Partner: Logo KobietaXL.pl

Skaranie boskie z tobą

 

Marta nie pamięta zadowolonej z życia matki. Nawet z czasów, kiedy jeszcze był z nimi ojciec. Potem jej śmiech słyszała podczas zakrapianych imprez. Ale to nie był dobry śmiech, dla Marty kojarzył się z kolejnym podpitym facetem, który zostawał w domu na noc.

Matka nigdy nie szanowała męża. Zawsze wypominała mu, że jest nieudacznikiem, że każda sąsiadka ma znacznie lepiej.

- Chciała futer, zagranicznych wyjazdów, zachowywała się, jak udzielna księżna – opowiada Marta. - Kiedy miałam dziesięć lat, ojciec spakował się i odszedł.

Marta chciała iść z nim, ale ojciec nie mógł jej zabrać. Nie miał nawet własnego kąta. Potem wyjechał na drugi koniec polski, ożenił się po raz wtóry i urodziło mu się dziecko.

- Ale dzwonił i o mnie pamiętał, rzetelnie płacił alimenty – mówi Marta. - Mimo to matka nie powiedziała nigdy o nim dobrego słowa. Mówiła o ojcu per „ta łachudra”.

Martę zaczęła traktować fatalnie, dawał do zrozumienia córce, że ta przeszkadza jej w ułożeniu sobie życia. Nie miała żadnych skrupułów, by do domu sprowadzać mężczyzn.

- Ja starałam się schodzić jej z drogi – wspomina Marta. - Ale i tak ciągle słyszałam, że ze mną jest „skaranie boskie”. Bo jem, bo rosnę, bo potrzebuję do szkoły książek. I ja wiem, że to dzieciństwo zdeterminowało moje późniejsze życie.

 

Darmozjada trzymać nie będę

 

W maturalnej klasie Marta usłyszała, że jak zda maturę, ma iść do pracy. Matce ani się nie śniło utrzymywanie dłużej córki. Powtarzała, że „darmozjada w domu nie chce”. Marta marzyła o studiach. Zadzwoniła wówczas do ojca. Ten załatwił jej zamieszkanie u swojej siostry i alimenty zaczął wysyłać Marcie.

- Między nimi była duża różnica wieku i ciotka była młoda kobietą. Miała dwoje dzieci. Ja byłam w dużej mierze darmową niańką. Ale nie mam o to pretensji – opowiada Marta.

Wie, że tylko dzięki ciotce mogła skończyć wyższą uczelnię. No i każdy ją dobrze traktował, cioteczne rodzeństwo przepadało wręcz za Martą. Wtedy po raz pierwszy poczuła, co to znaczy być akceptowana.

- Co nie znaczy, że było lekko – dodaje Marta. - W końcu mieszkałam w cudzym domu, miałam też bardzo dużo obowiązków.

 

Zawsze będę samotna

 

Skończyła studia, wyprowadziła się od ciotki. Ojciec z babcią pomogli kupić kawalerkę. Marta wreszcie poszła na swoje i choć zawsze była atrakcyjną kobietą i miała wielu adoratorów, pozostała samotna. Dziś zbliża się do pięćdziesiątki i wie, że na układanie życia jest za późno.

- Ja nikomu nie ufałam, uważałam, że i tak zostanę odrzucona – mówi dziś Marta. - matka wpoiła mi, że jestem nic nie warta, że nikomu na mnie nie zależy, bo zostawił mnie przecież nawet własny ojciec. Ja dopiero po latach zrozumiałem, że nie mnie zostawił, ale moja matkę. Bo w trudnych momentach jednak przy mnie był i mi pomagał.

Z matka Marta nie utrzymywać kontaktów. Święta zawsze spędzała u ciotki. Kilka razy wyjechała do ojca, ale macocha nie była dla niej zbyt wylewna, więc postanowiła nie kontynuować wizyt. Rozmawiali z ojcem przez telefon.

- Az do jego śmierci, bo zmarł kilka lat temu na zawał – mówi Marta. - Nie miał też z tymi swoimi żonami łatwego życia.

 

Na grób matki nie pójdę nigdy

 

Matka zmarła w zeszłym roku, chyba wylew albo też zawał, znalazła ją w mieszkaniu sąsiadka. Wtedy Marta po raz pierwszy pojechała do rodzinnego domu po latach.

- Cóż, wspomnień z tym mieszkaniem nie mam najlepszych. Ale dostałam je w spadku po matce. Zamieszkać tam nie miałam zamiaru – mówi Marta. - Chciałam sprzedać je jak najszybciej.

Zajęła się pogrzebem matki, bo uważała, że trak się należy. Załatwiła grób, nagrobek, zamówiła uroczystość. Poinformowała rodzinę, zorganizowała nawet stypę.

- Po tygodniu poprosiłam ciotkę, żeby uprzątnęła kwiaty i wieńce pozostałe po pogrzebie – mówi Marta. - Bo ja nie chciałam iść na cmentarz. Ja nie mogłam zrozumieć, że można w taki sposób potraktować jedyne dziecko. Jakbym była dla matki kimś obcym.

Nigdy więcej na grób matki nie poszła. W Święto Zmarłych pójdzie odwiedzić babcię. Ojciec pochowany jest daleko, Marta wie, że pamięta o nim druga żona i tamto dziecko.

- Ja o mojej matce pamiętać nie chcę. Nie jest godna nawet tego, żebym jej zaniosła lampkę – mówi Marta. - Wiem, że to smutne jest i przykre. Ale nie będę udawać, że mnie z matką cokolwiek łączy.

 

 

 

Tagi:

matka ,  córka ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót