Partner: Logo KobietaXL.pl


Kazimierz przywitał nas w środę strugami deszczu. Zostawiłyśmy samochód na parkingu na tyłach rynku. Oplata – 35 zł za dzień była pierwszą niemiła niespodzianką, uznałyśmy, że jest to jednak dość drogo.

Deszczowy rynek wyglądał smętnie.

 

Na rynku kręciło się niewielu turystów, odzianych w przeciwdeszczowe peleryny czy z parasolkami w dłoni. Moknące w deszczu stoliki, zamknięte parasole, wszystko to wyglądało dość smętnie. Niewielki ruch był jedynie w sklepikach z pamiątkami. W galeriach pustki, w każdej z nich byłyśmy jedynymi gośćmi.

 

Ludzie nic nie kupują - mówi Genowefa Świdnik - Białas.

- Jesteście dziś pierwszymi odwiedzającymi – powiedziała nam Genowefa Świdnik – Białas, właścicielka Galerii Gena. Wystawia w niej prace różnych twórców, sama też maluje obrazy.

 

W Kazimierzu można kupić cuda.

 

- Co mam powiedzieć? Nie ma nikogo i nikt niczego nie kupuje – dodała malarka. - Nawet nie chodzi o pogodę. Bo wtedy, gdy świeci słońce, ludzi też nie ma, a jak zaglądają, to i tak utargu nie ma.

Podobnie w innych miejscach, które świeciły pustką. A przecież w Kazimierzu można w galeriach kupić prawdziwe cuda. Oglądałyśmy obrazy znanych i mniej znanych malarzy, rzeźby Alexa Johansona, które mnie nieodmiennie zachwycają. I może kiedyś wreszcie sobie taką kupię?

 

Moje ulubione rzeźby.

 

Nieco zmoknięte i podmarznięte, zdecydowałyśmy, że wreszcie pójdziemy na obiad. W jednej z galerii polecono nam niewielką restaurację. Niestety, wybór był kompletnie nietrafiony. Za chłodnik w nieoczywistym kolorze, niestety niezbyt smaczny i dwa naleśniki, duże, acz nie zachęcające ani wyglądem, ani niezbyt dobre, zapłaciłyśmy prawie 160 zł, doliczając dwa napoje. Uznałyśmy, że to jednak drożyzna.

 

Chłodnik miał kolor dość nieoczywisty.

 

Naleśniki były duże, ale niezbyt smakowite.

 

Rachunek za chłodnik i dwa naleśniki.

 

Rozczarowane obiadem ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu. Z obowiązkowym przystankiem w Nałęczowie. Tort bezowy w tamtejszej kultowej już kawiarni Ewelina, okazał się pyszny, jak zwykle. Z trudem też znalazłysmy miejsce, bo kawiarnia była pełna, gdy lokale w Kazimierzu świeciły pustką.

 

Za to tort bezowy był jak zwykle pyszny.

To nam znacznie poprawiło humory, uznałyśmy też, że mimo deszczu to był super dzień. Nacieszyłyśmy oczy w galeriach. Szkoda tylko niewypału z obiadem.

Tagi:

podróże ,  Kazimierz Dolny ,  Nałęczów , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót