Partner: Logo KobietaXL.pl

Irena dobiega pięćdziesiątki. Jest samotna, bezdzietna. Ten brak dzieci uwiera ja najbardziej, bo zawsze chciała być matką. Już jako młoda dziewczyna.

- Chciałam mieć kilkoro dzieci, sama jestem jedynaczką – mówi Irena. - Dla mnie to był główny cel założenia rodziny.

Swojego męża, Jurka, poznała jeszcze na studiach. Była akurat po bolesnym rozstaniu ze swoją wielka miłością. U Jurka znalazła ukojenie, było im razem dobrze. Ślub, wspólne dorabianie się, jak u większości małżeństw.

- Tylko lata mijały, a ja nie mogłam zajść w ciążę. Chodziłam do różnych specjalistów, twierdzili, że jestem zdrowa, mówili, że być może to wina męża – opowiada Irena. - Jurek rzekomo też chodził na badania. Mówił, że wszystko jest w porządku. Że lekarze twierdzą, że czasami tak bywa, że nawet pozornie zdrowa kobieta nie może zajść w ciążę.

 

Więc Irena obwiniała siebie. Za tę niemożność poczęcia dziecka. Koleżanki rodziły jedna po drugiej. Kiedy widziała maluchy w wózkach, ściskało jej się serce. Tak bardzo chciała móc przytulic własne dziecko do serca, dać mu wszystko, co najlepsze.

- To jest straszne, kiedy tak czekasz na upragnioną ciąże, a ona nie nadchodzi. Robiłam wszystko, jeździłam do znachorek, modliłam się, chodziłam na pielgrzymki – mówi Irena. - Nic z tego.

Dziś z perspektywy czasu wie, że powinien ją zdziwić brak pytań o wnuka ze strony teściów. Milczała też jego siostra, jakby tematu nie było. Sama urodziła dwoje dzieci, Irena jest nawet u jednego matką chrzestną i bardzo chrześniaka kocha. Ale to nie to samo, co mieć własne dziecko.

 

- Ja to ich milczenie brałam za oznakę dobrego wychowania, prawda okazała się być inna – mówi Irena. - Ale o tym dowiedziałam się już po pogrzebie Jurka, zmarł młodo na atak serca.

I wtedy, w czasie stypy, gdy poszły z siostrą Jurka do kuchni, Irena usłyszała gorzka prawdę.

 

- Szwagierka powiedziała mi, że szkoda, że zostałam tak młodą wdową, w dodatku bez dzieci, bo Jurek był przecież bezpłodny – mówi Irena. - To było dla mnie, jak grom z jasnego nieba. Wyznałam szwagierce, że mój mąż zataił przede mną prawdę!

 

Siostra męża bardzo się zmieszała, ale opowiedziała Irenie całą historię. Jurek w wieku dwunastu lat zachorował na świnkę.

 

- Okazało się, że doszło do powikłań, miał świnkowe zapalenie jąder i w dodatku obustronne, co podobno zdarza się bardzo rzadko – wzdycha Irena. - Lekarze mówili matce Jurka, jakie mogą być konsekwencje, on też o tym wiedział. Nigdy mi jednak na ten temat słowa nie pisnął. Pewnie liczył na cud, ale dla mnie to była straszna prawda.

 

Wielokrotnie zastanawiała się, czy gdyby o tym wiedziała, czy za Jurka by wyszła? Odpowiedź dobrze zna – nie, bo przecież marzyła o dzieciach. Gdyby powiedział jej kilka lat po ślubie, pewnie też próbowałaby ułożyć sobie inaczej życie. Szczególnie, że miała ku temu okazję.

 

- Urodziłam się na Mazurach, wychowałam praktycznie nad jeziorem, co roku jeździliśmy na wakacje do moich rodziców – mówi Irena. - Miałam wtedy 32 lata, gdy pojechałam do domu na miesiąc. Wzięłam urlop na podratowanie zdrowia. Byłam wykończona staraniami się o dziecko i wiecznym rozczarowaniem. Jurek nie mógł ze mną pojechać.

 

Matka powiedziała jej, że do rodzinnej miejscowości wróciła jej pierwsza miłość – Jacek. Chodzili ze sobą całe liceum, potem wyjechali do rożnych miast na studia.

 

- On wybrał weterynarię. Na drugim roku zaliczył „wpadkę”, jak to się wówczas nazywało – opowiada Irena. - Z córką jakiegoś ordynatora. Pobrali się, żeby nie było wstydu w rodzinie. Dla mnie wtedy to był cios w samo serce.

 

Okazało się jednak, że małżeństwo zawarte z konieczności nie przetrwało próby czasu. Jacek rozwiódł się z żoną, zostawił posadę w dobrej klinice i wrócił na stare śmieci, żeby otworzyć własną lecznicę.

 

- Poszłam się z nim zobaczyć. Nie powiem, że serce mi nie drgnęło. Wróciły stare uczucia – mówi Irena. - Spotykaliśmy się przez ten miesiąc praktycznie codziennie, pływaliśmy w jeziorze, chodziliśmy na dalekie spacery.

 

Widziała jak Jacek na nią patrzy, czuła, że wystarczyło jedno słowo, a szybko wylądowaliby razem w łóżku.

 

- Ale nie, nie zdradziłam wtedy męża – mówi Irena. - A powinnam była i dziś żałuję tego najbardziej.

 

Bo nie używałaby żadnych zabezpieczeń pewna tego, że i tak nie zajdzie w ciążę. Gdyby zaszła, Jurek pewnie nawet gdyby coś podejrzewał, byłby szczęśliwy, że zostanie ojcem. Bo Irena wie, że jemu też marzyło się dziecko.

 

- I tak zgubiła mnie moja wierność – wzdycha Irena ciężko. - Gdybym ja wtedy wiedziała, co wiem teraz. Ale teraz na wszystko jest za późno.

 

Wróciła do domu, do swojego życia, choć kiedy odjeżdżała, Jacek napomknął o tym, żeby do siebie wrócić. Nie brała wówczas tego pod uwagę, lojalna, oddana małżonka. Skąd mogła wiedzieć, że została oszukana tak perfidnie?

 

- W końcu przywykłam do braku dziecka, choć to ogromna wyrwa w sercu – mówi Irena. - Jakoś tam żyliśmy spokojnie, im byłam starsza, tym bardziej przyzwyczajałam się do myśli, że nigdy nie zostanę matką.

 

A potem nadszedł ten dzień, który zmienił wszystko. Jurek zmarł nagle, na atak serca. I dopiero wtedy Irena dowiedziała się prawdy o swoim życiu.

 

- Może i lepiej, że nie żył, gdy to wyszło na jaw, bo nie wiem, co bym mu zrobiła – mówi Irena. - Za moje przepłakane lata, za obwinianie siebie o niezdolność bycia matką, za zazdrość, kiedy szła kobieta z wózkiem. Gdyby choć powiedział o tym parę lat po ślubie, kiedy już wiedział na sto procent, że jest bezpłodny… Nie rozumiem, jak Jurek mógł mi coś takiego zrobić, skoro wiedział, że tak marzyłam o dziecku?

 

Magdalena Gorostiza

 

Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.

 

Tagi:

zdrada ,  romans ,  dziecko ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót