Partner: Logo KobietaXL.pl

Nie wiem, dlaczego nie potrafimy spędzać razem wakacji, chociaż wcale nie jesteśmy złym małżeństwem. Jesteśmy ze sobą wiele lat, mamy dorosłe dzieci, w domu jakoś potrafimy się dogadać. Na urlopie – nigdy. Mój mąż zawsze robi łaskę, że gdzieś jedzie. Pokazuję mu różne hotele, podaję na tacy różne opcje, zawsze jest jakieś kręcenie nosem. Jak mówię, żeby sam wybrał, odpowiada, że on nie musi nigdzie jechać. Ale nie mówi, żebym jechała sama, co zrobiłabym najchętniej. Tylko raz wyrwałam się na wczasy z koleżanką, były potem ciche dni i fochy.

W końcu mąż łaskawie akceptuje jakiś hotel, mówię mu, jakie ma opinie, jak to wygląda. Niby jest OK. Horror zaczyna się na wyjeździe. Od godzin lotów, jakby to była moja wina – nie daj Boże, żeby samolot był w nocy! Zawsze jest nie taki pokój, za mały, źle położony, ma kieski widok, nie ma odpowiednich programów w telewizji, woda w łazience źle spływa itp., itd. Kiedy mówie mu żeby poszedł do recepcji i reklamował, nigdy nie pójdzie. Nie złoży też skargi u rezydenta. Zawsze mnie wysyła, że niby „lepiej to załatwię”. Dla świętego spokoju chodzę i skarżę się na rzeczy, które mnie nie przeszkadzają. Czasami coś się da naprawić, ale nie da się „dorobić” programów telewizyjnych. Wysłuchuję wtedy, że znowu wybrałam jakieś „dziadostwo”, że ma zmarnowany urlop i wydaliśmy bez sensu pieniądze. A jeździmy do dobrych hoteli, minimum to są cztery gwiazdki.

Mąż nie przepada za leżeniem na plaży, po obiedzie z reguły idzie do pokoju i leży tam do kolacji. Jak nie ma w okolicy miasteczka, to źle, bo nie ma gdzie wyjść, jak jest to nie wychodzi, bo „nie będzie ze mną łaził po straganach”.

W tym roku spędziliśmy urlop w Turcji i sytuacja była identyczna. Wszystko było nie tak, jedzenie złe, przeszkadzało mu, że lubiłam chodzić po kolacji na pobliski bazar. Patrzenie na jego minę na wakacjach, znoszenie jego fochów, to jest dla mnie straszne. Co ciekawe, znajomym opowiada, że byliśmy w super hotelu i spędził udany urlop.

Nie wiem, skąd u niego takie zachowania. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, mówi mi, że przesadzam. Ja czasami mam wrażenie, że na wakacjach wie, że nigdzie nie ucieknę i odbija sobie na mnie swoje życiowe frustracje. W domu widujemy się mało, oboje pracujemy do późna, weekendy spędzamy z reguły nadrabiając rożne zaległości. Ja często sprzątam czy piorę, on coś tam majsterkuje w garażu. A na urlopie nie mamy żadnych zajęć. A może on zwyczajnie nie umie wypoczywać?

Znowu obiecuję sobie, że to ostatni taki urlop, ale boję się, że po raz kolejny zabraknie mi odwagi, żebym wyjechała sama, choć marzę o tym, by spędzić wyjazd bez krytycznych uwag i fochów. Bo mnie, w przeciwieństwie do niego, na wakacjach mało co przeszkadza.

Natasza

Tagi:

wakacje ,  urlop ,  podróże ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót