Partner: Logo KobietaXL.pl

Mówi się o niej, że to miękki narkotyk, że można popalać bezkarnie, że powinna być legalna. Co pan o tym sądzi?

 

Nie ma narkotyków miękkich i twardych. Wszystkie uzależniają. Kiedy zaczynałem pracę 30 lat temu już wtedy chłopcy robili skręty z marihuany i popalali takie grube bole.  Już wtedy widziałem, co się z nimi dzieje. Marihuana jest bardziej szkodliwa niż alkohol, bo kumuluje się w organizmie a ponadto zawiera kilka różnych składników.To one rozwalają w człowieku przeróżne mechanizmy, mają właściwości psychogenne i psychostymulujące, co organizm fatalnie znosi. Wiem, że zawsze będzie lobbowanie na rzecz legalizacji marihuany, ale Holendrzy już od 2011 roku zastanawiają się, jak się z tego wycofać. Okazało się bowiem,że koszty społeczne legalnej marihuany są strasznie wysokie. Rośnie ilość osób niezdolnych do pracy, popełniających z tego powodu przestępstwa, leczonych z powodu uzależnienia od marihuany. Zalegalizować jest więc łatwo, gorzej się z tego wycofać.

 

Zwolennicy marihuany twardo jednak stoją na stanowisku, że ona nie szkodzi, że można ją palić latami i nic się nie dzieje.

 

To zapraszam do mojego gabinetu. Ja mam już grupę pacjentów uzależnionych wyłącznie od marihuany. Tak, pozornie nic się z nimi nie dzieje, pracują, nawet mają firmy, dzieci. I póki jest stabilizacja, jakoś jadą dalej. Tyle tylko, że kontaktu z bliskimi brak, są skupieni na swoim nałogu, jak każdy uzależniony. Proszę pamiętać, że każdy nałóg egocentryzuje, a to oznacza, że spłycone zostają relacje z bliskimi, ze światem. I w każdym przypadku pojawienie się zaburzeń jest tylko kwestią czasu. U dorosłych potrwa to dłużej, ale u młodych ludzi idzie piorunem. Bo marihuana ma wpływ na osobowość. Więc młodzi najpierw są wyluzowani, potem zaczynają pojawiać się nerwy, napady wściekłości, zaburzenia snu, pamięci. A młodzi wchodzą w marihuanę jak w masło. I jest dramat. Dlatego nie zgodzę się na głoszenie tez o nieszkodliwej marihuanie. To bzdury. Jeden z moich pacjentów właśnie trafił do szpitala psychiatrycznego z psychozą ewidentnie spowodowaną paleniem zioła. I nie wiadomo kiedy z tego szpitala wyjdzie, o ile w ogóle z niego wyjdzie.

 

A jednak marihuana pomaga w leczeniu rożnych chorób. Padaczki, SM, nowotworów.

 

Może nie tyle w leczeniu, co łagodzi objawy. Ale to jest wciąż ta sama marihuana, o której mówimy. I nie widzę przeciwwskazań, aby zalegalizować ją do celów medycznych. Jeśli jest podawana pod kontrolą lekarzy i pomaga, kiedy inne środki zawodzą, to trzeba ją stosować. Morfinę też podaje się chorym ludziom. Nie znaczy to jednak, że marihuana powinna być dostępna dla wszystkich, morfina też nie jest.

 

A przypadek w Legionowie sprzed roku? Chłopak połknął ze strachu woreczek z marihuaną i się udusił. Polskie prawo, które w gestii sądu czy prokuratury pozostawia decyzję, co do ewentualnego umorzenia sprawy, jest moim zdaniem, absurdalne. Przepisy powinny jasno określać, ile można mieć marihuany, np. w gramach.

 

Teraz pali się buchy ze szklanych lufek. Wystarczą trzy, żeby się najarać, bo marihuana jest znacznie silniejsza, niż dawniej. Marihuanę kupuje się obecnie na korki, bo tyle wkłada się na raz do lufki. To tak na marginesie. Ale oczywiście prawo powinno być jednoznaczne. Powinna być ustalona ilość w gramach, którą można mieć przy sobie ale i częstotliwość jej posiadania. Jeśli ktoś jest łapany z marihuaną wielokrotnie, wtedy należałoby kierować na leczenie czy rozpoczynać akcje prokuratorskie. Bo może się zdarzyć, że głupi dzieciak złamie sobie życie złapany z pierwsza zakupioną działką. To wymaga zmiany. A co do Legionowa, to wiem za mało. Dlaczego połknął? Był naćpany? Ile było tej marihuany? Za dużo jest pytań, aby zająć stanowisko w tej sprawie. I tak naprawdę nie ma ona większego związku z dyskusją na temat legalizacji marihuany.

 

Bo z panem dyskusji na ten temat nie ma...

 

Nie ma i nie będzie. Za dużo czytam na ten temat, za dużo mam takich pacjentów. Powiem coś więcej. Bo mowa jest o artystach, bohemie, że taki styl życia, że fajnie od czasu do czasu zapalić zioło. A ja wiem swoje. Jak ktoś ma fajną pracę, fajne życie, akceptuje siebie, to na cholerę mu ta marycha? Potrzebna mu jak świni siodło. Nie czarujmy się, marihuanę palą ci, co chcą sobie coś „polepszyć”. I owszem na początku polepszają, a potem i tak wpadają w gówno. No chyba, że ktoś potrafi zapalić raz do roku z kolegami rytualnie przy ognisku. Ale nie więcej. Tyle, że to rzadkość.

 

Rozmawiała: Magdalena Gorostiza

Czytaj także: Dlaczego palą zioło?

                    Czy marihuana szkodzi?

 

Tagi:

Marihuana ,  zioło ,  gandzia ,  uzależnienie ,  Janusz Koczberski ,  marihuana lecznicza , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót