Partner: Logo KobietaXL.pl
Jedną nogą w grobie
Marianna Zwierzyk, dziś 89-letnia mieszkanka Sandomierza, miała 10 lat, gdy podczas budowy domu, z rusztowania zsunęła się deska i uderzyła ją w głowę. Straciła przytomność, przez kilka minut nie dawała znaku życia. Przerażeni rodzice myśleli, że córka umarła. Ale wróciła do żywych i opowiedziała, co zobaczyła po drugiej stronie. Tego niezwykłego, jasnego światła, nie zapomniała do dziś.
- Zapadła ciemność. Nagle, znalazłam się na pięknej, jasnej łące, unosiłam się nad ziemią, byłam lekka jak piórko, czułam bezmiar szczęścia, obmywały mnie ciepłe, jasne promienie słońca. Dostrzegły mnie bawiące się na trawie dzieci, ruszyły by mnie ściągnąć na ziemię, wyciągały ręce, w końcu mnie chwyciły i ściągnęły z nieba na ziemię. Tunelem wróciłam do rzeczywistości, lekkość znikła, obudziłam się z ogromnym ciężarem w piersiach i tak jest do dziś. Wiem, że jak umrę, to czeka na mnie ten boski stan –  mówi Marianna Zwierzyk.
 
 
Historii o tym co nas spotyka gdy znajdujemy się w stanie śmierci klinicznej, jest bardzo wiele. Przeżył ją między innymi Ernest Hemingway. Jako młody chłopak znalazł się na froncie I wojny światowej, był  w bombardowanym Paryżu. Z powodu słabego wzroku armia USA, go nie chciała, dlatego służył jako członek Czerwonego Krzyża. Załapał się do prowadzenia karetki, był na pierwszej linii walk. W lipcu 1918 roku, został ciężko ranny, przez wybuchający pocisk. Doświadczył wtedy śmierci klinicznej. W sumie przeszedł 12 operacji, zanim oczyszczono jego ciało z odłamków. Jego przeżycia stały się kanwą powieści "Pożegnanie z bronią", wcześniej to co przeżył, pisał w liście do domu:  "Śmierć to bardzo prosta rzecz. Przyjrzałem się śmierci i naprawdę wiem. Gdybym miał umrzeć, byłoby mi bardzo łatwo. Najłatwiejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem". 
Ten niezwykły stan Hemingway opisał również wiele lat po I wojnie światowej, w słynnym opowiadaniu „Śniegi Kilimandżaro”. Opis lotu ratowniczego samolotu, to klasyczne doświadczenie, jakiego doznają ludzie na skraju śmierci: ciemność, zanik wszelkiego bólu, oderwanie od własnego ciała, odlot do nieznanych, pięknych miejsc, czasami nawet w sfery kosmiczne, dążenie do niezwykłego, ciepłego światła i niepojęte ukojenie, spokój, lekkość i radość.
Podobnie stan śmierci klinicznej opisywał brytyjski admirał Sir Francis Beaufort – ten od którego nazwiska wywodzi ogólnoświatowa nazwa skali wiatru. W roku 1791, kiedy był jeszcze chłopcem, miał tragiczny wypadek, omal nie utonął. Tak jego wspomnienia przytacza Christof Koch w artykule „What Near-Death Experiences Reveal about the Brain”: „Spokojne uczucie najdoskonalszego spokoju następowało po najbardziej burzliwym doznaniu... Nie odczuwałem też żadnego bólu fizycznego. Wręcz przeciwnie, moje doznania były teraz raczej przyjemne... Chociaż zmysły ciała zostały zagłuszone, inaczej było z umysłem; był niezwykle pobudzony, aż trudno to opisać; Myśli goniły w nieprawdopodobnym ciągu. Pamiętam co wtedy myślałem... Tak więc, cofając się wstecz, każde zdarzenie z mojego przeszłego życia zdawało mi się przebiec przed oczami, jak w jakiejś procesji... Cały okres mego istnienia, wszystko co doświadczyłem stało przede mną w jakimś panoramicznym obrazie.”
 
Ogólnoludzki odlot
Doświadczeniach z pogranicza śmierci,  w skrócie NDE - ang. Near Death Experience, występują od początku istnienia naszego gatunku, ten stan może przeżyć każdy, bez względu na wiek i płeć. Istnieje we wszystkich kulturach oraz religiach. Świat w jakim żyjemy, kształtuje tematykę wizji, jakich doświadczamy podczas przeżywania śmierci klinicznej. Według badaczy, Indianie opowiadali o polowaniach z łukiem, rozległych nizinach, za to Japończycy opisywali ich rodzimą przyrodę i tradycyjne rytuały. Według różnych badań statystycznych, nawet do 15 procent ludzkości doznało śmierci klinicznej. Skromniejsze szacunki mówią o 3 procentach mieszkańców Ziemi.
W stanie śmierci klinicznej, nasz pozbawiony bodźców umysł, lepi obraz z naszych przeżyć i doświadczeń. Śmierć kliniczna trwa od 3 minut do 5. Udokumentowanym, najdłuższym stanem NDE, był przypadek Johna Thomsona, który w wieku 60 lat dostał zawału serca i umarł na 80 minut!  Co było niezwykłe, obudził się bez uszkodzenia mózgu.
Śmierć kliniczna występuje już w Tybetańskiej Księdze Umarłych, która prawdopodobnie, powstała w latach 730-810, jej autorem jest Guru Rinpocze. Ten jogin oraz mędrzec, opisał co się dzieje w umyśle przed i po śmierci. Trzeba pamiętać, że mówimy tu o reinkarnacji w którą wierzą ludzie z tego obszaru. Według Guru  „Gdy tylko przestaniesz oddychać, pojawi się przed Tobą tak zwana Główna Jasność Pierwszego Bardo…”
Bardo – to dla hinduistów czas, w którym dusza znajduje się pomiędzy życiem i śmiercią, a dokładniej, między jednym wcieleniem i drugim. W owym zawieszeniu jest bezcielesna. Całe przejście  z istoty do istoty, składa się z trzech etapów. Na ostatnim etapie, nie ma już powrotu do poprzedniego ciała. Najwcześniejszym europejskim przykładem NDE, jest opisany w dziesiątej księdze „Państwa” Platona z  ok. 360 r. p.n.e.,  przypadek żołnierza imieniem Er. Platon opowiedział jak podczas zgiełku na polu bitewnym, dusza rannego żołnierza opuściła jego ciało. Powróciła do zwłok, dopiero na stosie pogrzebowym.
Także w późniejszej literaturze i malarstwie, jest wiele odniesień do krótkiej wędrówki duszy. Wizje tunelu, wiodącego do innego, lepszego świata, odnajdziemy opowiadaniu  „W bezdni Maelströmu” Edgara Allana Poe. Możemy je zobaczyć na obrazie „Wzniesienie błogosławionych do raju”, który stworzył Hieronim Bosch. Niderlandzki malarz, to mistrz złożonej symboliki, skupionej wokół grzeszności, kary za grzechy, śmierci, piekła i raju. "Wzniesienie Błogosławionych do Raju" ukazuje tunel wypełniony jasnością. Do jego wnętrza pragną się dostać dusze błogosławionych, pomagają im w tym czarne anioły. To wizja prosto z opowieści ludzi, którzy przeżyli NDE. Według badań, które przeprowadził Instytut Gallupa, około ośmiu milionów Amerykanów twierdzi, że doświadczyło własnej śmierci. Wizje przejścia tunelem ku jasności i cudowny świat, poza życiem, stały się podwalinami wszelkich religii i wierzeń. Dla naszych przodków, były dowodem, na istnienie duszy, i że po rzekomej śmierci, jest gdzieś cudowne miejsce. Raj.
 
Wzniesienie Błogosławionych do raju, Hieronim Bosch, wikipedia, domena publiczna
 
Pięć minut w niebycie
Umieranie rozpoczyna agonia – czyli stan w którym powoli wygasają funkcje życiowe.  Ale to nie jest śmierć właściwa i ostateczna.  Agonia wyprzedza śmierć kliniczną, która jest preludium śmierci biologicznej – ta następuje gdy umiera mózg.  Na etapie śmierci klinicznej, możemy jeszcze zawrócić.
Lecz powrót musi nastąpić szybko, zanim brak krążenia krwi w organizmie nie poczyni nieodwracalnych zniszczeń -  niedotlenienia mózgu. To tlen utrzymuje funkcje wszystkich komórek w organizmie. Szczególnie komórki układu nerwowego są bardzo wrażliwe na jego brak, po kilku minutach umierają. Dla porównania, komórki skóry mogą przeżyć nawet 12 godzin bez tlenu!
Dzisiaj, naukowcy już potrafią wytłumaczyć, co się z nami dzieje, gdy zaczynamy umierać.  Przez ostatnie 30 sekund życia, które jeszcze rejestrujemy, doznajemy 10-sekundowych interwałów. Pierwszym z nich jest zanik poczucia samego siebie. Mózg nie otrzymuje tlenu, więc wyłącza kolejne ośrodki w naszej tkance mózgowej. Następnie tracimy kolejno ludzkie cechy, poczucie humoru, system wartości, umiejętność logicznego myślenia. Potem jest etap gdy tracimy zdolności mowy, faktycznie leżymy jak kłoda, ale w naszej wizji czujemy, że odrywamy się od ciała i się wznosimy, zero grawitacji, zero przykrych odczuć, tylko ciepło, odprężenie, a przed oczami mamy tylko światło na końcu tunelu. Są obszary mózgu, które są bardziej odporne na niedotlenienie. Gdy tracimy świadomość, albo umieramy, to one podejmują walkę. Takim super sterownikiem jest pień mózgu, włada biciem serca, oddychaniem, naszymi reakcjami, które zachodzą bez naszego świadomego udziału. Pień mózgu działa np. w sennej fazie REM – wtedy śnimy a nawet poruszamy gałkami oczu. I to on prowadzi nas w tej ostatniej drodze, serwuje wizje i nieziemskie doznania.
Naukowcy odkryli co za tym stoi. Badacze, pod wodzą prof. Olafa Blanke, neurofizjologa z École Polytechnique Fédérale de Lausanne, dowiedli, że uczucie wyjścia z ciała powstaje, gdy jest zaburzony rejon mózgu zwany skrzyżowaniem skroniowo-ciemieniowym. Ten kawałek odpowiada, za nasze poczucie ciała. Ale wystarczy, że nie otrzyma tlenu, albo zostanie podrażniony prądem elektrycznym  i już właściciel ciała czuje, że jest pod sufitem i patrzy z góry na siebie w łóżku!
Tylko, że to wszystko jak mówią naukowcy, jest tylko złudzeniem . Nasz umierający mózg tworzy w ostatnim akcie swoją rzeczywistość, nie może tego doświadczać, bo jest odłączony od wszystkich zmysłów. Nasz najważniejszy organ pięknie nas oszukuje. Podobno tunel pojawia się na skutek utraty dopływu krwi do mózgu, który sprytnie zawęża się pole widzenia. Nasz mózg żegna się  z nami pięknymi wizjami. Jak jest naprawdę? Każdy sam się kiedyś o tym musi przekonać...
 
Źródło:
http://roadstothegreatwar-ww1.blogspot.com/2015/06/a-wounded-ernest-hemingways-letter-home.html
 https://www.scientificamerican.com/article/what-near-death-experiences-reveal-about-the-brain/Christof Koch is meritorious investigator at the Allen Institute in Seattle and the chief scientist at the Tiny Blue Dot Foundation in Santa Monica,
https://en.wikipedia.org/wiki/Olaf_Blanke
Światełko w tunelu,https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/wp-content/uploads/2018/09/NWP_03.pdf
https://mahajana.net/teksty/tybetanska_ksiega_umarlych.html
https://www.medonet.pl/zdrowie/wiadomosci,byl-w-stanie-smierci-klinicznej-ponad-godzine-,artykul,1672304.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Do%C5%9Bwiadczenie_%C5%9Bmierci
https://zdrowie.parenting.pl/chlopiec-ktory-widzial-niebo-po-13-latach-wciaz-przekonuje-innych-do-swojej-wizji
 

Tagi:

smierć ,  reinkarnacja , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót