Partner: Logo KobietaXL.pl

Mąż zmarł trzy lata temu na raka i Anna była z nim do samego końca. Umarł w domu, bo nie zgadzała się na żadne hospicjum. Ponad rok się nim opiekowała jak zawodowa pielęgniarka. Nie żałuje, i nie z powodów wyrzutów sumienia.

 

- To był dobry człowiek, żyliśmy razem blisko czterdzieści lat. Ale miał wady, jak każdy – stwierdza Anna.

 

Mirka poznała na studiach, był jej pierwszym chłopakiem. Poznali się w Alamturze, bo Anna kochała turystykę od zawsze. Zdobyła uprawnienia pilota i jeździła ze studentami zagranicę. Wtedy takie wycieczki to była prawdziwa frajda.

 

- Do tak zwanych demoludów, czasami nawet gdzieś dalej. Udało mi się wtedy zwiedzić i Grecję i Francję i Hiszpanię. Ale szybko się skończyło, bo zaszłam w ciążę. Zamiast radosnych młodych lat zaczęły się pieluchy. Głupia byłam i w dodatku mieliśmy pecha, ale cóż, wyszło, jak wyszło – opowiada Anna.

 

Mirek był jej pierwszym chłopakiem, ona jego pierwszą dziewczyną. Kilka razy dość nieudolnie uprawiali seks. Jak się okazało, że w drodze jest dziecko, Mirek honorowo zaproponował jej ślub. Anka podkreśla, że to były czasy, kiedy bez problemu mogłaby usunąć ciążę. Ale mimo to większość par stawała na ślubnym kobiercu.

 

- Mówiło się na to „wpadka”, no i my „wpadliśmy”. Dosłownie jak śliwka w kompot. Co było robić, trzeba było szukać pracy i brać się za wychowanie dziecka – wzdycha ciężko Anna.

 

A czasy wcale lekkie nie były. Mieszkali w wynajętej kawalerce i choć oboje pracowali to ledwo przędli. Mirek bardzo jej przy dziecku pomagał, był prawdziwym domatorem. Czasami sam ją z domu do kina czy do koleżanki wypychał, bo lubił zajmować się córką. Przy okazji sprzątał mieszkanie, uwielbiał też stać w kuchni. Ale, jak Anna podkreśla, nie miał w sobie za grosz tak potrzebnego wówczas sprytu. Ona już wtedy zrobiła uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych, które pozwalały jej jeździć z rożnymi biurami podróży. Odbyli poważną rozmowę. Anna rzuciła dotychczasowa pracę i zaczęła wyjeżdżać z grupami zagranicę.

 

- To dawało inne pieniądze, trochę się handlowało, miałam też inne profity. Na przykład prowizję ze sklepów czy restauracji, do których prowadziłam turystów. Tak do dziś przecież działa ten biznes. Autokar nie staje „przypadkiem” akurat w tym, a nie w innym miejscu – opowiada Anna.

 

Pierwszy raz zdradziła męża z przystojnym Włochem, którego poznała w hotelu w Mediolanie. Pewnie nigdy by tego nie robiła, gdyby Mirek miał inne podejście do seksu. Ona dużo czytała na ten temat, rozmawiała z koleżankami. Nigdy w życiu nie miała opisywanych doznań z mężem. Próbowała go namawiać na rożne łóżkowe eksperymenty, ale Mirek wcale się do nich nie palił. Wolał dobrą książkę i spacery z córką. A ona marzyła o orgazmach, o rożnych pozycjach, o tym, by się w czyiś ramionach zatracić. Była drobną blondyneczką z wydatnym biustem i pięknym uśmiechem. Zawsze radosna, zawsze sympatyczna. Miała powodzenie u mężczyzn.

 

- I zaszalałam z tym Włochem, odkryłam nową jakość. Pomyślałam sobie, że nie chcę żyć bez dobrego seksu, ale nie chce też rozstania z Mirkiem. Uznałam, że moja praca jest w takiej sytuacji wręcz idealna – uśmiecha się Anna.

 

W Turcji poznała współwłaściciela sklepu jubilerskiego. Nie dość, że zawsze miała u niego dobrą prowizję, to jeszcze został jej stałym kochankiem. W Egipcie spotykała się z przedstawicielem tamtejszego biura, kiedy była rezydentką w Grecji miała płomienny romans z dyrektorem hotelu.

 

- Miałam jedną zasadę, nigdy nie romansowałam z żadnym polskim turystą, choć nie raz miałam taka okazję. I wszystko odbywało się w wielkiej dyskrecji, bo większość moich kochanków miało żony i rodziny. Ja byłam zadowolona, oni również. Wiele lat ciągnęłam niektóre związki – mówi Anna z uśmiechem. I dodaje, że wspomnienia ma piękne.

 

Dzięki jej pracy stanęli finansowo na nogi. Kupili własne mieszkanie, wyjeżdżali w rożne miejsca. Wykształcili córkę, zdobyła dobry zawód, założyła rodzinę.

 

- I widziałam, że Mirkowi odpowiada taki układ. On zajmował się w Polsce domem, ja stale siedziałam na walizkach – opowiada Anna.

 

Kiedy przekroczyła czterdziestkę, miała dość wyjazdów. Dostała pracę w jednym z biur podroży jako kierowniczka oddziału. W Polsce z nikim nie romansowała, uważała to za zbyt ryzykowne.

 

- Poza tym przeżyłam tyle rożnych przygód, że przestało mnie to już tak bardzo kręcić. Już mi się nie chciało z nikim flirtować – mówi.

 

Jej życie seksualne z Mirkiem nigdy się nie zmieniło. Od czasu do czasu „wypełniali obowiązek małżeński”. Ona udawała, że jej z tym dobrze, Mirek nadal nie miał wielkich potrzeb. Ale Anna uważa, że małżeństwo to coś więcej niż spotkania w łóżku. Doskonale się rozumieli, wspierali w trudnych chwilach. Zawsze mogli na siebie liczyć, byli prawdziwym wsparciem.

 

- Pewnie ktoś uzna, że byłam nieuczciwa, że zrobiłam mężowi krzywdę. Ja uważam inaczej. Bo, co powinnam zrobić? Wziąć z nim rozwód, szukać kogoś innego? A co wtedy z dzieckiem? To byłoby wyjście? Nie raz o tym myślałam. Uznałam, że to co robiłam, było dla nas w sumie najlepszym wyjściem. On nic nie wiedział, nie zrobiłam mu krzywdy – mówi Anna.

 

Podkreśla też, że to chyba naturalne, że nie chciała rezygnować z seksu w swoim życiu. Pewnie gdyby nie ciąża, nie byliby razem, miałaby innych partnerów, wybrała by inaczej. Było jednak jak było, nic tego nie zmieni. W sumie, byli jej zdaniem dobrym małżeństwem. I to chyba jest najważniejsze.

 

Magdalena Gorostiza

 

Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.

 

 

Tagi:

zdrada ,  romans ,  małżeństwo ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz