Partner: Logo KobietaXL.pl

Okazało się, że sytuacja finansowa się pogorszyła, bo Ona zachorowała. Nie mogła pracować, jakiś czas leżała w szpitalu. diagnoza, jakże już dziś banalna - depresja. Nie mogłam uwierzyć. Ona? Taka piękna, uzdolniona, szczupła, zgrabna. W dodatku w tak udanym związku, z facetem, który mógł zawrócić w głowie niejednej kobiecie. Oczywiście ta moja niewiara w żaden sposób nie była racjonalna. Wszak gram od lat w tenisa z jedną z najlepszych specjalistek od depresji. I wiem, że choróbsko nie wybiera, nie dzieli swoich celów na ludzi bogatych, zdolnych czy ładnych.


W międzyczasie dowiedziałam się, że depresję, i to w dodatku dość ciężką, mają moje dwie kolejne znajome. Po publikowanych przez nie na facebooku postach nikt niczego by się nie domyślił. Na pozór wszystko było w najlepszym porządku, ładne zdjęcia, optymistyczne wpisy. W prywatnej rozmowie wyznały, że chorują, że znowu sięgnęły po leki. Że żyją jak w czarnej otchłani, nie widzą światełka w tunelu.


Dlaczego o tym piszę? Bo trzeba obserwować naszych znajomych, naszych bliskich. Nie każdy ma w sobie siłę i tyle samoświadomości, by pójść do psychiatry. Chorzy często trafiają do różnych specjalistów, a ci albo leczą ich na choroby, których nie ma, albo boją się zasugerować chorobę psychiczną.

- Leczenie się u psychiatry nadal stygmatyzuje - mówi moja znajoma tenisistka prof. Halina Michałowska. - Dlatego leczy się ludzi na Hasimoto, neuralgie, zespół jelita drażliwego, nie szukając prawdziwej przyczyny złego stanu zdrowia. A tak naprawdę często powodem dolegliwości jest depresja.

Nieleczona depresja zabija. Depresję da się jednak leczyć, można chorym pomóc. Trzeba jednak poszukać specjalisty. Dlatego przypominam - Nie bójcie się psychiatry! Nie ma żadnego wstydu, trzeba szukać ratunku i kropka.


Magdalena Gorostiza

Tagi:

babskim okiem ,  depresja ,  choroba , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót