Partner: Logo KobietaXL.pl

Medytacja, oddechy, niespieszne ćwiczenia - to wszystko jest bardzo ode mnie dalekie. Ale jako, że joga rozciaga, postanowiłam pójśc na zajęcia. Z rozsądku. Dla moich pospinanych tenisem mięśni. Zajęcia trwały blisko dwie godziny i była to dla mnie prawdziwa lekcja pokory.

Mój jogin niespiesznie wyjaśnił mi, czemu służy uprawianie jogi. Odżegnał sie od komercyjnych zajęć nastawionych na ćwiczenie asan, opisał za to proces, do którego należy dążyć. Oderwać duszę od ciała i zabieganego umysłu, stać się bardziej obserwatorem niż uczestnikiem swojego życia, a w rezutlacie uwolnić sie od napięć i stresów. Zakazał lektury na ten temat, mówiąc, że nie da sie tego ogarnąć rozumem, ale zwyczajnie trzeba poczuć. Bo joga nie jest ćwiczeniem fitnessu tylko całością, z której nie należy wykrawać kawałków.

- Wtedy zastanowi sie pani nad tym, co je, jak żyje, będzie pani miala świadomość ciała, swoich potrzeb - wyjaśnił.

Brzmi świetnie i nie ukrywam, że chciałabym bardzo podobny stan ducha kiedyś wreszcie osiagnąć. Na razie moje ciało poddane ćwiczeniom oddechowym weszło w fazę lekkiego buntu. Umysł też chwilami dopomniał się o swoje. Ale postanowiłam wytrwać. Czytać o jodze też nie będę. Uznałam, że skoro zrobiłam coś, co jest teoretycznie wbrew memu jestestwu, to jednak znaczy, że jest mi to jednak potrzebne.

Magdalena Gorostiza

Tagi:

życie ,  joga kundalini ,  pokora , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót