niepowołane ręce, to trzeba go zabezpieczyć wyrażeniami niejasnymi. Najlepiej do tej strategii nadaje się język obrazowy. Dlatego nigdzie w NT nie mówi się jasno i wyraźnie, że jakaś metafora mistagogiczna znaczy konkretnie to a to. Język mistagogiczny ma więc naturę korpuskularno‑falową jak światło... Adept, inicjowany, dociera do serca tajemnic, podczas gdy czytelnik nieuprawniony serfuje po ich powierzchni, dywagując nad wieloznacznością poszczególnych wyrazów czy zdań…

 

Jaki zysk ma zatem „intruz” z lektury Nowego Testamentu?

Wieloraki. Zapoznaje się z nim jako z dziełem literackim i kulturowo-religijnym, poznaje różne rodzaje i gatunki literackie, oswaja się z terminologią i wiedzą historyczną, filozoficzną, religijną i moralną, otrzymuje dawkę pouczenia, inspiracji, pociechy, itp. W momencie przebudzenia ta nabyta wiedza okaże się nieodzowną w procesie wtajemniczenia.

 

Jeśli adept uchwycił pierwszy poziom sensów w jednym tekście, to jak wygląda jego lektura Nowego Testamentu?

Posiadł klucz do otwierania tego poziomu we wszystkich miejscach Nowego Testamentu. Ale pod warunkiem, że tego pierwszego poziomu doświadczył osobiście; nie wystarczy być o nim poinformowanym, np. w wywiadzie. W tym wywiadzie budujemy horyzont do właściwego postrzegania przesłania Nowego Testamentu: inicjacyjny.

 

Czy metafory narodzeniowe, natalne występują powszechnie w Nowym Testamencie?

Nie są zbyt częste, ale pojawiają się w ważnych miejscach. Np. w Dz. 14,22 jest takie pouczenie św. Pawła: „przez wiele ucisków trzeba nam wejść do Królestwa Boga”. To jest tzw. logion wejścia, który odwołuje do przeciskania się noworodka przez kanał rodny matki, co, jak współczesna medycyna odkryła, uodparnia go wielorako na całe życie. Adept wie, co konkretnie oznacza dla niego to „przeciskanie się” na końcu etapu inicjacji pod szyldem pneuma. Ucisk (gr. thlipsis) jest tu terminem sygnalizacyjnym.

 

To śmiała aluzja.

Nieobca w starożytności. Wyczytałem w literaturze przedmiotu, że w kodeksie cesarza Justyniana znajduje się bardziej soczysta metafora określająca noworodka: sanguinolentus, czyli ociekający krwią. Cesarz sankcjonuje wtedy sprzedaż noworodków tuż po urodzeniu przez ojców rodzin nie będących w stanie je wyżywić.

 

Ten ucisk wprowadza mnie rzeczywiście w zakłopotanie. Proszę przytoczyć jakiś równoległy tekst oświetlający.

Np. Łk 16,16: „Tora i Prorocy sięgają aż do Jana [Chrzciciela], odtąd jest przepowiadane Królestwo Boga i każdy do niego wchodzi jedynie przez doświadczanie na sobie presji”. Drugą część wypowiedzi oddałem w przekładzie opisowym. Występuje tam trudne do przetłumaczenia słowo greckie: biazomai.

 

Poproszę jeszcze o wskazanie innego miejsca z metaforyką narodzeniową.

Np. w 1 Liście św. Jana (5,6) jest takie zdanie (według kodeksu Alef i A): „On jest tym, który przyszedł przed wodę, i krew, i ducha, Jezus Mesjasz”. Tutaj trzy metafory narodzeniowe „pokrywają” całą publiczną działalność Jezusa. To jest pierwszy poziom sensów tej wypowiedzi.

 

Czy odnośnie do drugiego poziomu sensów obowiązuje tu sekret?

Nie obowiązuje. Woda jest metaforą chrztu Janowego, krew – śmierci na krzyżu Jezusa, duch – Jego zmartwychwstania. Ale dla inicjowanego ta wypowiedź stanowi trzystopniowy program indywidualnego wtajemniczenia na etapie mesjańskim, w odniesieniu do którego obowiązuje go umiarkowany sekret. Mogę tu jednak odsłonić nawet drugi poziom sensów: woda jest metaforą usprawiedliwienia, krew – zbawienia, duch – ożywienia życiem wiecznym (mowa o wymiarze egzystencjalnym, inicjacyjnym). Św. Paweł dopowiedziałby odnośnie do tego wyjaśnienia: adept wie, jak wiedzieć należy.

 

Woda jest tu dla inicjowanego metaforą usprawiedliwienia natomiast woda w rozmowie z Nikodemem jest metaforą religijności Tory. Terminologia jest zatem „przechodnia”?

Właśnie. Jedną ze strategii manipulacji czytelnikiem nieuprawnionym jest „ruchoma” terminologia inicjacyjna. Ale ta „przepływowa” terminologia znajduje się na usługach struktury inicjacji, która jest stabilna. Wskutek czego metafora w danym miejscu jest dla adepta metaforą czegoś jednego, natomiast dla nieuprawnionego jest metaforą niemal wszystkiego… Adept wie, jak wiedzieć należy.

 

Zadam ostatnie pytanie: czy język inicjacyjny jest powszechny w Nowym Testamencie?

Pojawia się w funkcji przesłania religijnego a to przesłanie ujęte zostało w szablon wtajemniczenia. Gdzie występuje przesłanie religijne, tam mamy do czynienia z językiem inicjacyjnym a więc z metaforyką korpuskularno‑falową.

Rozmawiała Magdalena Gorostiza

 

Profesor dr hab. Bogusław Górka jest historykiem, a przede wszystkim religioznawcą. Całą ścieżkę naukową przebył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej. Pracuje na Uniwersytecie Gdańskim.

Tagi:

Jezus ,  kościół katolicki ,  Bogusław Górka , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót