Partner: Logo KobietaXL.pl
Filip Fediuk, Filipek, Kłodzko, powódź,   2009
Na zdjęciu dolnośląski jasnowidz Filip Fediuk (drugi od lewej) w otoczeniu mieszkańców Kłodzka


Gdy przechadzając się ulicami Kłodzka zapytasz któregoś z mieszkańców o Filipka, usłyszysz o nim dużo dobrego. Każdy przytoczy jakąś opowieść - jak to Filipek coś komuś przepowiedział, czy też doradził w podjęciu jakiejś trudnej życiowej decyzji, a nawet jak wytykał okolicznym księżom ich drobne grzeszki. Jedną z takich opowieści jest ta mówiąca o kobiecie, która idąc po poradę w pewnej sprawie wybrała się do Filipka z koszykiem jajek. Po drodze jednak stwierdziła, że może nie wypada mu ich dawać - schowała więc koszyk w krzakach. Przy pożegnaniu jednak, udzieliwszy wcześniej potrzebnej rady, Filipek powiedział: "Tylko nie zapomnij zabrać tych jajek z krzaków".

Przepowiadał już od najmłodszych lat. W młodości chciano go zabić, bo mówił, że Ukrainy nie będzie. Wkrótce potem przepowiedział wysiedlenie z Tarnawicy Polnej, gdzie wówczas mieszkał. Nie minęło pięć lat od wypowiedzenia tej przepowiedni, a wywieziono jego i jego rodzinę na Dolny Śląsk.

Powiadają, że Filip Fediuk - bo tak brzmiało jego nazwisko - posiadał zdolność "czytania" spotkanej osoby. Widział zarówno jej przeszłość, jak i przyszłość. Zdarzało mu się prawić nieznajomym uwagi o rzeczach, o których teoretycznie nie powinien wiedzieć. Kilka razy na przykład powiedział pewnej nieznajomej, idącej do kościoła kobiecie, że nie powinna zdradzać męża. Inną zaś kobietę ostrzegł przed śmiercią - "Ty jednego dnia będziesz w Bystrzycy, a następnego dnia umrzesz". Jej siostrzenice żartowały, że jeśli chce żyć wiecznie, nie powinna jechać do Bystrzycy. A jednak pojechała... i faktycznie, następnego dnia umarła.

W Waliszowie, wsi w której mieszkał Filipek, mieszkańcy znali go tak dobrze, że gdy Filipek zaczynał coś kręcić na temat czyjegoś stanu zdrowia, wiedzieli już, że osobie będącej tematem rozmowy niewiele już pomoże. Stawiane przez niego diagnozy dotyczące problemów zdrowotnych często okazywały się trafniejsze niż te stawiane przez lekarzy. Filip Fediuk miał również pomóc wskazać miejsce zatopienia ciała księdza Jerzego Popiełuszki.

Rzecz jasna, Filipek przewidywał również wydarzenia jak najbardziej pozytywne. Przepowiedział między innymi karierę boksera Przemysława Salety. Krewna boksera zawitała pewnego dnia do Waliszowa ze zdjęciami Przemysława i jego brata. Był to czas, gdy Saleta dopiero stawiał pierwsze kroki na drodze do bokserskiej kariery i nie było o nim głośno. Filipek stwierdził wówczas, iż jeden z chłopców, których widzi na fotografiach, będzie bardzo sławny. Nie minęły dwa lata, a Przemysław Saleta zaczął odnosić swoje pierwsze znaczące sukcesy.

Zdolnościami Filipka w pewnym momencie zaczęli się interesować funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa. Filip Fediuk odmawiał jednak współpracy.

Spośród przepowiedni Filipka największą uwagę przykuwa ta, którą wygłosił pewnego dnia roku 1975 podczas wizyty u fryzjera w nieodległej Bystrzycy Kłodzkiej. Znajdujący się razem z nim w gabinecie fryzjerskim ludzie dyskutowali wówczas o wielkiej burzy, która przetoczyła się poprzedniej nocy nad Bystrzycą Kłodzką. W pewnym momencie Filipek, włączywszy się do syskusji, powiedział:

Kiedy spotkają się trzy siódemki, kataklizm przyjdzie - wówczas i wilk się wody w Kłodzku napije. Ale ostateczny potop nadejdzie, gdy trzy dziewiątki staną obok siebie - wówczas i lew kłodzki pysk w wodzie umoczy...

Jak naprawdę brzmiały słowa Filipka, nie wiemy - nikt ich nie spisał. Znamy je jedynie z opowieści mieszkańców Kłodzka.

Filip Fediuk, Filipek, Kłodzko,   powódź, 2009
Na ścianie nawy głównej XVII-wiecznego kościoła Franciszkanów, w samym sercu Kłodzka, zakonnicy od kilkuset lat zaznaczają poziomy kolejnych nawiedzających miasto powodzi. w 1738 roku woda sięgnęła poziomu 370 cm, w 1938 roku - 185 cm. W 1997 roku poziom wody wyniósł 390 cm. Wówczas nawą główną popłynęły figury świętych, ołtarze i konfesjonały


Rzecz jasna, słowa Filipka spotkały się z niedowierzaniem ze strony mieszkańców. Gotowi byli uznać go za szaleńca i tylko nieliczni zastanawiali się nad tym, o jakiego wilka chodzi. Słowa Filipka przypomnieli sobie wiele lat później.

Nadszedł dzień 7 lipca 1997 roku. Trzy siódemki stanęły obok siebie. Nocą z 7 na 8 lipca woda wdarła się na ulice miasta, osiągając w końcu poziom 8,71 metra ponad zwykły poziom Nysy Kłodzkiej i sięgając poziomu, na którym na jednej z kamienic znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca spragnionego wody wilka. Płaskorzeźba znajduje się tuż przy restauracji "Wilcza jama". Zły omen?

Setki zniszczonych domów, gospodarstw, zabytków. Tysiące ludzkich dramatów. Wiele osób straciło w tej powodzi dorobek całego swojego życia. Ten, kto nigdy nie był w miejscu powodzi, nie zrozumie ogromu tragedii.

Odbudowa zniszczeń trwała całe lata. Pomimo upływu 12 lat, na wielu budynkach wciąż widać skutki tamtej powodzi.

Na ścianie nawy głównej XVII-wiecznego kościoła Franciszkanów, w samym sercu Kłodzka, zakonnicy od kilkuset lat zaznaczają poziomy kolejnych nawiedzających miasto powodzi. w 1738 roku woda sięgnęła poziomu 370 cm, w 1938 roku - 185 cm. W 1997 roku poziom wody wyniósł 390 cm. Wówczas nawą główną popłynęły figury świętych, ołtarze i konfesjonały.

Filip Fediuk, Filipek, Kłodzko, powódź,   2009
7 lipca 1997 roku kłodzki wilk napił się wody...
Na zdjęciu płaskorzeźba przedstawiająca wilka na jednej z kamienic w Kłodzku


Skutki "powodzi tysiąclecia" z 1997 roku pamiętamy chyba wszyscy. Tym bardziej przerażająca wydaje się druga część przepowiedni Filipka, szczególnie gdy wspomnimy ostatnie ulewy, jakie sieją zniszczenie w wielu częściach naszego kraju.

"Gdy trzy dziewiątki staną obok siebie - wówczas i lew kłodzki pysk w wodzie umoczy..." - najbliższą datą z trzema dziewiątkami jest 9 września 2009. Gdyby przepowiednia Filipka miała się sprawdzić w stu procentach, byłby to chyba największy potop nie tylko w historii Polski, ale i Europy. Na fontannie w rynku na wysokości 30 metrów powyżej wilka znajduje się figurka przedstawiająca lwa z zegarem.

Badacze zjawisk paranormalnych, analizując przepowiednię Filipa Fediuka, najczęściej wskazują na tego właśnie lwa. W Kłodzku znajdują się jednak dwa lwy - ten drugi widnieje na starodawnej płaskorzeźbie znajdującej się na jednej ze ścian Twierdzy Kłodzkiej. Znajduje się on jeszcze wyżej, niż lew "panujący" przy ratuszu.

Filip Fediuk, Filipek, Kłodzko, powódź,   2009
Figurka lwa przy fontannie w centrum Kłodzka


Gdyby przepowiednia Filipa Fediuka sprawdziła się, wówczas pod wodą znalazłaby się cała Kotlina Kłodzka. Czy tak ogromny potop jest w ogóle możliwy? Naukowcy z kraju jak i zagranicy są co do tego zgodni - położenie i ukształtowanie ziemi kłodzkiej wskazuje na to, że taka katastrofa jak najbardziej jest możliwa.

Przerażająca wizja ogromnej powodzi nie jest niestety ostatnią. Filipek przepowiedział bowiem, że po jego śmierci nadejdzie wielka wojna, nastraszliwsza jaką można sobie wyobrazić, do której będą mobilizowane nawet kobiety.

Filip Fediuk, Filipek, Kłodzko, powódź,   2009
Starodawna płaskorzeźba przedstawiająca lwa na jednej ze ścian Twierdzy Kłodzkiej



Przepowiednie Filipa Fediuka pozostawiły wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Czy we wrześniu tego roku Polskę nawiedzi potop jeszcze większy od "powodzi stulecia" z 1997 roku? Czy czeka nas trzecia wojna światowa, straszliwsza i bardziej krwawa od tej z 1939 roku? Czy jeśli powódź nadejdzie, ocaleje z niej cokolwiek?

Co więcej, przepowiednia dotycząca powodzi jest dość wieloznaczna. Jeśli przyjmiemy bezkrytycznie gotową interpretację, że trzy siódemki to 7.07.1997, a wilk to płaskorzeźba, owa wieloznaczność umyka naszej uwadze. Trzeba jednak pamiętać, że powodzie i podtopienia to w Kotlinie Kłodzkiej chleb powszedni. W źródłach historycznych znajdują się informacje o ponad 60 powodziach, w których ucierpiało miasto, i o setkach takich, które trapiły inne miejscowości Kotliny Kłodzkiej. Wilk to dość popularne nazwisko, niektórzy badacze wskazują więc, że mogło chodzić o człowieka. Być może znalazłoby się również więcej płaskorzeźb przedstawiających wilka. badacze wskazują też na fakt, iż przepowiednię o trzech siódemkach Filip Fediuk wypowiedział na prawie ćwierć wieku przez "powodzią tysiąclecia". Co do trzech siódemek, badacze sądzą, że mogło chodzić o rok 1977, kiedy to trzy siódemki "spotykały się" w datach aż 61 razy. Prawdopodobieństwo "trafienia" było więc całkiem spore. Wątpliwości budzi też druga część przepowiedni - Filipek powiedział, że lew umoczy pysk w wodzie gdy trzy dziewiątki "staną obok siebie", a nie "spotkają się" - część badaczy jest zdania, że mogło chodzić o rok 1999.

Być może wkrótce będziemy mieli okazję przekonać się, w jakim stopniu - i czy w ogóle - sprawdzi się przepowiednia Filipka, oraz kto - zwolennicy przepowiedni czy sceptycy - ma rację.

Wróćmy jednak do samego Filipa Fediuka. Za życia mówił, że jego zdolność jest darem od Boga i do Boga wróci on po jego śmierci. Filipka pochowano w złotych szatach i w ornacie, który ofiarował ksiądz proboszcz. Okazuje się, iż swoistą zagadkę stanowi nawet data śmierci Filipka - 2 luty 1992. Tym razem spotykają się ze sobą trzy dwójki. Czy jest to tylko zwyczajny zbieg okoliczności, czy może element jakiejś tajemniczej układanki?


Opracowanie: Ivellios

Tekst i foto paranormalium.pl

P.S. Obecnie na Facebooku krąży rzekoma przepowiednia jasnowidza Filipka dotycząca naszych czasów...

 

Tagi:

jasnowidz ,  Filipek ,  Kłodzko , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót