Partner: Logo KobietaXL.pl

Obydwoje są po pięćdziesiątce, pracują i są wolni. Tadeusz jest rozwiedziony, Alicja owdowiała dość szybko. Nie specjalnie paliła się do nowego związku, ale kiedy poznała Tadeusza dała się zaprosić na wspólne wyjście.

- Spotkaliśmy się na imprezie u znajomych, on tam wcześniej nie bywał, ale go zaprosili – mówi Alicja. - Może trochę i dla mnie? Tak czy siak, nie odmówiłam wyjścia do kina, kiedy do mnie zadzwonił.

 

Znajomość raczej niezbyt bliska

Pół roku ze sobą się spotykali, wychodzili na kawę, na spacer, na wystawy. Rozmawiało im się całkiem fajnie, obiektywnie Tadeusz to też dość przystojny facet. Alicja zaprosiła go kilka razy na kolację, nie ukrywa, że byli razem w łóżku.

- Ale nie traktowałam tej znajomości bardzo serio – podkreśla kobieta. - Raczej uznałam, że fajnie jest mieć kogoś bardziej na odległość. Miło wyjść gdzieś razem, nie wyobrażam jednak sobie następnego poważnego związku.

Była więc trochę zdziwiona, gdy Tadeusz zaproponował wspólny wyjazd nad morze. Ona chciała, żeby wzięli dwa oddzielne pokoje. On jednak twierdził, że przy tak wysokich cenach wystarczy im jeden. W końcu są już parą – tak przekonywał Alicję.

- Uległam i to był mój wielki błąd – mówi Alicja.

 

Twoja ryba była droższa

Pojechali jego samochodem, benzynę rozliczył skrupulatnie. Podobnie jak opłaty za pokój w niewielkim pensjonacie. Alicja nawet była pod urokiem budynku, choć trochę daleko do plaży. Nie podobał jej się jednak pokój.

- Mały, bez balkonu, ciasny, z widokiem na zaplecze – opowiada Alicja. - Pytałam, czemu taki wybrał. Twierdził, że nie było innej opcji. To przecież mógł poszukać gdzie indziej, bo tłoku nad morzem nie ma, są wolne miejsca.

Rada nie rada, ulokowała się z Tadeuszem w klitce. Okazało się, że jej partner jest nie tylko pedantem, który kazał jej poskładać wszystko jak w wojsku, dodatkowo wstaje bardzo wcześnie.

- Budził mnie więc, bo wstawał i hałasował – mówi Alicja. - Mówiłam, że przyjechałam, żeby odpocząć. Jemu było szkoda czasu. Od rana była musztra.

W pensjonacie mieli tylko śniadania. Plan był taki, że będą jeździć w różne miejsca, jadać w nadmorskich restauracjach. Alicja mówi, że po każdym posiłku Tadeusz skrzętnie zbierał paragony. Potem siadał i rozliczał wszystko co do złotówki.

- Ja proponowałam, żebyśmy płacili po połowie, nieważne, ile kto zjadła – mówi Alicja. - On zaś twierdził, że tak lepiej, bo po co mieć potem pretensje? „Twoja ryba była droższa”, trzeba płacić za siebie rachunki – podkreślał na każdym kroku, jakbym chciała go wykorzystać. Nie wspominał jednak o tym, że dojadał te moje ryby czy zupy, bo ja jem generalnie mało i dla mnie to były zbyt duże porcje.

Wykorzystywać go nie chciała, jest nieźle sytuowana, stać ją na wakacyjny wyjazd. Po dwóch dniach była już jednak Tadeuszem umęczona. Jego nocnym chrapaniem, pobudkami i liczeniem każdej złotówki.

- Ja nawet jak wychodzę z przyjaciółkami to dzielimy się równo rachunkiem – podkreśla Alicja. - Nikt nikomu nie wypomina, że wypił drinka więcej. Zaczęłam patrzeć na niego innymi oczami. Już nie była taki atrakcyjny.

 

Skarpety były gwoździem do trumny

Trzeciego dnia rano Alicja zobaczyła w łazience suszące się skarpety. Jakieś takie trochę przechodzone i takie niesmaczne.

- Aż mnie cofnęło – mówi. - Ja tam swoich majtek nie wieszałam, przecież można było wziąć siedem par na wyjazd, żeby tego nie prać. Nie jesteśmy aż w takiej zażyłości.

Po śniadaniu znalazła właścicielkę pensjonatu. Zapytała o wolny pokój. Okazało się, że był i to ten ładny, od strony ogrodu i z dużym tarasem.

- Zapytałam, czemu dała nam w takim razie ten najgorszy? - mówi Alicja. - Powiedziała mi, że Tadeusz go wybrał, bo najtańszy.

Zapłaciła za nowy pokój, oznajmiła, że się tam przenosi, bo musi się w końcu wyspać. Tadeusz był nieco zdziwiony, ale od razu stwierdził, że nie odda jej część pieniędzy za stary pokój, bo „nie przewidział tego w budżecie”.

- Ja nawet tych pieniędzy od niego nie chciałam, ale zaczęły mi się otwierać oczy – mówi Alicja. - Wiem, że facet bardzo dobrze zarabia, bo wiem, gdzie pracuje. Okazał się jednak być chorobliwie skąpy.

 

Jeden weekend by wystarczył

Z rozkoszą przeniosła się do przestronnego pokoju, mogła wyjść na balkon z książką. Powiedziała Tadeuszowi, że ma jej nie budzić, jak chce o świcie gdzieś jechać, niech sam jedzie, trudno.

- Widziałam, że mu to nie w smak – mówi Alicja. - Ale ja nie przyjechałam się męczyć. Mogłam sobie do woli rozrzucać swoje rzeczy, spać do której mi się podoba, iść na plażę kiedy zechcę.

Tak naprawdę to marzyła o powrocie do domu, ale przyjechali jego samochodem, więc uznała, że jakoś wytrwa. Było już jej znacznie łatwiej, bo część czasu spędzała sama. A kiedy gdzieś razem wychodzili, to wiedziała, co ją czeka.

- Zaczęłam zamawiać najtańsze sałatki, żeby zrobić mu zwyczajnie na złość – mówi Alicja. - Bo on zdążył się przyzwyczaić, że przy mnie może się najeść do syta. To stwierdziłam, że nie będę już mu „fundować” żadnych posiłków.

Wspólnych nocy już nie było, Alicja szła do siebie wieczorem, nawet nie szukaj wymówki. Atmosfera stała się oziębła, ale wrócili razem do domu.

- Bo mu szkoda było samemu wydać na benzynę – śmieje się Alicja. - Tylko dlatego mnie zabrał, bo przecież widziałam, że był też mną rozczarowany, spodziewał się, że będę żyć według jego schematu, oszczędzać na wszystkim i żałować sobie dobrego pokoju na wakacjach.

Nawet nie musieli sobie mówić, że już więcej się nie spotkają. Ona z ulgą zabrała swoją walizkę i poszła do domu. Tadeusz nigdy więcej nie zadzwonił, a i Alicja nie czekała na ten telefon.

- Mam nauczkę na przyszłość, o ile kiedykolwiek jeszcze pojadę gdzieś z jakimś facetem – mówi. - Najpierw wspólny weekend i w oddzielnych pokojach. I sama sobie zamówię pokój.

 

Magdalena Gorostiza

 

Imiona zostały zmienione.

Tagi:

romans ,  urlop ,  koszmarny urlop ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót