Partner: Logo KobietaXL.pl
Miało być inaczej
Mama Izy – Maria, chorowała na cukrzycę, oboje z ojcem byli już na emeryturze. Rodzice mieszkali w małym domu z ogródkiem, w niewielkim miasteczku. Dom otrzymali od zakładu pracy Michała, kilkadziesiąt lat temu. Iza wyjechała do innego miasta. Jest pielęgniarką. Tam znalazła dobrą prace w szpitalu, wyszła za mąż, doczekała się dwójki dzieci. Wszystkie wakacje spędzała u rodziców,  także  święta. Iza często też zapraszała rodziców do siebie. Przyjeżdżali, najczęściej mama, której Iza załatwiała u siebie w szpitalu badania lekarskie i wizyty u specjalistów. Mama była osobą otyłą, zachorowała na cukrzycę. Iza dbała o jej kuracje i odpowiednie lekarstwa. Wszystko było pod kontrolą. Ojciec mimo przekroczonej siedemdziesiątki trzymał się dobrze. Córka dbała także o niego, aby się badał regularnie i zażywał wzmacniające suplementy. Dobry stan zdrowia, zawdzięczał także pracy w ogródku i różnym pasjom, wędkarstwu, łowiectwu. Cieszył się także popularnością wśród kolegów,  był towarzyski i zajmował się, z dużym zamiłowaniem, produkcją nalewek. Lubił alkohol, ale nigdy go nie nadużywał, był tylko świątecznym smakoszem – jak żartobliwie podkreślał. 
- W związku z  cukrzycą mamy, planowaliśmy, że w przyszłym roku, rodzice sprzedadzą domek. Mamy trochę oszczędności, weźmiemy kredyt i za to, kupimy większe mieszkanie, u nas w mieście – opowiada Iza – Będziemy razem. Mieliśmy to już wstępnie dogadane. Mama się cieszyła, wiadomo, zawsze by jej było lżej z nami. Miała świadomość jak ta choroba może się rozwinąć. Tato nie był zachwycony, bo on lubi przestrzeń, spotkania z kolegami, posiedzieć w ogródku pod orzechem, ale nie oponował. W sumie, też kiedyś może potrzebować naszej pomocy, mimo że na razie jest zdrowy i sprawny.
Rodzice wcześniej sporządzili testamenty, na mocy których w razie ich śmierci, ich części nieruchomość przechodziły na córkę. Sytuacja prawna rodziny była uregulowana. Przynajmniej, tak sądziła Iza. 
 
Fatalny wypadek
Najpierw wydarzył się wypadek. Pani Maria robiła przetwory, poszła do piwnicy po słoiki na konfitury. Potknęła się na schodach i upadła. Tak fatalnie, że złamała biodro. Trafiła do szpitala. Po operacji, jeszcze jakiś czas była w placówce. Iza zadbała aby miała najlepszą opiekę. Mama wróciła do domu, nie była już całkiem sprawna, poruszała się o kulach. 
- Proponowałam, że załatwię rodzicom opiekę, albo przynajmniej kogoś do doraźnej pomocy – tłumaczy Iza – Oboje nie chcieli o tym słuchać. Nikt obcy miał się im po domu nie plątać. Nie mogłam ich przekonać, ja nie dałam rady być z nimi, praca i dzieci. Ojciec się zdenerwował, że robię z niego niedołężnego dziada. Dałam spokój, bo miał na tym punkcie jakiś kompleks.
Iza porozmawiała z mężem, postanowili przyspieszyć zakup mieszkania. Poszli do biura nieruchomości, zarejestrowali się jako poszukujący, otrzymali wykaz większych mieszkań. 
- Jedno nawet było ciekawe, mimo, że do remontu. Na parterze w starej kamienicy, musielibyśmy wyburzyć piece, ale miało 120 metrów, i możliwość zrobienia tarasiku ze zjazdem na na ogródek – mówi córka -  Zadzwoniłam do mamy, żeby jej o tym powiedzieć, była jakaś słaba, na początku nie chciała się przyznać, że upadła w łazience. Dopiero tato mi powiedział, że jak wrócił z podwórka, to leżała na podłodze, koło wanny i musiał ją podnosić. Twierdziła, że nic się nie stało, ale stało. Zrobił jej się krwiak, a rano już nie żyła. Skrzep zablokował żyłę. Umarła we śnie. To był dla nas wszystkich szok. Nie mogłam sobie darować, że nie wezwałam karetki. 
Po śmierci żony, ojciec Izy jakby w letargu. Córka nie dostrzegła jego stanu, bo sama była w bardzo złej kondycji psychicznej. Obwiniała się o śmierć matki.
- Od razu chciałam, by tato pojechał do nas, ale się zaparł – wspomina – Chciał pobyć sam. Uszanowałam to. Musieliśmy wracać do pracy, a dzieci do szkoły. Pożegnałam tatę, obiecałam codziennie dzwonić i jak najszybciej przyjechać. Tak było, byłam co weekend z jedzeniem, sprzątałam dom, zaczęłam mówić o sprzedaży i kupnie mieszkania u nas. Myślałam, że sprawa jest dogadana. Wtedy ojciec, powiedział kategorycznie – nie. Nigdzie się z domu nie rusza. Jest u siebie i jest mu tu dobrze. Nie było mowy o przeprowadzce, nakrzyczał na mnie. Nie rozumiałam jego oporu, myślałam, że to jeszcze skutek szoku, czas żałoby. Uszanowałam to.
 
Samotny wdowiec wraca do życia
Iza codziennie dzwoniła do ojca, lecz nie zawsze odbierał. Wtedy się denerwowała, że coś mu się stało. Bywał też opryskliwy i jakiś dziwny. To ją bardzo niepokoiło. Niespodziewanie dostała telefon od sąsiadki.
- Znajoma zadzwoniła z ostrzeżeniem, że do mojego ojca przychodzi taki szemrany typ, niby jego kolega wędkarz, Mirek, którego za pijaństwo i awantury, żona wywaliła z domu  - relacjonuje córka – Ponoć odbywają się tam jakieś libacje. Natychmiast zadzwoniłam do ojca. Chyba, był tam wtedy ten kolega oraz jakieś kobiety, słyszałam śmiechy, widocznie razem pili. Ojciec trochę bełkotał i kazał mi się nie wtrącać. To mnie przeraziło, co tam się wyprawia skoro sąsiedzi zdzwonią!? Na drugi dzień, wzięłam w pracy wolne na żądanie, pojechałam niespodziewanie do taty. A tam prawie melina!
Córka zastała u ojca nie tylko pijanego Mirka, ale też jakieś dwie, nieznane kobiety. Wybuchła ogromna awantura. Iza wyrzuciła z domu intruzów i próbowała rozmówić się z ojcem. Ten się wściekł, że go ośmiesza wśród znajomych, a nawet, że chce zabrać jego majątek.
- Mój tato nigdy taki nie był! - rozpacza Iza – Nie wiem co mu nagadali, co się mu stało? Wtedy zrozumiałam, że muszę coś zrobić, bo tato, pod wpływem tego mężczyzny narobi strasznych głupstw. Ci ludzie mogą go oskubać z pieniędzy i okraść. Zadzwoniłam na policję, zgłosiłam, że do ojca przyczepiły się pijawki. Opowiedziałam, że go rozpijają, że jest wykorzystywany i podburzany przeciw rodzinie. Usłyszałam, że skoro ojciec nie dopuścił się przestępstwa, ani żadne przestępstwo nie zostało popełnione, choćby kradzież czegoś z domu, to on może robić co chce w swoich nieruchomościach i ze swoimi pieniędzmi. 
Córka się załamała. Poczuła się bezsilna, nie była w stanie przemówić ojcu do rozsądku. 
- Boję się, że ojciec roztrwoni wszystko, co zostało. Jest biżuteria po mamie, są pieniądze – mówi Iza. -Postanowiłam zrobić wszystko, aby ojca chronić przed samym sobą, bo moim zdaniem stracił zdrowy rozsądek.
Iza zasięgnęła porady prawnej, dowiedziała się, że tak naprawdę jedyną formą przejęcia opieki nad ojcem i zmuszenie go do innego stylu życia, jest ubezwłasnowolnienie. Ona chciałaby to zrobić. Czy jest jednak na to szansa?
 
 
Przesłanek raczej brak
 
Dr Grzegorz Gozdór, adwokat z Lublina, uważa, że nie ma powodów, by sąd zgodził się na ubezwłasnowolnienie ojca Izy, Michała.
 
- Ubezwłasnowolnienie jest formą głębokiej ingerencji w życie jednostki i aktualnie standardem jest, że ubezwłasnowolnienie może nastąpić tylko wtedy, gdy jest to podyktowane dobrem osoby i leży w jej interesie.
Ubezwłasnowolnienie w żadnym natomiast wypadku nie może wynikać z interesu wnioskodawcy lub innej osoby trzeciej. Przesłanką ubezwłasnowolnienia jest niemożność prowadzenia własnych spraw przez określoną osobę, tj. brak świadomego kontaktu z otoczeniem oraz brak możliwości intelektualnej oceny swojej sytuacji, swojego zachowania i wywołanych nim następstw. „Podatność na wpływy innych osób” to z reguły „za mało” żeby sąd uwzględnił wniosek o ubezwłasnowolnienie nawet jeżeli temu towarzyszy tzw. hulaszczy tryb życia – wyjaśnia mecenas Gozdór. - Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w jednym z orzeczeń Sąd Najwyższy stwierdził, że „hulaszczy tryb życia oraz trwonienie własnego majątku może stanowić podstawę do częściowego
ubezwłasnowolnienia, ale jeżeli w ten sposób przejawia się zaburzenie psychiczne” (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 lutego 1965 roku, sygn. Akt I CR 399/64). Sprawa ta dotyczyła wniosku jednego małżonka o ubezwłasnowolnienie częściowe drugiego małżonka. W przypadku potencjalnego spadkobiercy i nawet hulaszczego trybu życia dorosłej osoby tak być nie musi, to znaczy, że sąd niekoniecznie podzieli argumenty wnioskodawcy. Każdy może bowiem zarządzać własnym majątkiem, ponadto kwestią ocenną i subiektywną jest zarówno hulaszczy tryb życia, jak i trwonienie majątku.
 
Iza nie wie, co robić, jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, musi porozmawiać z mężem i dziećmi. Chce wziąć na rok bezpłatny urlop w pracy i przeprowadzić się do ojca. Część domu, po mamie jest jej, ojciec nie będzie mógł jej wyrzucić, a ona go dopilnuje, by nie był pod wpływem swoich nowych znajomych.
 
To jest zwykły aegizm
 
Coraz częściej dzieci starzejących się rodziców, chcą podejmować za nich decyzje dotyczące finansów. Jednak starość nie stanowi podstawy do ubezwłasnowolnienia, to jest przejaw aegizmu (dyskryminacja ze względu na wiek), coraz częściej widocznego w lekceważącym traktowaniu osób starszych, postrzeganych jako niepotrzebnych, pozbawionych różnych potrzeb.  Ubezwłasnowolnienie jest wskazane tylko wtedy, gdy człowiek działa na własną szkodę i nie jest w stanie kierować swoim postępowaniem.
 
- To, że w ocenie córki ojciec postępuje nieracjonalnie, to kiepska przesłanka do ubezwłasnowolnienia – mówi prof. dr hab. Halina Marmurowska – Michałowska, specjalista psychiatra z Centrum Medycznego Przyjaźni w Lublinie. - Należałoby udowodnić, że takie postępowanie jest wynikiem choroby, miażdżycy, demencji czy choćby zachowań maniakalnych. To, że spadek topnieje w oczach, może być dla córki bolesne, ale w żaden sposób nie może ona zabronić ojcu dysponowania swoimi pieniędzmi, jeśli jest on w pełni świadom tego, co czyni i jest zdrowy. Jeśli natomiast jest chory, należałoby skierować na leczenie, ale również w jego dobrze pojętym interesie, a nie dla dobra córki. 
 
Profesor podkreśla, że nawet jeśli ojciec zmienił styl życia po śmierci żony i wydaje pieniądze na różne rozrywki, to i tak, skoro córka w żaden sposób nie dokładała się do powstania jego majątku, on ma prawo to robić, bo jest wolnym człowiekiem.
 
- Podkreślmy raz jeszcze, ubezwłasnowolnienie sąd orzeka dla dobra osoby ubezwłasnowalnianej, a nie dla dobra jej spadkobierców – dodaje prof. Halina Marmurowska - Michałowska - A dorosłe dzieci powinny rozumieć, że rodzice mają prawo żyć, jak chcą i robić ze swoimi pieniędzmi, to co tylko zechcą. 

Tagi:

rodzice ,  dzieci ,  spadek ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót