Partner: Logo KobietaXL.pl

- Miał wszystko, wszystko, perfekcyjne życie – wzdycha. - Ja byłam motorem, ja dbałam o wszystko. A on to jednym ruchem zniszczył nasz dorobek.

 

Poznali się na studiach

 

Maćka poznała na studiach. Była tak jak i ona, z niezbyt zamożnej rodziny. Ona była ambitna i to nawet bardzo. Dość szybko nauczyła się, że w jej sytuacji, trzeba umieć przepychać się mocno łokciami.

 

- Tak to jest, kiedy nie masz żadnych pleców, zaplecza w rodzicach, żadnych koneksji – mówi. - A chcesz wiele osiągnąć. To musisz być najlepsza.

 

Zawsze taka była. Uczyła się jak głupia, choć trzeba przyznać, że była też zdolna. Maćka pchała ze sobą, tłumaczyła, że inaczej niczego przecież w życiu nie osiągną. Studia mieli niełatwe – medycyna do takich nie należy. Grażyna parła do specjalizacji zabiegowej. Maciek wolał coś lżejszego, ale przekonała go, że tak prędzej zrobią karierę i zarobią większe pieniądze. Udało się, powoli zaczęli się urządzać. Zaczęła być moda na medycynę estetyczną. Grażyna uznała, że muszą się przebranżowić. Po co stać godzinami na sali operacyjnej, kiedy można szybko zarabiać na kobietach, które nie są w stanie zrozumieć, że czas biegnie nieubłaganie.

 

- To był strzał w dziesiątkę. Otworzyliśmy prywatną klinikę medycyny estetycznej. Maciek za tym nie przepadał, ale pacjentki go uwielbiają – opowiada Grażyna. - Jeździliśmy na kursy, na szkolenia, u nas zawsze były i są różne nowości. Czy to było złe życie?

 

Wszystko zawsze zapięte na ostatni guzik

 

Zbudowali piękny dom, dochowali się dwójki dzieci. W garażu zawsze najlepsze samochody. Klinika kwitła, dawała i daje nadal świetny dochód. Stać ich było na luksusowe wakacje. I na zagraniczne studia dla dzieci.

W domu jak w pudełeczku, odpowiednie meble, odpowiednio skomponowane dekoracje. Grażyna tu też musiała być na topie. Zbiera wyszukaną porcelanę, ma figurki z całego świata. Uwielbiała przyjmować gości i wsłuchiwać się w ich zachwyty.

 

- Ogród projektował nam znany ogrodnik, który już nawet praktycznie nie bierze nowych klientów – podkreśla Grażyna. - Wybudowaliśmy piękny basen. Jadaliśmy zdrowe, dobre posiłki. Czego jeszcze chcieć od życia?

 

Dom rodzinny był nieco rozmemłany

 

Kiedy pytam jej, skąd u niej aż takie zamiłowanie do perfekcji, mówi, że wyniosła to z domu, ale na opak. U niej zawsze był jakiś rozgardiasz, wszystko pachniało prowizorką, nikt nie przywiązywał wagi do wyglądu.

 

- Była nas trójka, tylko ja jakaś inna – mówi Grażyna. - Nie było biedy, nie o to chodzi. Ale wszystko było takie jakieś przaśne.

 

Matka była kucharką i to doskonałą. Dorabiała sobie piekąc ciasta w domu. Grażyna czasem woziła je do klientów. Wiele razy jeździła do pary mecenasów, mieszkającej w starej kamienicy w centrum miasta.

 

- I ta kobieta nawet w domu chodziła w płaskich czółenkach. Zawsze nieskazitelnie ubrana, piękne tweedowe spódnice, swetry z kaszmiru – mówi Grażyna. - I mieszkanie tak minimalistycznie urządzone. Nie mogłam się napatrzeć.

 

Pani mecenas stała się dla niej wzorem. Dystyngowana, ale nie zarozumiała, zawsze miła dla „słodkiego posłańca”, jak o Grażynie mówiła. I ona Grażyna też taka być chciała. Świetnie ubrana, otoczona pięknymi rzeczami.

 

- Prawo mnie nie kręciło, wiedziałam, że to nie moja bajka – mówi. - Ale medycyna już tak. Dlatego zrobiłam wszystko, żeby na studia się dostać.

 

Jako jedyna z rodzeństwa zrobiła karierę. Rodzice byli bardzo z niej dumni, choć Grażyna nie ukrywa, że nie bardzo lubiła pokazywać ich znajomym. Jeśli więc ich zapraszała, to wyłącznie na rodzinne spotkania. Ojciec już nie żyje, matka mieszka u starszej siostry.

 

- Ale ja się dokładam co miesiąc, opłacam tez opiekunkę – szybko dodaje Grażyna. - Ja przy moim trybie życia nie mogłabym się nią zająć.

 

Grom z jasnego nieba

 

Dwa lata temu Maciek nagle jej oznajmił, że od niej odchodzi. Poznał inna kobietę i chce się z nią związać. Grażyna przeżyła szok, bo nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Przynajmniej ona niczego nie zauważyła.

- Nie wiedziałam, czemu to robi. Dzięki mnie miał świetne życie, to ja byłam motorem – mówi smutno. - I tak mi się odwdzięczył.

 

Oniemiała, kiedy dowiedziała się, z kim jej mąż się związał. Cztery lata starsza od nich instruktorka jogi! Wysuszona, twarz w zmarszczkach. Grażyna mówi złośliwie, że może teraz ją jej były mąż choć trochę poprawi. W końcu zna się na medycynie estetycznej.

 

- Zrozumiałabym może gdyby odszedł do młodszej, ładniejszej..., a tak pojąć to wszystko trudno – mówi Grażyna. - Kiedy spytałam go dlaczego, powiedział, że nigdy nie pytałam, czego on tak naprawdę chce w życiu. A on wcale nie chciał tej mojej perfekcji. Ale przecież korzystał, z domu, z samochodów, z wyjazdów...

 

Jest sama i samotna. Została w pustym domu. Dzieci gdzieś w świecie, były mąż jest już tylko wspomnieniem. Spłaciła jego część kliniki, wie, że otworzył swój gabinet, ale rzadko przyjmuje, bo ciągle jeździ z tą swoją instruktorką do Indii. Grażyna często nalewa sobie kieliszek wina, siada w fotelu i zastanawia się, co zrobiła źle? I dalej niczego z tego nie rozumie.

 

Magdalena Gorostiza

 

Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.

 

Tagi:

związek ,  małżeństwo ,  rozwód ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót