Partner: Logo KobietaXL.pl

Zastanawiam się czy to normalne, szukam powodów tego zjawiska. Tak bardzo przecież chciałam iść na spacer, wyjechać, nie żyć z zegarkiem w ręku. Teraz kiedy mogę, nie mam ochoty na żadne rozrywki. A przecież wreszcie wróciłam do siebie i powinnam być zadowolona, bo przytłaczał mnie nadmiar obowiązków.

Jestem emerytowaną bibliotekarką, całe życie pracowałam w osiedlowej bibliotece, na osiedlu, na którym mieszkała moja matka. Znałam wszystkich moich czytelników, kochałam swoja pracę, choć nie dawała kokosów. Ale przynajmniej książki miałam za darmo. Byłam i jestem osoba samotną, mężatką byłam bardzo krótko. Nasz związek okazał się pomyłką, po rozwodzie zamieszkałam znowu z matką. Jeszcze wtedy żył też mój ojciec. Udało mi się z czasem kupić nieduże mieszkanko w pięknej dzielnicy naszego miasta. Mam widok na wąwóz, piękną zieleń, jest tam spokój i cisza. Żyłam bardzo niespiesznie, między pracą a domem. Uwielbiam teatr, kino, spotkania autorskie. Miałam kilka koleżanek, z którymi czasami wychodziłyśmy gdzieś razem. Każdą niedzielę spędzałam z matką, zaglądałam też do niej na tygodniu. Mieszkała koło mojej biblioteki, czasami to ona przychodziła, przynosiła mi coś dobrego, co właśnie ugotowała. Ale nasze relacje nie były przecież idealne. Matka była zawsze surowa i wymagająca i zawsze taka została.

Kiedy zaczęła chorować, spędzałam z nią coraz więcej czasu. Z pracy szłam do niej, potem się przeprowadziłam. W końcu nastał czas, że matka zaczęła wymagać coraz więcej opieki. Przeszłam na emeryturę i zostałam jej całodobową opiekunką. Mama zaczęła być dementywna, przestała praktycznie chodzić, używa pampersów. Dzień miał ustalony rytm, rano toaleta, śniadanie, potem sadzałam ja na wózek inwalidzki i albo wyprowadzałam na balkon przy ładnej pogodzie (nie dało się wyjść z drugiego pietra bez windy), albo włączałam jej telewizje. Ja w tym czasie sprzątałam, gotowałam obiad. Karmiłam mamę, kładłam na popołudniową drzemkę. Kiedy spała, wyskakiwałam na zakupy, szłam zapłacić rachunki, załatwić jakieś sprawy. Wracałam, był podwieczorek, znowu telewizja, potem kolacja, toaleta i mama szła spać. Wtedy miałam czas dla siebie, czytałam książki, czasami z duszą na ramieniu wychodziłam na wieczorny seans do kina, które jest w osiedlowym domu kultury, też bardzo blisko nas.

Niestety, ja też zaczęłam podupadać na zdrowiu. Miałam kłopoty z ciśnieniem wysiadł mi kręgosłup. Bałam się tego, co może się stać z mamą, kiedy ja musiałabym iść do szpitala. Byłam też zmęczona codzienną krzątaniną, tym, że dzień jest podobny do dnia, że nie mogę wyjść na dłużej, czy wyjechać na przykład do sanatorium. Moja rodzinna lekarka poradziła mi, żeby zaczęła się starać dla mamy o dom pomocy. Złożyłam podanie i czekałyśmy w kolejce. Nie miałam już siły mamy dźwigać, coraz trudniej było mi wypełniać moje obowiązki. Mama miewała trudne momenty, bywała agresywna, krzyczała na mnie, miała pretensje. W nocy potrafiła zdjąć pampersa i pobrudzić siebie i łózko. Bywało bardzo trudno.

W końcu okazało się, że zwolniło się miejsce w dobrym DPS w naszym mieście. I przyszedł dzień, kiedy mama opuściła swoje i mieszkanie i tam trafiła. Czekałam tak bardzo na tę chwilę, na możliwość powrotu do swojego mieszkania, do swojego życia. Tymczasem zamiast radości, mam w sobie ogromny smutek. Nie wiem, co mam zrobić w wolnym czasie, jak dalej żyć. Co chwilę mam ochotę wsiąść w autobus i jechać na drugi koniec miasta do mamy, która mnie nawet już nie poznaje. Ona ma tam świetna opiekę i naprawdę nie muszę codziennie u niej bywać. A jednak na razie nie potrafię inaczej żyć. Nie wiem, czy to minie? Czy to jest normalne, to co przeżywam? Bardzo chętnie posłuchałabym o doświadczeniach innych opiekunów ludzi starych czy chorych, którzy przechodzą przez to samo.

Irena

 

Jeśli chcecie podzielić się swoimi historiami, piszcie na redakcja@kobietaxl.pl. Wasze listy opublikujemy.

Tagi:

matka ,  córka ,  opieka ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót