Partner: Logo KobietaXL.pl

Choć do Biskupic trafiła jak miała kilka miesięcy i jest jak mówią tubylcy „najszła”, to nie wyobraża sobie innego miejsca na ziemi. Porozmawiać spokojnie z nią trudno, bo do małego zielonego domku stale ktoś po coś wpada, albo telefon dzwoni.

- Tak jest codziennie – mówi. - Ale ja wtedy czuję, że żyję. Inaczej bym chyba umarła.

Z iście biskupicką gościnnością wyciąga na stół miód z mniszka lekarskiego (dała przepis), mięso parzone (ma dać), domowe przetwory w słoikach. Na regale wisi koszula organisty.

- Musiałam wyprasować – tłumaczy. - Jedzie chłopak na pogrzeb, a żona wczoraj pojechała do Lublina.

Wreszcie trochę spokoju. Możemy usiąść, pogadać. Więc pytam, jak być szczęśliwą w takiej wiosce, gdzie nudą wieje z daleka?

- Kochać ludzi i chcieć dla nich działać – mówi. - Nieważne czy robię coś dla konkretnej osoby, czy dla całej wioski. Mam wtedy satysfakcję, że mogłam komuś pomóc.

 

A życie nie jest łatwe

 

Pracować już nie może, bo musi się zająć chora matką. Żyje z zasiłku, niewiele ponad 500 złotych.

- Teraz na szczęście dieta radnej doszła – mówi. - Choć ja akurat w ogóle nie przywiązuje znaczenia do rzeczy. Byleby na rachunki i jedzenie było.

Budżet ratuje przetworami. Co roku około 300 słoików, ogórki, papryka, dżemy. I najważniejszy – miód z mniszka lekarskiego, leczy, zapobiega, chroni.

- Radną gminną po raz pierwszy zostałam – wyjaśnia. - Niezależną. Zawiązałam swój komitet Biskupice Razem. I wygrałam.

W lutym kończy kadencję sołtyski. Już miała nie startować, ale ludzie przychodzą i namawiają. Jak nie ty, to kto? - pytają. Więc jest bliska złamania danego sobie słowa.

- Nie chciałabym nikogo zawieść – tłumaczy. - A i lubię to sołtysowanie. Zawsze coś można dla ludzi zrobić.

 

Marzenia o różach

 

Założyła z innymi kobietami Klub Różanych Dam. Bo kocha róże i marzy jej się w Biskupicach taka pachnąca, piękna aleja.

- Byłyśmy już w hodowli róż w Lanckoronie – dodaje. - Chcemy upowszechnić u nas ogródki różane. Żeby całe lato pięknie było, żeby Biskupice na całą Polskę pachniały.

 Klub Różanych Dam podczas narady

 

Ale w tyle głowy ma pomysły na rozwój i pieniądze dla Biskupic. Już widzi turystów przyjeżdżających podziwiać róże, gospodarstwa agroturystyczne, jakiś dobry zajazd. Ech, marzenia przecież się spełniają, szczególnie wtedy, gdy tak wiele zależy od ludzi!

- Już raz pozyskałam z funduszu sołeckiego pieniądze na wymianę chodnika i renowację parku – mówi. - Teraz złożyłam kolejny projekt. Chciałabym właśnie pieniądze na nasadzenia. Żeby tam aleja różana powstała, co każdego wyglądem zachwyci.

 

Poza tym klub ma inne pomysły. Przetwory z płatków róż, na przykład. Spotkania przy herbacie, obowiązkowo pitej z filiżanek w róże. Różne rzeczy można przecież wymyślać.

 

Uwaga mieszkańcy Biskupic!

 

Wieś jest nowoczesna. Barbara sama szaleje na Facebooku i przez Facebooka ogłoszenia do mieszkańców zamieszcza. Na przykład o tym, że popsuła się latarnia, zgłosiła i wie o tym, więc niech w tej sprawie nie dzwonią do niej w nocy.

- Bo się tak wszyscy nauczyli, że jak cokolwiek się dzieje, to trzeba do mnie – śmieje się. - Ale ja się nie gniewam. Po to w końcu tu jestem.

 

A że znają ja wszyscy, to pewne. Wystarczyło, że zapytałam przechodząca dziewczynę o panią sołtys, bez wahania wskazała kierunek. Nawet kolor małego domku.

- Dlatego chcę tę popularność dla dobra mieszkańców wykorzystać – podkreśla. - Ostatnio zorganizowałyśmy w bibliotece spotkanie „Ocalić od zapomnienia”. Przyszły najstarsze mieszkanki i opowiadały o dawnych Biskupicach, o wojnie. Najfajniejsze było to, jak między sobą się rozgadały. Okazuje się, że wieś niby niewielka, a ludzie mało się spotykają.

 

W kwietniu chce przekazać szefostwo w Stowarzyszeniu Inicjatyw Biskupice młodszym od siebie kobietom. Niech rozruszają stowarzyszenie, piszą projekty, włączą w działalność młodzież.

- Wszystkiego sama nie pociągnę – mówi. - Ale zawsze chętnie pomogę. Byle znaleźć chętnych do pracy. Bo nic mnie tak nie wkurza jak czekanie na mannę z nieba i słomiany zapał.

 

Czas dla siebie

 

Nie ukrywa, że życie rodzinne nie bardzo jej się ułożyło. Teraz próbuje dojść z tym do ładu.

- Ale mam wspaniałe wnuki i świetną synową – podkreśla z duma. - Jest dla kogo żyć i komu pomagać.

Z niemiłych wspomnień chce się otrząsnąć. Stale też pracuje nad sobą. Jak tylko zaczęła sołtysować, bolała każda plotka, każde złe słowo.

- Boże, jak ja to przeżywałam, te pomówienia, te rozmowy, że temu pomagam, tamtemu nie pomagam – wzdycha. - Najważniejsze, że mam to za sobą. Wiem, że wszystkim się nie dogodzi. Bardzo pomogła mi w tym Małgosia Kotowska, która jest coachem. Pytała – masz czyste sumienie? Mówiłam, że tak. No to, wszystko jest w porządku.

 

Za pracą w domu nie przepada. Woli działać dla innych niż nieustannie sprzątać czy gotować. Wieczorem lubi mieć trochę spokoju, usiąść, odpocząć, pomedytować. I spokojnie pomyśleć, co tu jeszcze dla kogo można jutro zrobić...

 

Magdalena Gorostiza

 

 Zdjęcie Ryszard Hołubowicz

 Teraz Barbara organizuje pomoc dla ciężko chorego Tomka.

Tagi:

kobietaxl ,  Barbara Wójcik ,  Biskupice ,  sołtyska , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót