Partner: Logo KobietaXL.pl

Młoda tancerka z Teatru Muzycznego w Lublinie w listopadzie uszkodziła więzadło krzyżowe. Musi być operowana. Akurat znam ten uraz doskonale, bo miałam podobny wypadek na nartach. Ortopedzi powiedzieli wówczas – im szybciej, tym lepiej jeśli chce pani mieć operację. Jako, że kolano do pracy nie było mi niezbędne, nie chciałam iść pod nóż. Ale Ania Adamczyk jest zawodową tancerką. Szkoda, że lekarze stawiający diagnozę nie pomyśleli o jej pracy. I nie wierze, że w szpitalu nie było miejsca na tzw. cito. Że już wtedy nie można było zoperować dziewczyny, by jak najszybciej wróciła do pracy. W styczniu Ania dowiedziała się, że jej kolano może być zoperowane w 2017 roku!!! tak więc rok zwolnienia lekarskiego (opłacanego z naszych składek do ZUS), zasiłek rehabilitacyjny, z tejże samej puli. Czy ktoś to policzył? Czy naprawdę tancerka nie powinna mieć ze względu na swoja pracę zabiegu od ręki?

A kogo zainteresowało jej samopoczucie, wychodzenie z artystycznego obiegu, bezsilne czekanie w kolejce? Czy służba zdrowia jest już tak niewydolna, czy żyjemy w obojętnym dla obywatela państwie?

Przyjaciele Ani chcą pomóc, organizują koncert, by uzbierać na zabieg w prywatnej klinice. To na pewno miłe mieć takich przyjaciół.

Ale czy naprawdę zawodowa tancerka, ubezpieczona, płacąca składki na NFZ nie może mieć w Polsce godziwej opieki w ramach ubezpieczenia zdrowotnego? Dlaczego musi wyciągać rękę do ludzi? Dla mnie to jeden wielki skandal.

Czytaj Ania chce wrócic na scenę!

 

Magdalena Gorostiza

 

 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Powrót