Partner: Logo KobietaXL.pl

Jestem osobą po toksycznym związku, mam 45 lat i dorosłą już córkę. Z byłym mężem przeżyłam piekło. To był narcyz, który używał gaslightingu. Robił ze mnie wieczną niedorajdę, wariatkę, osobę rozchwianą emocjonalnie. Z czasem taka się stałam, ale znalazłam jeszcze siły, by odejść. Przez jakiś czas byłam sama, nie chciałam patrzeć na mężczyzn. U znajomych poznałam Mirka, jesteśmy w tym samym wieku, on też jest rozwiedziony. Zaczęliśmy się spotykać, najpierw kompletnie niezobowiązująco. Na kawie, na spacerze. Świetnie nam się rozmawia, on jest zupełnie innym typem człowieka. Jest troskliwy, opiekuńczy, bardzo mi pomaga w różnych sprawach. Przychodzi do mnie do domu. Naprawia różne rzeczy, zdarza się, że przywozi mi ciężkie zakupy. Dla mnie facet – ideał, po tym co przeszłam wcześniej. Ale jest jedno „ale”. Ani razu nie zainicjował pocałunku, nie wspominając o pójściu do łóżka. On mnie pociąga, jestem też spragniona seksu. Próbowałam to ja być tą stroną, która zaprasza do łóżka, ale zawsze mnie zbywa. Udaje, że tego nie widzi, delikatnie odwraca kota ogonem. Spotykamy się już cztery miesiące, zapytałam go o to, powiedział, że to dla niego trudny temat, ale żebym nie robiła sobie wielkich nadziei. I, że zrozumie, jak zechcę od niego odejść.

Szczerze mówiąc jestem w rozterce. Niby bez seksu też żyć można, a Mirek jest fantastycznym człowiekiem. Odpoczywam przy nim, czuję się bezpieczna. Próbowałam jeszcze z nim rozmawiać, ale grzecznie, acz stanowczo, ucina temat. I nie wiem, co robić? Mam z nim być, mimo to? Czekać aż coś się zmieni? Żyć jak białe małżeństwo? Czy lepiej wcześniej go rzucić. Może któraś z was była w podobnej sytuacji i coś podpowie?

Ewa

 

Czekamy na wsze listy redakcja@kobietaxl.pl. Najciekawsze opublikujemy.

 

 

Tagi:

seks ,  związek ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót